Artystka, która swoim charakterystycznym głosem i niepowtarzalnym stylem podbiła serca słuchaczy na całym świecie. Jest ikoną muzyki soul i R&B, a jednocześnie osobą o niezwykłej ekspresji artystycznej, która w swojej twórczości porusza zarówno serca, jak i umysły. Macy Gray, bo o niej mowa, nie tylko zdobyła uznanie dzięki swoim przebojom, lecz także inspiruje swoją autentycznością i głębokim przekazem. Z artystką rozmawiamy o jej najnowszym albumie „The Reset”, nagranym wspólnie z zespołem California Jet Club, z którym od ponad 10 lat jeździ w trasy, ale do tej pory nigdy nie nagrała z nimi płyty. Aż do teraz. Według Macy, była to jedna z najlepszych współprac w jej karierze. Dowiemy się więc, jakie jest jej spojrzenie na muzykę, życie i świat wokół, a także poruszymy temat sztucznej inteligencji!

Przypominamy również, że Macy Gray już w listopadzie wystąpi w Polsce! Szczegóły znajdziecie, tutaj.


Na początek chciałabym cię zapytać, czym jest dla ciebie “reset”? Co to oznacza dla Ciebie, bo dla każdego może to być coś innego. 

Przede wszystkim chodzi o zmienię myślenia i tego, w jaki sposób dostosowujesz się do zmieniających się wokół rzeczy. Codziennie staram się dawać z siebie jak najwięcej i robić to potrafię najlepiej. Wszystko zmienia się tak szybko, a ja czuję, że jesteśmy  w miejscu, gdzie musimy zacząć myśleć inaczej. 

No właśnie, żyjemy w bardzo dynamicznych i niepewnych czasach: pandemia, wojna w Ukrainie, kryzys ekonomiczny, dużo rzeczy, które się dzieją dookoła. Czy w obliczu tych wszystkich zmian wciąż jesteś w trybie “resetu”? 

Tak, jako jednostka wstajemy rano, robimy to, co umiemy najlepiej, ale musimy się trochę dostosować. Natomiast, najbardziej martwi mnie przyszłość – roboty, sztuczna inteligencja. I myślę, że to będzie ten moment, kiedy będzie trudno się dostosować. Miliony ludzi zostaną bez pracy, a my będziemy wstawać rano i komunikować się z robotami. Trudno będzie być człowiekiem w świecie, w którym technologię przedkłada się ponad wszystko i wszystkich. I to prawdopodobnie będzie bardzo podobne doświadczenie jak Covid. W momencie, kiedy cała masa ludzi zostaje bez pracy, będzie oznaczało, że ci ludzie nie będą wydawać pieniędzy. Moim zdaniem, wygląda to na ogromny błąd, który się wydarzy, jest nieunikniony i nas wszystkich dotknie, prawdopodobnie w nieprzyjemny sposób. 

A co oznacza “reset” muzycznie? 

Dla mnie i dla zespołu to forma terapii. Staraliśmy się stworzyć coś pozytywnego w tych okropnych czasach. Myślę, że muzycznie efekt jest bardzo piękny, ale też momentami surowy, ma w sobie pazur. Chciałam bardzo dużo powiedzieć, więc w wersji tekstowej zawarłam bardzo silny przekaz. Jest to naprawdę dobra płyta do posłuchania. 

W wywiadach często podkreślasz, że jest to najlepszy album, który do tej pory nagrałaś. Powiedziałaś też, że wykracza on daleko poza muzykę. Co sprawia, że jest taki wyjątkowy? 

Bycie artystą w tych i tamtych (COVID) czasach i możliwość wykorzystania tego do tworzenia muzyki, która sprawia, że ludzie mogą poczuć się lepiej, zapomnieć o swoich problemach chociaż na chwilę. Ale nagranie tej płyty w takich trudnych i okropnych czasach było naprawdę pozytywnym doświadczeniem. 

Twoją ulubioną piosenką z płyty jest „Every Night”. Czy Twoje wyglądają tak jak w tym utworze? Czy jest to po prostu wizja o doskonałym, perfekcyjnym życiu? 

O tak (śmiech). Ten utwór jest o tym, gdzie chciałabym być. Chciałabym nieustannie przeć przed siebie. Rozwijać się. Każdy pragnie być w lepszym miejscu, niż jest obecnie. To piosenka o doskonałym, ale przede wszystkim szczęśliwym człowieku. 

Wrócę na chwilę do sztucznej inteligencji, bo dużo o niej mówisz. Myślisz, że kiedyś wykorzystasz ją w swojej twórczości? A może już Ci się zdarzyło z niej skorzystać? 

