Nowozelandzko–polski projekt After ‘Ours to efekt współpracy pianisty i kompozytora Michała Martyniuka oraz perkusisty, gitarzysty i producenta Nicka Williamsa. Powstał w 2011 roku na gruncie przyjaźni kultywowanej poprzez wspólne granie w barach, klubach nocnych i podczas domowych sesji studyjnych. Niedługo zagrają w Polsce dwa koncerty. Pierwszy podczas Jazz Around, drugi w Zamku Książąt Pomorskich (Szczecin). Mieliśmy przyjemność porozmawiać z Michałem Martyniukiem. Zachęcamy do lektury wywiadu.


Jak poznaliście się z Nickiem Williamsem?

Z Nickiem poznaliśmy się jakieś 15 lat temu w Auckland, New Zealand. Przedstawił nas wspólny znajomy, saksofonista-producent muzyczny Nathan Haines. Krótko po tym Nick zaprosił mnie do studia i zaproponował, że coś razem nagramy. No i tak nagrywamy do dziś.

Informacje mówią, że istniejecie od 2011 roku. Wasza pierwsza płyta wyszła w 2016, dość późno – skąd tak długie oczekiwanie na album?

After ‘Ours jak sama nazwa mówi, był to projekt, nad którym pracowaliśmy po godzinach. Nick bym młodym ojcem dwójki chłopców i pracował w ciągu dnia. Pamiętam, że zawsze czekałem, aż wszystko ogarnie, żeby późnym wieczorem zacząć nasze sesje. Byłem wtedy bardzo głodny muzyki i najchętniej pracowałbym od rana do nocy, ale przy tym projekcie musiałem czekać na kolegę. Z drugiej strony nie wiem jak Nick dawał radę. Zawsze znajdował energię na muzykę do późnych godzin, czasem nagrywaliśmy do rana! Dobre czasy.

Niebawem światło dzienne ujrzy Wasz drugi album – “Long Road”. Tytuł ma jakież znaczenie?

„Long Road” to nasza druga płyta. Tym razem Nick czekał na mnie. Mniej więcej od roku 2017 dużo podróżowałem i wróciłem na pare lat do Polski. Bardzo chciałem nagrać solową płytę i tak też się stało. Poznałem wspaniałych muzyków i nagrałem pierwszą płytę pod swoim nazwiskiem zatytułowana „Nothing To Prove”. Przez kolejne 5 lat mieszkałem pół roku w Polsce, a pół roku w Nowej Zelandii. W tym okresie nagrałem kilka innych albumów pod swoim nazwiskiem „Resonate” „Reconciliation”, oraz zaczęliśmy prace nad nową płytą pod szyldem After ‘Ours. Można powiedzieć, że nagranie drugiego albumu to była długa, trwająca 5 lat droga. Dlatego tak zostało „Long Road”.

Czy na albumie usłyszmy wokale czy będzie to wydawnictwo instrumentalne?

Na nowej płycie są wokale, ale też kawałki instrumentalne. Kevin Mark – Trial, który wystąpi z nami w tym miesiącu na koncertach w Polsce zaśpiewał w dwóch utworach: „That’s How It All Is” oraz “Clearer Skies”. Z pierwszej płyty jest też Ange Williams, która zaśpiewała kawałek „Work It Out”. Przy nowej płycie do współpracy zaprosiliśmy też swoich ulubionych wokalistów z UK – Omar oraz NZ – Louis Baker. Jest też kilka utworów instrumentalnych opartych na mocnym groove.


Niebawem zagracie dwa koncerty w Polsce. Czego można się na nich spodziewać?

Ze składem After ‘Ours w Europie zagramy po raz pierwszy. Na koncert w Polsce zaprosił nas festiwal „Jazz Around”. Bardzo zależało mi, aby koncert odbył się również w Szczecinie, skąd pochodzę dlatego w tym roku zagramy w Katowicach i Szczecinie. Postanowiłem, że chce pokazać zespół w całej okazałości, dlatego na scenie będzie skład 8-osobowy! Zaprosiłem wokalistów z UK. Na koncerty przyleci Nick Williams z Nowej Zelandii oraz Jakub Skowronski z Jakarty. Sam również z Nowej Zelandii przylatuje do Polski razem z żoną i córeczką. Ogólnie wszyscy jesteśmy bardzo podekscytowani tym bardziej, że w Polsce czekają już na nas, dopiero co wytłoczone, nowiutkie płyty „Long Road”! Nowy album nie ukazał się jeszcze w sieci, ale chciałem, żeby Ci którzy przyjdą na koncert mieli okazje zabrać nasza muzykę do domów (jeśli będzie im się podobała oczywiście).

Pierwszy koncert jaki zagracie odbędzie się na festiwalu Jazz Around. Będzie tam mnóstwo znakomitości muzycznych. Czekasz na jakiś konkretny koncert?

Bardzo cieszymy się, że zagramy na festiwalu „Jazz Around” w tak doborowym towarzystwie. Miałem kiedyś okazje zagrać na festiwalu z Incognito. Było to na Java Jazz Festiwal w Jakarcie. To znakomity zespół i dobrze będzie zobaczyć dawnych znajomych.

Michał, masz na głowie sporo projektów, a niedawno doszedł Ci ogromny obowiązek – zostałeś tatą. Jak to wszystko godzisz ze sobą?

Bycie ojcem to najlepsze co mnie spotkało! Nasza córeczka Mia to moje oczko w głowie, i spędzam z nią każdą wolną chwile. Napewno jest mniej czasu na muzykę, produkcje, ale jestem naładowany teraz inną energią przez co myślę, że moja muzyka, będzie również inna, bardziej świeża.

Jak wygląda jazzowa/soulowa scena w Nowej Zelandii?

Scena jazzowa w Nowej Zelandii jest bardzo mała. Znam wielu świetny muzyków jazzowych, którzy grają wesela i łapią się każdej fuchy. Nie chciałem, żeby było tak w moim przypadku dlatego w NZ nie utrzymuje się z muzyki. Muzyka to coś magicznego i nie chciałem jej znienawidzić przez granie rzeczy, które nie sprawiają mi przyjemności. Może kiedyś wrócimy z rodziną do Polski i będę mógł sobie pozwolić na więcej koncertów i życie muzyka jazzowego, jednak na tę chwilę wszystko jest jak ma być. Jestem szczęśliwym ojcem, mężem i właśnie w drodze do Polski, gdzie po 4 latach zobaczę przyjaciół, rodzinę i zagramy kilka dobrych koncertów.