Lindsey Stirling jest skrzypaczką, tancerką i kompozytorką. Międzynarodowy rozgłos zdobyła w 2010 roku, w programie „America’s Got Talent”, gdzie dotarła do ćwierćfinału. Dzięki występom w telewizji Stirling zdobyła wielu fanów. Choć w programie określano ją mianem „skrzypaczki hip-hopowej”, w swojej twórczości sięga po wiele inspiracji – od country po dubstep. Do niezwykle szybkiego rozwoju jej kariery przyczyniła się również jej aktywność w internecie i regularnie uaktualniany kanał w serwisie YouTube. Niedawno wydała nowy album zatytułowany “Artemis”. To właśnie z nim artystka zawita dwukrotnie do naszego kraju. Pierwszy koncert już dzisiaj, tj. 18 września w Krakowie, drugi – 19 września w Warszawie.

Zachęcamy do lektury wywiadu z artystką.

Właśnie ukazał się Twój piąty album. Co się zmieniło w Twoim życiu od poprzedniego albumu „Brave Enough”?

Rok, w którym napisałam “Brave Enough” był jednym z najtrudniejszych w moim życiu. Przeżyłam szok, miałam złamane serce oraz patrzyłam, jak mój ojciec umierał na raka. Bardzo nagle straciłam także najlepszego przyjaciela i pianistę Jasona Gaviati. Najtrudniejszą rzeczą w tych doświadczeniach było zobaczenie moich bliskich tak bardzo chorych. Trauma tych widoków była tak silna i tak bardzo wryła mi się w pamięć, że musiało minąć kilka lat, zanim mogłam przypomnieć sobie Gaviego i mojego tatę w pełni zdrowych. Ale czas leczy rany, a perspektywa jest potężnym lekarstwem na ból. Obecnie mogę wspominać wspólne chwile, skupiając się na radości, miłości, śmiechu i przyjaźni. Pamiętam tatę i Gaviego, kiedy byli zdrowi i silni. Znowu czuję się sobą. I to właśnie zawiera “Artemis”. Tematem tego albumu jest zmiana i świadomość, że nawet jeśli przychodzą trudne chwile i wydaje się, że ciemność w pełni opanowała nasze życie, wciąż możemy mieć nadzieję, wiedząc, że wszystko i tak zatoczy koło: ponownie pojawi się światło. Kiedy pisałam Artemis, dosłownie czułam się jakbym grała w „The Upside” – poczułam się tym, kim kiedyś byłam.

Jak wyglądała praca nad tym albumem?

Wyglądało to bardzo podobnie, jak praca nad poprzednimi albumami: praca w studio, burza mózgów, story-telling, próby, powrót do dawnych nadziei i szkicowania. Największą różnicą był brak lęku związany z pracą. Poprzednie albumu powstawały miesiącami, czasami nawet latami (było dużo więcej prób i błędów), a ten album napisałam bardzo szybko. Przestałam za bardzo rozmyślać o projektach lub je niszczyć, bo bardzo się cieszyłam, że nad nimi pracujemy. Spokój i podekscytowanie, które mi towarzyszyły, były dla mnie zupełnie nowym i odświeżającym doświadczeniem!

Co było Twoją inspiracją podczas pracy nad Artemis?

W pierwszej wersji album miał nosić nazwę “The Upside of Down”, bo pokochałam wizję szukania jasnej strony w trudnych sytuacjach. Pewnej nocy patrzyłam w księżyc i uświadomiłam sobie, że księżyc pojawia się i znika, a czasem jest zupełnie niewidoczny, ale mimo to źródło światła zawsze tam jest (słońce). I to światło zawsze się pojawi po raz kolejny… miesiąc po miesiącu, rok po roku, dekada po dekadzie. Bierzemy to za pewnik, bo zawsze tak było. Wierzymy w grawitację i prawa rządzące wszechświatem, ponieważ zawsze działały perfekcyjnie. W związku z tym zastanawiałam się, dlaczego tak trudno jest pamiętać o takich rzeczach. Tak, nadchodzą trudne czasy. Uderza destrukcja. Doświadczamy straty, zdrady, zwątpienia, strachu, a nawet poczucia beznadziejności. I nagle… Ziemia wciąż się kręci, noc zamienia się w dzień, wszystko się ułoży. Wierzę, że zdanie „Wszystko będzie dobrze” jest tak pocieszające, bo w głębi duszy, kiedy je słyszymy, wiemy, że to prawda. Ten strumień myśli doprowadził mnie do tego, że zaczęłam szukać informacji na temat Artemis, bogini księżyca. Jej historia zaczęła się utrwalać w mojej świadomości. I wiedziałam, że muszę tej historii nadać nowe życie!

Tak jak każdy artysta, masz na pewno swój ulubiony utwór na nowej płycie. Który to jest?

Uwielbiam znaczenie (i tekst) ukryte w “The Upside” i bardzo lubię “Guardian”. W dodatku oba są świetne do grania na żywo!

Czy zdażyło Ci się kiedyś, że chciałaś nagrać z kimś utwór, a ona Ci zwyczajnie odmówiła?

Cały czas! Nie mogę nawet powiedzieć, ile razy proponowałam komuś współpracę i słyszałam: nie dzięki, nie teraz lub jestem zbyt zajęty. Nauczyłam się nie brać tego do siebie, bo często to „nie” oznacza zły moment lub to, że coś lepszego pojawi się na mojej drodze z ogromnym „TAK”.

Jakiej muzyki słuchasz na co dzień? Masz jakiś ulubionych artystów/zespoły?

Słucham każdego rodzaju muzyki. Jestem wielkim fanem Pink, Ellie Goulding i ciągle uwielbiam Weezera (mój ulubiony zespół z czasów liceum).

Jak oceniasz polską publiczność?

Minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz byłam w Polsce i bardzo tęsknię za tą częścią świata. Polska publiczność była jak dotąd najbardziej energetyczna i jestem zaszczycona, że mam fanów tak pełnych pasji. Jestem bardzo podekscytowana, że wrócę do Polski, i nie mogę się doczekać tego koncertu.

Czego polscy fani mogą się spodziewać po Twoich nadchodzących występach?

Jestem bardzo podekscytowana na myśl o nowej trasie, na której pojawią się niesamowicie utalentowani tancerze, muzycy, a także techniczni. To ogromne przedsięwzięcie z masą nowych pomysłów, a mój zespół w zadziwiający sposób wcielił je wszystkie w życie. Ten show będzie inny i „większy” niż poprzednie koncerty, które do pory grałam, i nie mogę się doczekać, aż razem to przeżyjemy. W pierwszej kolejności chciałam właśnie przyjechać z tą trasą do Europy!