Wibrafonista Joel Ross w świecie jazzu może wydawać się ciągle dość młodym muzykiem, ale generuje solidne zaplecze jako artysta. Po spektakularnym debiucie i uzupełniającym go znakomitym drugim albumem wychodzi on na przeciw rozwojowi prezentując trzeci, według mnie najlepszy swój album, „The Parable of the Poet”. Myślę, że znaczące w tym wypadku było dla niego nie tylko pokazanie swoich możliwości wykonawczych oraz twórczych, ale skupienie się na głębszym przekazie i zaprezentowanie osobistych historii. Wyszło to według mnie tak dobrze, że zdetronizowało „Who are you” z roku 2020, które to dotąd było moim faworytem w jego dorobku.


Jeśli kategoryzować, to jest to album mieszczący się w ramy spiritual & contemporary jazz. Otwierające krążek „Prayer” jest subtelne, grzeczne i poukładane co nie rzuca słuchacza od razu na głęboka wodę improwizacji. Te pojawiają się póżniej. Singlowe „Guilt” z filmowym video kontynuuje owy klimat z gościnnym udziałem Gabrielle Garo na flecie. Zresztą sam artysta nie urywa, że album nagrany jest w zamyśle jako rozmowa z Bogiem, w którego wierzy. Książeczka dodana do CD zawiera sporo cytatów z Biblii co potęguje modlitewne brzmienie albumu. Nie chcę jednak skupiać się nad religią, bo jazz ma to do siebie, że każdy może interpretować go na swój sposób i właśnie do tego zachęcam. Nie trzeba być wierzącym, aby usłyszeć najlepsze strony tego albumu. Za jego sukcesem stoi Immanuel Wilkins na saksofonie altowym, z którym to Joel współpracuje od dawna. Wspierają go w tym także Marquis Hill na trąbce, Maria Grand na saksofonie tenorowym, Kalia Vandever na puzonie, Sean Mason na fortepianie, Rick Rosato na basie i Craig Weinrib na perkusji. Wszyscy razem tworzą tytułowe Parables.

Uczciwie przyznam, że czasami jest mi za dużo dęciaków, przez które wibrafon ma problem, aby się przebić. Tak oto lider ma tu zadanie bardziej wewnętrzne. Ross odpowiada w dużej kwestii za kompozycje oraz całkowicie za produkcję. Jest tutaj jednak tak dobrze zgrane uniwersum instrumentalne, że nie ma problemu z zanurzeniem się w jakże dostojne „Choices”, które przecudownie rozwija się z delikatności w ekstrawagancję harmoniczną. Ogromną robotę robi następnie Wilkins w „Wail”, które dla mnie jest szczytowym punktem tego materiału. Warto zwrócić uwagę na improwizacje fortepianowe Masona w „Doxology”, przechodzące następnie w urzekający lekki jazz kończącej kompozycji „Benediction”. 

Ten amerykański wibrafonista szczyci się długofalową współpracą z Blue Note Records, ale działa to także w drugą stronę, bo wytwórnia równie zadowolona jest z tej relacji. Dzięki takim artystom współczesny jazz zdrowo się rozwija i buduje bazę młodych twórców, którzy używają do tego nie tylko swoich zdolności, ale także emocji. Sądzę, że „The Parable of ten Poet” znajdzie odbiorców z wielu stron. Nadaje się ono zarówno dla romantycznych poszukiwaczy spokoju, rządnych ambitnych kompozycji, jak i obiorców przykładających większy nacisk na emocjonalne przekazy. Wszystko to właśnie tutaj! Zachęcam! 

Ocena płyty: