Umiejętność improwizacji, tak zwanego „szycia”, jest jednym z  wyznaczników współczesnej sztuki. Sztuki na poziomie. Takim talentem wykazał się wczorajszego wieczora Benjamin Stanford, znany jako Dub Fx i jego sceniczna oraz życiowa partnerka Flower Fairy.

Trio, gdyż muzykom towarzyszył również raper Cade, pojawiło się na scenie Eteru z niemal dwudziestominutowym opóźnieniem. Ta niewielka wpadka z szybko poszła w zapomnienie dzięki solidnemu, bitowemu „kopniakowi” na otwarcie koncertu. Bez zbędnych ceregieli i pogaduszek (Benjamin przywitał wszystkich tylko krótkim, ale szczerym „Siema ziomki!”) zaczęli grać z marszu. Koncert od początku do końca był bardzo udaną improwizacją. Dub Fx zdradził zresztą że nie mają bagstage-u, ani żadnego planu jakie utwory wykonać. Mimo to wszystko wyglądało i brzmiało bardzo naturalnie. Począwszy od samych muzyków, co chwila okazujących sobie uczucie chwytając się za ręce, przez brzmienie  na niesamowitym wokalu skończywszy. Co ten facet potrafi zrobić ze swoim głosem i dźwiękiem otwierania butelki, przechodzi ludzkie pojęcie.  Flower Fairy natomiast tryska pozytywną energia, tańczy, uśmiecha się, czaruj i oczywiście śpiewa.

Drugim i ostatnim minusem tego występu była awaria jedynego instrumentu, jaki tego wieczora był na scenie. Awaria wywołała przymusową, ale całe szczęście krótką przerwę. Niestety z pomocą nie przyszedł nikt z obsługi technicznej i Benjamin musiał poradzić sobie sam. Także ta wpadka została momentalnie zatuszowana, tym razem przez jednego z fanów, który wszedł na scenę, jak się wydawało, by zademonstrować swój taniec. Po chwili jednak Flower Fairy wręczyła mu mikrofon, a uśmiechnięty, lekko zdenerwowany chłopak poprosił swoją dziewczynę o rękę, wywołując tym burzę oklasków. Wybranka oczywiście powiedziała „TAK”.

W trakcie półtoragodzinnego koncertu mogliśmy usłyszeć między innymi „Raggamuffin”,”Fly With Me” i na bis porywającą wersję „The Banana Boat Song”. Każdy kolejny kawałek przyjmowany był przez roztańczoną publiczność z ogromnym entuzjazmem. Była moc, energia i magia, jakich ostatnimi czasy na koncertach brakuje. Idealne zamknięcie sezonu City Sounds. Już nie możemy doczekać się kolejnego.

foto. Joanna Jaskólska CitySounds (jaskolska.com)