„Muzyka” to tak szerokie pojęcie, że czasem aż trudno ogarnąć wszystkie jej części. Dla mnie jest ona niczym gigantyczne drzewo pełne barw i struktur, ale wiecznie istniejące jako jeden organizm. Niektórzy wolą brać z niego owoce, inni liście, jeszcze inni wolą samą korę, a kolejni korzenie. Tak czy inaczej ono wszystkich łączy i daje miejsce na spektrum spełnienia. Nawiązuję do tego dlatego, bo zdarza się przecież, że struktury te zaczynaja się mieszać i sprawiają, że „drzewo” ciagle się rozrasta i zmienia. Taki plan miała Kaja Mianowana zapraszając do swojego projektu Szymona Sutora. Ona – wokalistka klasyczna i musicalowa, On – kompozytor, producent, dyrygent. Kaja wpadła na pomył aby klasyczne, wielkie angielskie barokowe dzieła ubrać we współczesne rozwiązania produkcyjne, czym właśnie zająć miał się Szymon. Nie mialem pojęcia czego się spodziewać. Barok? Klasyka? Pomyślałem, że chyba nie podołam, a nie mogę przestać myśleć o tym albumie. Jestem zachwycony!


Oczywiście nie zrobili tego tylko w dwoje. Jakże trafnym i pożądanym wyborem stał się Stanisław Łopuszański. Jest on zarówno specjalistą jak i ewenementem w grze na klawesynie, którego tutaj użyto. Wtóruje im jeszcze Patryk Dobosz, perkusista i aranżer, który patrząc na jego dokonania udziela się tylko w dobrych projektach. Ta czwórka nagrała Live Session zawarte na „OFFBAROQUE” i chociaż jest tu tylko siedem utworów to rozmach i monumentalność przykrywa wszystkie aspekty. Zacznijmy od wokalu. Wyrazisty, metaliczny, wręcz zimny mogło by się zdawać. Ja natomiast słuchając ostatnio tego albumu jadąc przez zmrożone obrzeża miasta stwierdziłem, że nie mogę się doczekać gdy włączę sobie „Cold song” w środku lata w pełnym słońcu. Pewny jestem, że będę równie zachwycony co teraz. Na okrągło mogę słuchać „Dido’s lament”, które pozornie sprawia wrażenie jasnej i otwartej kompozycji dzięki słodkiemu klawesynowi, ale przewspaniale zmienia swój charakter jeszcze kilka razy z grozy w gorycz i gniew. Za te „smaczki” ogromne brawa dla Sutora. Zszyć barokowe pieśni z elektroniką tak, aby nie przesadzić i nie rozczarować to nie lada wyczyn. Jest w punkt. Wyraźnie, odważnie, acz zachowana jest proporcja i pierwszeństwo dla wokalu, co mnie akurat niesamowicie cieszy. W opisach prasowych powiadają, że skupiano się na połączeniu klasyki z jazzem, choć dla mnie nie jest to górująca puenta. Jazzu tutaj niewiele, ale absolutnie nie jest to zarzut jak i tęsknota za nim. Ten materiał z natury ma postać klasyki i nawet małe rozwiązania harmoniczne nie są w stanie według mnie zbliżyć go bardziej do jazzu. Myślę, że nawet nie powinny, bo równowaga z oryginałami byłaby zbyt zatracona. Bardzo zatem podoba mi się, że Sutor dołożył swoje improwizacje dające całości współczesnej, zaskakującej poświaty. Jestem zachwycony!

Chyba nieprzypadkowo premiera albumu zbiega się z zimnym nastrojem za oknem i splata się z nim idealnie. Tym samym jest to doskonała pozycja na obecny, świąteczny czas dla wszystkich. Dla tych, co to go bardzo wyczekują, a także dla tych, co to są bardziej obojętni. „OFFBAROQUE” abolutnie nie postawi Was obojętnych, a wręcz mam nadzieję, że zaskoczy tak jak u mnie. Na co dzień zdecydowanie wolę jazz. Zarówno wokalny jak i instrumentalny i nie sądziłem, że tak mnie pochłonie barokowa klasyka. Uważam, że jest to najlepsza rekomendacja tego albumu. Muszę jeszcze zwrócić uwagę na siódmy, ostatni utwór „Care-charming sleep”, który zapętlam i z każdym kolejnym odsłuchem zwiększam natężenie dźwięku. Napięcie, które tam kulminuje przyprawia mnie o dreszcze. A długo ich poszukuję w nowościach wydawniczych. Jestem zachwycony!  

Ocena płyty: