Nie spotkałem osoby, która nie znałaby tego zespołu. Jak pytam znajomych czy June im się podoba, zawsze jest ta sama odpowiedź: ‘pewnie! światowe granie!’. Według mnie nie ma w tym ani grama przesady! Zapraszam do przeczytania recenzji ich nowego dzieła ‘July Stars’!

June, zespół, który jako jedyny na polskim rynku robi co chce i to z piorunującym efektem. Obojętnie co nagrają rodzi to zachwyt, nawet utwór ‘Muzikant’, który powstał chyba dla małego żartu. Wydawnictwo ‘July Stars’ to dwupłytowy album, który łączy w sobie mnóstwo gatunków muzycznych. Słychać również inspirację, których nie było na pierwszej płycie z 2008 roku. Całość jest bardzo spójna i przyjemnie się słucha. Jeśli chodzi o ‘nowe’ inspiracje mam na myśli, np. utwór ‘Yell’ w zasadzie jego zwrotki, gdzie słychać najwyraźniej bas niczym wyjęty z utworów Red Hot Chili Peppers. W tym utworze uwagę należy zwrócić również na refren, w którym nie śpiewa Robert Cichy, jak to zawsze było, tylko Jan Smoczyński, osobiście jestem pełen podziwu! Kolejny dobry wokal w zespole! Po przesłuchaniu pierwsze połowy krążka – ‘July’, największe wrażenie zrobił na mnie utwór, w zasadzie intro – ‘Life’, który otwiera album oraz kawałek ‘Juicy Fruit’, coś rewelacyjnego! Kontynuując temat inspiracji i mieszanki gatunkowej, możemy usłyszeć nie tylko r&b, funk ale również country, który przeplata się z hip-hopem. Jeśli ktoś by mi powiedział o takim pomyślę, do póki bym nie usłyszał nie wierzyłbym, że to się uda! W utworze ‘Trucker’ udało się to i z wielkimi fajerwerkami.

Pierwsza część albumu to iście zachodnie granie! June w moich uszach jest jednym z niewielu naszych ojczystych zespołów, który grać powinien po świecie, nie skupiać się jedynie na Polsce. Chłopaki, gratulację!

Drugim krążkiem na płycie są duety. Widząc tracklistę ‘Stars’ nie wierzyłem własnym oczom jakie gwiazdy udało się chłopakom zaprosić. Co najbardziej cieszy, nie wszystkie gwiazdy są z ‘podwórka’ soulu, r&b. Mamy tutaj przekrój wielu gatunków, od popu po jazz. Największe wrażenie na mnie zrobił utwór nagrany wspólnie z Anią Dąbrowską – ‘Waitin’, nie potrafię podać przyczyny, po prostu najbardziej wpadł mi w ucho, może jest najbardziej oszczędny i to w nim jest magiczne? – nie wiem. Na uwagę zasługują wszystkie kawałki, jednak jeśli miałbym polecić trzy, to na pewno byłyby to w/w ‘Waitin’, znakomity ‘Rocket Boy’ nagrany wspólnie z Marceliną oraz ‘We Have What We Need’ z Kayah.

Muzycznie ‘Stars’ różni się od ‘July’, wynikiem tego, według mnie, jest różnorodność artystów, którzy wspomagają June na tej części albumu. Według mnie wyszło to na ogromny plus. Chłopaki udowodnili, że nie tylko są świetnymi muzykami w swoim zespole, ale świetnie radzą sobie we współpracy z innymi artystami. Zresztą nie ma się co dziwić, cała załoga June to sesyjni muzycy, których bardzo często zobaczyć i usłyszeć możemy na płytach i koncertach innych.

Jeśli miałbym opisać jednym słowem cały album ‘July Stars’ napisałbym – rewelacja! Płyta obowiązkowa dla wszystkich kochających soul, r&b, jazz! Oby więcej takich produkcji w naszym kraju!