Druga edycja Jazz Around Festival, jedynego takiego festiwalu w Polsce inspirowanego legendarnymi Montreux Jazz Festival i North Sea Jazz Festival, który rok temu otworzył nowy rozdział na polskiej scenie muzycznej dobiegł końca. W tym roku spotykaliśmy się w Katowicach, aby w doskonale dopasowanych przestrzeniach posłuchać jazzu, r&b, funku i soulu.

Sama idea festiwalu jest znakomita. Nie ma tutaj przypadkowej publiczności. Każdy, kto pojawił się we wnętrzach MCK i NOSPRu, doskonale wiedział na jaki rodzaj muzyki może liczyć. Śmiało można stwierdzić, że był to najbardziej pozytywny festiwal w Polsce! Funk, jazz, soul i r&b niosły się po ścianach przepięknych budynków ze wspaniałą akustyką. Jeśli chodzi o same koncerty, były niespodzianki albo były również rozczarowania.

Największym rozczarowaniem tegorocznej edycji był dla mnie koncert zespołu Incognito. Słucham ich od ponad 20 lat, i zawsze marzyłem bawić się na ich występie. Nie wiem, może miałem zbyt duże oczekiwania przez to, że jestem ich fanem od wielu, wielu lat? Zabrakło mi spontaniczności, elementu ludzkiego, który sprawiłby, że mogę szaleć przy ich utworach. Miałem wrażenie, że wszystko było perfekcyjnie zaplanowane, ale w taki sposób, że nie czułem energii płynącej ze sceny. Ogromna szkoda, mam jednak nadzieję, że być może następny będzie lepszy, albo moje oczekiwania nie będą aż tak duże. Czas pokaże.

Największą niespodzianką tegorocznej edycji Jazz Around był bez wątpienia występ After ‘Ours – nowozelandzkiego projektu pianisty i kompozytora Michała Martyniuka oraz perkusisty, gitarzysty i producenta Nicka Williamsa, który powstał w 2011 roku. Zespół zaprosił cały band, który uczestniczył w nagrywaniu płyt. Był to ich pierwszy koncert w takich składzie, czego absolutnie nie było słychać. Miało się wrażenie, że grają ze sobą od zawsze. Znakomite wokale Kevina Marka Traila oraz Emily wspaniale ze sobą współgrały. Był to jeden z najlepszych koncertów tegorocznej edycji festiwalu, na którym byliśmy.

Pierwszy dzień był lekkim sprawdzianem festiwalu. Trzeba było wybrać czego chce się posłuchać, i jak najszybciej dojść do danej sceny. Było sporo biegania, ale przy tak naładowanych bateriach, nie był to problem. Zespół Klawo pokazał, że w młodych ludziach jest funk i mnóstwo pozytywnej energii, The Comet is Coming po raz kolejny udowodnili, że żadne bariery dla nich nie istnieją, MaBaSo feat. Kuba Badach dali nam chwilę oddechu i odpoczynku, którego bardzo potrzebowaliśmy, a Ole Børud pokazał, że nadal ma w sobie groove i romantyzm.

MABASO & KUBA BADACH

MaBaSo & Kuba Badach - Katowice (21.07.23)

THE COMET IS COMING

The Comet Is Coming - Katowice (21.07.23)

INCOGNITO

Incognito - Katowice (21.07.23)

AFTER ‘OURS

After ‘Ours - Katowice (21.07.23)

OLE BØRUD

Ole Børud - Katowice (21.07.23)

Drugi dzień festiwalu na kolejnej stronie