Gdyby zinterpretować całość dorobku EABS w sposób ogólny, dociekliwy słuchacz zauważyłby, że każdy kolejny album wywodzi się z poprzedniego. Wydźwięki są podobne i można je traktować jako wariacje na ten sam temat. Jedyne, co się zmienia, to tło historii. Chodzi o życie i śmierć, początek i koniec świata oraz rolę człowieka uwikłanego w to wszystko egzystencjalnie. Podążając za lekcjami futuryzmu od Sun Ra, zespół przenosi się do roku 2061, kontynuując swoją misję w kosmosie w towarzystwie żywej legendy Jana Ptaszyna Wróblewskiego.
„Wszystkie te światy są twoje – z wyjątkiem Europy. Nie próbuj tam lądować”. – takie było złowieszcze przesłanie z mitycznego Monolitu Arthura C. Clarke’a 2001: Odyseja kosmiczna.
Cytat stał się metaforą sytuacji, w jakiej znalazła się załoga EABS po wybuchu pandemii. Nie tylko Europa stała się niedostępna, cały świat się zamknął. Pojawiła się refleksja, że tylko empatia i współpraca mogą uratować ludzkość. Nie będziemy w stanie wspólnie stawić czoła większemu zagrożeniu, które może nadejść z zewnątrz, prowadząc wojny między sobą na Ziemi. Podobną analogię można dostrzec w serii książek Arthura C. Clarke’a, którą jeszcze bardziej rozsławił Stanley Kubrick kultową adaptacją ekranową 2001: Odyseja kosmiczna. Wydana w 1986 roku trzecia część serii posłużyła jako inspiracja dla czwartego albumu EABS zatytułowanego “2061”, ścieżki dźwiękowej do filmu, który jeszcze nie powstał.
Wspólna praca zawsze była domeną EABS, co jest tym bardziej słyszalne w przypadku ich nowego albumu, ponieważ większość instrumentalistów przyniosła na sesję nagraniową własne kompozycje. Dzięki temu album oscyluje w orbicie wielu gatunków, takich jak jazz, elektronika i hip hop, w takich mutacjach jak Miami bass, trap czy drill. Może dziwić, że rolę przewodnika duchowego i mentora odgrywa tu Jan Ptaszyn Wróblewski, który brał udział we wszystkich wyprawach w historii polskiego jazzu, podobnie jak dr Heywood Floyd przemierzający galaktykę na pokładzie statku kosmicznego Universe.
Rok 1986 jest dla EABS symboliczny. Polskę odwiedził wtedy Sun Ra ze swoją Arkestrą niosącą proroctwo: „Żyjemy w Czasie Ostatecznym, w porządku, ale w ostatnim oszołomieniu. To już po końcu świata. Jeszcze tego nie wiecie?” – te słowa kosmity z Saturna zawisły nad poprzednim projektem grupy.
W tym samym roku kometa Halleya przeleciała blisko Ziemi, inspirując Arthura C. Clarke’a do napisania trzeciej części Odysei kosmicznej. Następnym razem będziemy mogli zobaczyć to ciało niebieskie dopiero w tytułowym roku 2061. W swojej książce autor przewidział bieżącą dekadę jako pełną kryzysów, skandali i katastrof. Będąc w kosmosie od lat, dr Heywood Floyd obserwował miasta w płomieniach, wybuch wojny nuklearnej i wszystkie inne przerażające wydarzenia z okna swojego monitora. Wraz z koszmarem rozwijającym się na Ziemi, różnice kulturowe i językowe, które pojawiły się przez tysiąclecia, zaczęły zanikać, a pojawienie się nowego słońca o imieniu Lucyfer tylko przyspieszyło ten proces. Zniszczone wojną supermocarstwa doszły do pojednania i zjednoczenia, uniemożliwiając wybuch kolejnych wojen tego rodzaju. W końcu istniejąca machina pokoju zaczęła wybierać życie nad śmierć. Dezintegracja ogromnego pasożytniczego biznesu militarnego spowodowała przyspieszenie światowego rozwoju gospodarczego. Moralny odpowiednik wojny doprowadził do cofnięcia spowodowanych przez nią zniszczeń i zaniedbań przez stulecia. Ten najnowszy album EABS oznacza czas, kiedy Kometa Halleya ponownie przeleci bardzo blisko Ziemi. Miejmy nadzieję, że w świetle ostatnich wydarzeń utopijna wizja autora Odysei kosmicznej urzeczywistni się i na naszej planecie zapanuje pokój. Na szczęście na album nie będzie trzeba czekać kolejnych 40 lat.
“2061” ukaże się nakładem Astigmatic Records w formacie cyfrowym, CD i LP, zarówno w regularnych, jak i limitowanych edycjach (m.in. biały winyl i plakat B2 zaprojektowany przez Patryka Hardzieja).