Jeśli grać bluesa to nieindywidualnie, jeśli grać bluesa to tylko we dwóch. Więc zaczęli w duecie. Tomasz Nitribitt i Mateusz Słowiński. Z głośników popłynął bardzo klasycznie zaśpiewany „Key to the Highway” w akompaniamencie harmonijki i gitary sześciostrunowej.

Ten akustyczny wstęp do programu nie był zapewne przypadkowy. Dokładnie w tym miejscu dwa lata wcześniej zespół nagrał materiał unplugged do płyty DVD, niezwykle ciepło przyjętej przez fanów zespołu.

Razem z ostatnim akordem łagodnego bluesa, na scenę wkroczyła reszta zespołu. W osobach: Piotr Świętoniowski – klawisz, Andrzej Stagraczyński – bas, Bartosz Niebielecki – perkusja, Alicja Janosz, Marta Kołodzieczyk – chórki.

Zespół gra zarówno autorskie utwory jak i covery przebojów z okolic funku, soulu czy bluesa. Są to wykonanie poprawne, nie odbiegające jednak znacząco od pierwotnych wersji. Brzmienie w Imparcie było czyste, selektywne. Publiczność, w szczególności licznie przybyli znajomi zespołu, bawili się zupełnie nieźle.

Trudno nie mieć jednak wrażenia pewnego niedosytu. Tak liczny band, z mocnymi chórkami i co najmniej dwoma instrumentami solowymi, zdawałby się mieć nieco większy potencjał aranżacyjny. Brak oryginalności i indywidualnego piętna w ramach stylistyki przecież mocno wyeksploatowanej trochę raził.

Wielkim atutem zespołu jest bez wątpienia pasja i miłość do muzyki, która wprost wylewała się ze sceny. Całość przecież jest pomyślana jako wyznanie gorącego uczucia dla czasów w muzyce minionych.

Walentynki to czas amorów. Kto powiedział jednak, że nie można miłosnych słów kierować w stronę legend bluesa i funku?