O Leszku Możdżerze można powiedzieć wiele, przede wszystkim to, że jest znakomitym muzykiem. To się zgadza ale nie do końca. Było wiele okazji usłyszeć Możdżera na żywo, zawsze coś wypadało. Podczas festiwalu ku czci Milesa Davisa w Kielcach usłyszałem jego grę. Dla mnie on nie jest muzykiem, jest czarodziejem. Różdżką są jego palce… słuchałem wcześniej płyt Leszka, jednak usłyszeć to na żywo… coś niesamowitego. Ci co bywają na koncertach pianisty doskonale wiedzą o czym mówię. Jako rekwizytów używa rzeczy, których inny pianista nie wziąłby do ręki, były to między innymi ręczniki, szklanki a nawet… własna płyta – nota bene, która na fortepianie nie brzmi według artysty. Nie zdawałem sobie sprawy, że nałożenie na struny ręcznika, czy szklanki, korali nada takie brzmienie instrumentowi – coś niesamowitego. Po godzinnym koncercie, publiczność zgromadzona w Kieleckim Centrum Kultury nie dała opuścić sceny muzykowi. Po czterech bisach niestety musiało to nastąpić ponieważ na scenie miał się pojawić projekt Śpiewając Jazz, o którym będziecie mogli przeczytać w dniu jutrzejszym. Szczerze polecam Wam koncerty Leszka Możdżera, niezapomniane wrażenia, które zostają w człowieku na bardzo długo. Mała fotorelacja z koncertu pojawi się również w dniu jutrzejszym.

fot. google