Last” to czwarty album Confusion Project. Panowie sami o sobie mówią, że tworzą muzykę ilustracyjną, a najnowszy materiał jest ich manifestem przeciw skrajnemu wyniszczaniu przyrody i lekceważeniu zagrożenia jakie to ze sobą niesie. Od razu zyskali moją przychylność, bo uważam, że dużo więcej świadomości przemyca odbiorcom sztuka i artyzm, aniżeli działania polityczne. Trochę mnie jednak zmartwiło czerpanie inspiracji w Drum&Bass, w rocku progresywnym oraz metalu. Jazz i takie ciężary? Czy to się uda i czy mnie, wielbiciela chmur to zainteresuje, nie zmęczy i nie wystraszy?


Zacznijmy od tego, że Michał Ciesielski (fortepian), Piotr Gierszewski (kontrabas) oraz Adam Golicki (perkusja) nie bawią się muzyką, a biorą ją na poważnie i dobrze wiedzą czego chcą.W końcu zabawa w życiu artysty jest priorytetem do pewnego momentu, a potem już wkrada się odpowiedzialność za swoje projekty i pełna zgoda, jeśli chodzi o ich rolę w historii. Album „Last” ma właśnie szansę stać się czymś więcej, aniżeli tylko kolejną płytą dobrego, jazzowego trio. Ma przesłanie i wyklarowaną osobowość. Nie jest to powszechna i tym bardziej prosta sztuka. 

Materiał, jak dla mnie składa się z trzech części. Pierwszą jest mrok. Kompozycje „Last” oraz „Denial” odzwierciedlają gniew, który budzi się podczas bezsilności w stawianej nas sytuacji. Słychać ciężar otaczającego zniszczenia, który budowany pazurem perkusji wzmacniany jest szaleństwem lini basu. Piano pełni tu rolę narratora, który stoi na czele szykując coraz dosadniejsze historie. Później nadchodzi ogień, zmieniający bezsilność w siłę rażenia. „Anxiety” oraz „Downfall” wypowiadają kontrę decydując się na działanie przełamując marazm obserwacji. Trio jeszcze bardziej wzbija się progresją i kondensacją energii. Po takiej erupcji przychodzi faza trzecia, refleksja. „Please remember my world” jest punktem zwrotnym albumu, nadając mu pożądany, w pełni jazzowy charakter. W tym miejscu stwierdziłem, że jest on właśnie dla mnie. Po burzy pełnej czerni wyłania się światło, które dzięki „Afterwards” przeradza się w odrodzenie. Wszystko zaczyna się ze sobą łączyć i splatać.

Kończące „Accpetence” niech każdy odbierze jak uważa. Jedni pewnie stwierdzą, że to kapitulacja i pogodzenie się z systemem, drudzy uznają to jako wybawienie i wizję zupełnie nowego świata, a trzeci (tak jak ja) przyodzieją je jak zbroję do dalszej wędrówki w poszukiwaniu rozwiązania. Każda interpretacja będzie prawidłowa, gdyż ten album ma nieskończenie wiele rozwiązań. Confusion Project dba, by nie tworzyć znanego, a wybiegać poza schemat pięknych melodii, jednocześnie nie zatracając lekkości kompozycyjnej. Odbiór albumu, pomimo pierwszych ciężarów zaręczam, że będzie pełen pozytywnych emocji. Wszak sztuką jest zacząć z przytupem, a skończyć z rozsądkiem i blaskiem. Brawa dla tych trojga zdolnych facetów. 

Ocena płyty: