Krótka historia o miłości od pierwszego usłyszenia… wszystko zaczęło się się 21 stycznia. Tego dnia usłyszałem i zobaczyłem po raz pierwszy teledysk Lianne La Havas do utworu „Forget”, zafascynowany pisałem wtedy: „Z niecierpliwością czekam na jej debiutancki album”. W tym czasie Lianna udostępniając 2 kolejne single jeszcze bardziej mnie zauroczyła. W końcu przyszedł czas na upragniony album, który nosi tytuł „Is Your Love Big Enough?”.

Od pierwszego usłyszenia było jasne, że La Havas ma szczególny głos. Jej barwę określiłbym mianem aksamitnej. Każda nuta jest śpiewana z odpowiednią siłą, wrażliwością i precyzją. Artystka ma pełną świadomość swojego głosu, w którym odzwierciedla wiele emocji.

Kolejnym autem Lianne jest jej perfekcyjna umiejętność gry na gitarze elektrycznej. Usłyszymy idealnie zagrane partie a pikanterii dodają figlarne przejścia pomiędzy taktami.

„Is Your Love Big Enough?” to album wielobarwny brzmieniowo. Mieszanka krwi greckiej i jamajskiej, która płynie w żyłach Lianne wpłynęła na niebanalne melodie i dźwięki. W muzyce krzyżują się soul, funk, folk i Indie. Smaczki typu swing usłyszymy w utworze “Age”, punk-funk w “Forget” a elementy trip-hopu w “Don’t Wake Me Up”. Album tętni energią i oryginalnością.
Nie sposób nie wspomnieć o wieku artystki. Lianne na dniach kończy dopiero 22 lata! I choć album nasączony jest młodzieńczą wrażliwością to w gruncie rzeczy ma stylowy i dojrzały charakter.

Piosenkarka śpiewa o różnych odcieniach miłości, o relacjach między kobietą i mężczyzną, o bólu i szczęściu.
Spójrzcie na okładkę, od dziewczyny bije skromność. Lianne nie jest zepsuta póki co przez rynek muzyczny, dzięki czemu album ma kameralny i szczery oddźwięk.

Lianna La Havas uwiodła mnie, dlatego na pytanie „IS YOUR LOVE BIG ENOUGH?” odpowiem jednoznacznie: TAK!