W sobotę zakończył się Sopot Jazz Festival. Koniec jazzowego maratonu tak jak miał również miejsce w sali Columbus Hotelu Sheraton. Tego wieczoru na scenie miały pojawić się trzy fantastyczne zespoły, więc zupełnie nie dziwił fakt, że sala wypełniona była po brzegi.

sjf-04-001

Pierwszy z nich, holendersko – senegalskie trio Reijoeger/Fraanje/Sylla, które składało się z: wiolonczeli, fortepianu oraz wokalisty, który za pomocą swojego głosu i afrykańskich instrumentów przenosił nas w swój dziki świat. Między nim, a wiolonczelistą była wyczuwalna nić porozumienia, dzięki której stworzyli spójny dialog. Pianista niestety nie potrafił się w niego włączyć i cały czas zdawał się być na uboczu. W tym występie było jednak coś, co zaskoczyło najbardziej. Mowa tu oczywiście o wiolonczeliście, którego gra była nie tylko charyzmatyczna i pełna pasji, ale także innowacyjna. Udowodnił, że nie należy się zamykać w ramach jakie narzuca nam dany instrument. Jego wiolonczela była jednocześnie gitarą basową oraz bębnem, który tworzył wystukując rytm na jej pudle rezonansowym. W niczym nie ustępował mu też wokalista Sylla, który przy minimalistycznym akompaniamencie fortepianu zaśpiewał niezwykle przejmująco etniczne wokalizy. Tego koncertu tak naprawdę nie odda żadne słowo, to po prostu trzeba przeżyć i usłyszeć na własne uszy.

sjf-04-002

Ze spokojnego, klimatycznego etno jazzu zostaliśmy wprowadzeni w świat pełen energetycznego brzmienia rodem z Francji. Mowa tu oczywiście o Henri Texier Hope Quartet, który tworzą Henri Texier – kontrabas, Sebastian Texier – saksofon, Francois Corneloup – saksofon, Louis Moutin – perkusja. Liderem zespołu jest Henri Texier, który przywitał się z publicznością oraz zadedykował wszystkie utwory plemionom indiańskim zamieszkującym Stany Zjednoczone. W kompozycjach szczególną uwagę zwracał duet saksofonistów, którzy razem brzmieli wyśmienicie grając w unisonie. Szacunek należy się również perkusiście, który grał nie tylko ze świetnym wyczuciem, ale i w utworze przeznaczonym na duet z kontrabasem grał samymi rękoma nie używając pałeczek. Brzmienie całego składu było mocne, rasowe i na światowym, wysokim poziomie. Bez bisów, więc w przypadku takiego koncertu nie mogło się obyć. Ostatnia zagrana kompozycja, więc bardzo zaskoczyła, ponieważ była wyważona i spokojna. Muzycy dołączali do siebie po kolei. Największym zaskoczeniem był klarnet, który swoim delikatnym, gładkim dźwiękiem zakończył koncert.

sjf-04-004

Ostatnim występem sobotniego wieczoru, a zarazem całego festiwalu był koncert Ambrose Akinmusire Quartet w składzie: Sam Harris (fortepian), Harish Raghavan (kontrabas), Justin Brown (perkusja) oraz Ambrose Akinmusire (trąbka). Akinmusire jest cenionym na całym świecie amerykańskim trębaczem jazzowym, zwycięzcą prestiżowych konkursów takich jak North Sea Jazz Festival czy Thelonious Monk International Jazz Competition. Doceniany przez samego Herbie Hancocka oraz przez innych gigantów jazzu. Koncert kwartetu Akinmusira okazał się potężną dawką dobrego, współczesnego jazzu. Każdy z tych młodych prezentował najwyższy poziom gry na swoim instrumencie: oryginalny perkusista Justin Brown z mocnym, rockowym wręcz uderzeniem; pianista Sam Harris, którego gra momentami zaskakiwała odbiorcę; kontrabasista Harish Raghavan grający również mocno i gęsto; zaś Ambrose zaprezentował nam wszystkie mozliwości wydobycia dźwięku na trabce. Jego brzmienie raz było ciche i zachrypnięte, głośne i piskliwe, a zaraz mocne, niskie, proste. W koncercie Ambrose Akinmusire Quartet odkryć można było wszystkie odcienie jazzu, przez swoje współczesne podejście do tego gatunku muzyce jednocześnie kłaniali się tradycji co można było wysłyszeć gdzieś pomiędzy dźwiękami…

sjf-04-003

Tegoroczna edycja Sopot Jazz Festival każdego dnia zaskakiwała coraz bardziej. Program z pewnością był dogłębnie przemyślany, tak aby słuchacze zaciekawiali się coraz bardziej (z nami tak było!).