Dwa Brotzmanny w jeden wieczór. Najpierw z tureckim kwartetem Konstrukt, później  z weteranami amerykańskiej sceny muzyki improwizowanej – Kenem Kesslerem, Michealem Zerangiem i Joe McPhee (Damage is Done). Dwa Brotzmanny w jeden wieczór.  Dwa Brotzmanny w jeden wieczór to stanowczo za dużo.


Z początkiem niemiecki saksofonista zrobił całkiem pozytywne wrażenie. Moment jego włączenia się w grę Konstruktu, to najlepszy fragment całego wieczoru. Rewelacyjne intro, które wykonał na klarnecie przeistoczyło się w majestatyczny, pełen rozmachu, energii i doskonałych improwizacji utwór.

Dalej robiło się już duszno. Konstrukt pędzony jak mniemam neoficką żarliwością uderzał w coraz większe ekstremum. Źle jednak trafił. Brotzmanna w dziedzinie ekstremalności nie da się bowiem przelicytować. Z wrażenia zzieleniałem.

Po chwili przerwy na scenie pojawia się Damage is Done. Niemiecki rzeźnik dalej wiedzie prym. Wyje więc wściekle i nieustannie, przykrywając  w dużej mierze m. in. ciekawe dialogi między grającym na kontrabasie Kesslerem a perkusistą Michealem Zerangiem.

Słuchanie tego faceta to istna udręka! Nie mam pojęcia w imię czego się tak katować? Jakieś domniemanej wartości intelektualnej, czystej ekspresji, radykalizmu?  W moim skromnym odczuciu, żeby grać free nie wystarczy (choćby szczere) zamiłowanie do dźwięków wyrywających żywcem bębenki z uszu. Tu niezbędna jest lotność umysłu (widziałem u Nabotova), szczyty muzycznej zręczności, a przede wszystkim coś do powiedzenia (jak choćby pionierzy muzyki free).

Można też być jak Brotzmann i grać free zupełnie po zbójecku. Biegać z tasakiem i ucinać uszy wszystkiemu co się rusza. Doprawdy, widziałem ludzi, którzy wychodzili z koncertu. Był to obraz fizycznego zmaltretowania.

Potem trafiłem na chwilę do Harrisa, zapaliłem jointa i posłuchałem bluesowego jam session. Na scenie widziałem uśmiechnięte twarze muzyków, publiczność śpiewała znane melodie i wznosiła toasty. Olśniło mnie – ola boga! Jaką cudowną właściwość ma muzyka! Potrafi uwalniać od udręki.  Nawet od tej niesionej przez innych muzyków w imię wątpliwych wartości.