Kolektyw Rudimental, co i rusz przygotowuje nagrania odzwierciedlające muzyczne zainteresowania jej szefów. Członkowie brytyjskiego kwartetu DJ-ów byli zawsze zainteresowani niskimi dubowymi wibracjami, nic więc dziwnego, że kiedy na fali drum’n’bass dub, a przy okazji też house i funk wraca do łask, i oni zdecydowali się wydać składankę tej muzyki. A że mają dużo znajomych, na We the Generation zaprosili same sławy. Oprócz samych mistrzów, mamy tu takich wykonawców, jak Ed Sheeran, Lianne La Havas, Ella Eyre, MNEK czy Bobby Womack  – że wymienię tylko kilku z nich. Zaangażowanie wykonawców nagrywających dla różnych wytwórni, zapewnia dużą różnorodność stylistyczno-klimatyczną. Niczym nie krępowana wyobraźnia twórców i producentów zaowocowała nagraniami, które tworzą bogatą wiązankę muzycznych smaczków.

Muzyka drum’n’bass rozwija się dwunurtowo. Jeden nurt polega na kreacji zimnych, metalicznych przestrzeni dźwiękowych. Drugi kultywuje najwspanialsze tradycje jazzowe. Rudimental znajduje się gdzieś po środku. Na We the Geneartion przedstawił gamę naprawdę różnorodnych brzmień – od stylizacji opartej na elektrycznych latach twórczości Milesa Davisa, przez surowy, taneczny łoskot, aż do zabaw z regularnym rytmem, któremu z kolei towarzyszą ciekawe, rozbudowane aranżacje.

Lista utworów tego albumu została tak wymyślona, by usatysfakcjonować każdy gust muzyczny. Wszystkie piosenki są świetnie zaśpiewane, a pod względem produkcji muszą robić wrażenie na największym nawet malkontencie. W tym tkwi fenomen grupy. To brytyjskie przedsięwzięcie może być porównywalne tylko z naftowym koncernem BP, biorąc pod uwagę, że ich debiutancki album Home sprzedaje się wciąż doskonale, oraz gdy dodamy do tego obecne niezłe notowania pierwszego tylko miesiąca obecności na rynku drugiej płyty We the Generation. Pod presją takich wyników przestają liczyć się artystyczne walory, mimo że są one dosyć interesujące, stanowią bowiem kompilację różnych stylów muzycznych, które zdominowały współczesny świat show businessu. Słyszymy tutaj dalekie echa house’u w przebojowym Rumour Mill, klimaty Daft Punk w Common Emotion czy wreszcie połamaną bossanovę w Needn’t Speak. Nie ulega wątpliwości, że całość to komercja na najwyższym poziomie, ale jak przystało na Rudimental, pełna smaku.

Trzeba przyznać, że grupa Brytyjczyków z niesamowitym wyczuciem skompletowała materiał, który powinien zadowolić każdego uczestnika tanecznych zawirowań. Muzycy zbudowali pomost między drum’n’basem i popem. Zaskakuje łatwość i swoboda, z jaką udało im się tego dokonać. Radiowa przebojowość okazała się być znakomitym dodatkiem do połamanych rytmów i szaleńczych dźwiękowych eskapad. Tego się słucha z wielka przyjemnością.

Ocena płyty: