Recenzowanie tej płyty to prawdziwa przyjemność. Jej autorem jest szczeciński duet bardzo twórczych i oryginalnych didżejów. Ich katalog wydawniczy liczy dopiero kilka pozycji, jednak zyskał już sobie zasłużone uznanie nie tylko prasy muzycznej, ale także sporej rzeszy odbiorców na całym świecie.

Catz-n-Dogz-Basic-Colour-Theory

Bez Wojtka Tarańczuka i Grzegorza Demiańczuka, wydających płyty jako Catz ‘N Dogz, dzisiejsza muzyka taneczna brzmiałaby ubożej. Od ponad dziesięciu lat każda z ich kolejnych płyt to zdecydowany postęp. Podobnie rzecz się ma z ich trzecim, najważniejszym i najlepszym albumem, zatytułowanym przewrotnie „Basic Colour Theory”, na którym znajdziemy bezkompromisowe podejście do tanecznych brzmień. Tarańczuk i Demiańczuk ułożyli niezwykłe muzyczne puzzle, w których sąsiadują ze sobą zgoła nie pasujące do siebie elementy. Nie pozwalające ustać w miejscu linie basu połączone z elektronicznymi wycieczkami w rejony house i disco oraz skonsolidowane ze staromodnymi jazzowymi wibracjami czynią z „Basic Colour Theory” najbardziej porywającą porcję 56 minut muzyki ostatnich miesięcy.

Catz ‘N Dogz – mistrzowie samplingu, wbrew powszechnej tendencji do cytowania cudzych nagrań, na sesję nagraniową zaprosili wiele muzycznych znakomitości: autorów przeboju „Young FolksPetera Bjorna & Johna, znanego z Ninja Tune – Jona McCleery’ego, legendę klubowej sceny Chicago – Green Velvet, czy wreszcie Natalię Przybysz.

Basic Colour Theory” to bardzo inteligentny jam, w którym królują zdecydowanie jazzowe i funkowe podziały rytmiczne oraz elektronika mieszająca się z finezyjnymi dźwiękami basu. Niesamowita lekkość nagrań albumu to także udział zaproszonych do współpracy wokalistów. Uwagę przyciąga znakomity singlowy „The Joy”, soulowy „Saving You”, czy nagrany z towarzyszeniem orkiestry Janusza Stokłosy filuterne „Czas Poczeka”. Wszystko brzmi tu niezwykle ambitnie i finezyjnie.

Dawno żadna płyta z nowoczesną, elektroniczną muzyką taneczną nie nagrana została z aż tak ogromną skrupulatnością w dobieraniu interesujących brzmień. Każdemu pojedynczemu dźwiękowi i całym nagraniom poświęcono tyle czasu, ile trzeba. Można odnieść wrażenie, że niektóre z nich dopracowywane były tygodniami (co w tej muzyce jest niezwykle rzadkie), by osiągnąć zamierzony efekt. Tak perfekcyjny i hipnotyzujący album przeczy rozpowszechnianej ostatnio teorii, ze house stał się nudny – na pewno nie ten autorstwa Catz ‘N Dogz. „Basic Colour Theory” to po prostu muzyczno-producencka wirtuozeria.

Ocena płyty: