Nie wiem czy Lana zdaje sobie z tego sprawę, ale wyciekła już niemal połowa jej albumu, którego premiera dopiero za miesiąc. Jak tak dalej pójdzie, to do tego czasu w sieci znajdziemy cały krążek. Chyba że jest to zamierzone posunięcie marketingowe, którego do końca nie rozumiem. W każdym razie ja się cieszę, po mimo tego że Lanie pomyliły się święta, i zamiast z opłatkiem, przyszła z Yayem. Znów powracamy do klimatu z poprzednich piosenek, który jest jak znalazł po świątecznych szaleństwach, na chwilę przed powrotem do szarej codzienności.