China Moses wystąpiła w Krakowie w ramach XXIII edycji Międzynarodowego Festiwalu Starzy i Młodzi, czyli Jazz w Krakowie. Podczas jej występu sala w Teatrze Variete zamieniła się w iście francuski, zadymiony klub jazzowy.

Specyficzny klimat, oprócz dużej ilości dymu na scenie, wytworzyła sama artystka: swoją postawą, uśmiechem, bardzo dobrym kontaktem z publicznością oraz różnorodne jazzowe brzmienie…

Znakiem dzisiejszych czasu było wejście artystki z selfie-stick’em na scenę. Moses z nieskrywaną radością nagrywała pierwsze sekundy krakowskiego koncertu. Drugi raz sięgnęła po niego w trakcie bisu rejestrując gromkie brawa publiczności.

Artystka z międzynarodowym składem: Joe Armon-Jones – fortepian, Luigi Grasso – saksofon, Luke Wynter – kontrabas oraz Marijus Aleksa – perkusja, zaprezentowała materiał z najnowszego albumu „Nighintales”, który jak sama wspomniała został stworzony zaledwie w ciągu kilku dni. Jak się okazuje spontaniczność to tylko jeden z jej atutów. China Moses intrygowała seksapilem i zmysłowością. W cekinowej sukience, złotej biżuterii i wysokich obcasach zawładnęła całą estradą. Tańcem podkreślała żywiołowość rytmów, a gestykulacją i mimiką poszczególne wątki każdej z piosenek. China Moses  i jej zespół zapewnili zgromadzonym fuzję dźwięków i moc wrażeń. Występowi nie można odmówić przebojowości: dosłownie i w przenośni. Oprócz romantycznych, jazzowych ballad i seksownego bluesa, nie zabrakło korzennego i energetycznego r’n’b. Usłyszeć można było także wiele innych muzycznych odniesień, choćby do hip-hopu, muzyki latynoskiej, jak i reggae. Subtelne przejścia między jazzem, funky, soulem a r’n’b stanowiły wręcz krótką lekcję (i to pokazową) historii w pigułce o ewolucji czarnej muzyki. Historia w żaden sposób nie zakłamana, dlatego każdemu mogę polecić taką lekcję.

Występ Chiny Moses był niewątpliwie ważnym a także, potrzebnym wydarzeniem Festiwalu, o czym świadczyły m.in. gromkie brawa publiczności. Zaciekawionych talentem Chiny Moses odsyłam do lektury recenzji jej najnowszego krążka tutaj.