Tak naprawdę nie wiem, czy w ogóle mi się to uda. Na razie nie ma jasnych wytycznych dotyczących prawa autorskiego – to na pewno będzie bardzo trudne do uporządkowania. Nie wiadomo też, kiedy to zostanie uregulowane i stanie się normą, ani ile będzie kosztować. To bardzo nowy temat w muzyce, chociaż słyszałam już kilka utworów stworzonych przez AI – były okropne. Należy zachować szczególną ostrożność, szczególnie jeśli chodzi o przekaz, który chcesz przekazać. Wchodzimy w moment, kiedy mówimy ludziom: oh AI napisze ci piosenkę, zbuduje ci dom, napisze za ciebie artykuł. Tylko, że za chwilę będziemy mieć całą generację ludzi, którzy nie będą mieli powodu, żeby robić cokolwiek. I to jest bardzo przerażające i sprawia, że przyszłość wydaje się być bardzo niepewna. 


Rzeczywiście jest to przerażające. Ale wracając do płyty, chciałabym przez chwilę porozmawiać o okładce, bo jej projekt jest bardzo intrygujący, szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń w Polsce. Jednym z problemów, z którymi się zmagamy, jest trudna sytuacja środowisk LGBTQ+, a także ograniczenie praw kobiet, szczególnie w kontekście aborcji. Ty, jak artystka, wspierasz różnorodność, a także środowiska LGBTQ+. Czy w takim razie projekt tej okładki można odczytać jako „pride manifesto”? 

O, tak! W Stanach mamy duże problemy z akceptacją tego, że jesteśmy różni: różnimy się kolorem skóry, pochodzeniem, rozmiarem. I to jest szalone! Flaga z gwiazdkami w różnych kolorach jest wiadomością, że wszyscy jesteśmy mile widziani, niezależnie od tonu skóry, poglądów, wieku, czy poglądów. Wszyscy jesteśmy gwiazdami! Myślę, że wiele rzeczy można by było poprawić w bardzo prosty sposób, gdyby tylko taki komunikat wychodził z góry, np. od naszego prezydenta Joe Bidena. Gdyby tylko powiedział: wszyscy są mile widziani, i każdy z nas jest wystarczający. Taka wiadomość dotarłaby do całych mas, nie tylko w Stanach, ale oni nigdy nie mówią takich rzeczy, bo nie jest to w ich interesie. I to właśnie jest bardzo bolesne. Więc pomysł aktualizacji flagi jest symbolem nas wszystkich.  

Wszyscy jesteśmy gwiazdami – bardzo pięknie to powiedziałaś! 

Dziękuję! 

Ok, chciałabym się odnieść teraz na chwilę do tego, co powiedziałaś o kobietach transpłciowych. W jednym z wywiadów wyraziłaś swoją opinię, co wywołało bardzo dużą dyskusję w mediach i w intrenecie. Czy myślisz, że miało lub wciąż ma to wpływ na twoją karierę? Czy mogło to w jakiś sposób źle się na niej odbić, zostawić jakiś ślad? 

Nie, myślę, że każdy artysta ma moment, kiedy powie coś, co sprawi, że ludzie przez chwilę będą zdenerwowani. Mówiłam tylko o tym, jak ja się czuję, będąc kobietą. Pamiętam, jak moja mama mówiła do mnie „mała dziewczynka” (ang. little girl) albo „młoda damo” (ang. young lady). Chodzi przede wszystkim o przejście przez te etapy, bo dopóki tego nie przerobisz nie nazywasz się kobieta. Dojrzewasz. I to jest mój punkt widzenia. To nie dotyczy nawet fizyczności, tylko tego, w jaki sposób widzisz życie. Uważam, że wygląda to inaczej z punktu widzenia kobiety, która była małą dziewczynką, nastolatką, 20-latką itd. Nie możesz tego spreparować i operacyjnie tego zainstalować. Więc o tym mówiłam. To zupełnie nie moja sprawa, kim ktoś chce być, albo w jaki sposób o sobie myśli. A ja nie muszę mieć racji, wyraziłam tylko swoją opinię, a to co mam i to, na co pracowałam nie jest warte tego, żeby to tak po prostu wyrzucić. I zmusić mnie do zmiany opinii. Rozumiesz, o co mi chodzi? 


Tak, wszyscy się cały czas uczymy i na tym polega życie. 

Dokładnie! To piękne, co powiedziałaś, bo ja ciągle się uczę i nie mam nic przeciwko nikomu. Cokolwiek o sobie myślisz i jakkolwiek chcesz, żeby się do ciebie zwracać – jestem z tym ok. Myślę, że to zostało po prostu źle zinterpretowane. 

Wiem, że uwielbiasz jeść frytki po koncertach (btw. frytki są najlepsze!) lub kanapki z pastrami. Byłaś też wiele razy w Polsce, ale czy próbowałaś kiedykolwiek polskich pierogów? 

Oczywiście! Jak tylko dotrzemy do Polski, to zaczynamy od miejsca, gdzie będziemy mogli zjeść pierogi. Boże, naprawdę muszę zjeść pierogi natychmiat! (śmiech)

Życzę ci, żeby szybko udało się znaleźć miejsce z najlepszymi pierogami w Łodzi, bo przecież się tam widzimy na twoim koncercie w listopadzie!