Wszyscy muzycy biorący udział w nagraniu “Kind of Blue” stali się momentalnie gwiazdami. John Coltrane odszedł nagrywać własne płyty, szukając swojego własnego stylu i współtworząc free jazz. Jimmy Cobb odchodzi razem z Paulem Chambersem żeby tworzyć trio z Wyntonem Kellym. Bill Evans zakłada swój własny zespół ze Scottem La Faro i Paulem Motianem. Miles został sam. Paradoksalnie jednak wyszło mu to na dobre. Jak zwykle błyskawicznie skomponował nową trupę (H. Hancock, W. Shorter, T. Williams, R. Carter), która osiągnęła poziom do tej pory nieznany. Skład ten przeszedł do historii  jako II Wieki Kwintet Milesa Davisa. Powyżej utwór autorstwa Wayne’a Shortera “Footprints” z albumu Miles Smiles.

Miles jednak szybko znudził się wykonywaną muzyką. Znowu chciał robić rzeczy nowe.  W latach 60. nastąpiła eksplozja rocka, która zainteresował się bardzo zainteresował. Osobiście poznał Jimiego Hendrixa, pod wrażeniem którego pozostał przez wiele lat. Kręciły Milesa elektryczne brzmienia, zwłaszcza gitary i pianina. Współpracujący z nim Herbie również błyskawicznie podchwycił tą ideę. Dokoopotwali jeszcze dwóch pianistów – Joe Zawinula (który założył później Weather Report) i Chickiem Corea. I jeszcze kilku innych muzyków – Johna McLaughlina czy Dave’a Hollanda. W dziesięć lat po “Kind of Blue” Miles nagrywa kolejne dwa kamienie milowe jazzu – “In a silent way” i “Bitches Brew”. Tak narodziła się muzyka fusion.