The Young Professionals (TYP) to zespół z Izraela, w którego skład wchodzą Johnny Goldstein i Ivri Lider, znani na scenie klubowej z remiksów takich gwiazd jak Lana Del Rey, Imagine Dragons, Skip the News, Moby, Sophie Ellis-Bextor… Duet łamie stereotypy wnosząc powiew świeżości zarówno w swoich utworach jak i występach. Zapraszamy do lektury wywiadu z grupą.

The Young Professionals powstał w 2008 roku. Jak zaczęła się Wasza współpraca?

Ivri: Johnny zadzwonił do mnie jakieś sześć lat temu z zapytaniem, czy nie wziąłbym udziału w nagraniu jego płyty jako producent. Spotkaliśmy się wtedy, ale nie dałbym rady czasowo, dlatego odmówiłem. Rozumiecie, kończyłem swoją własną płytę i jechałem do Stanów na koncerty. Czasem tak się zdarza w branży muzycznej. Rok później Johnny znowu zadzwonił i zaproponował współpracę. Wtedy powiedziałem: „Ok, świetnie, wyślij mi coś!”. No i wysłał kilka kawałków, a te mi się spodobały. Godzinę później poszedłem do studia i przeniosłem je na komputer, a potem coś nagrałem i odesłałem do Johnny’ego. W tamtym czasie mieszkaliśmy w innych miastach, więc większość naszej pracy odbyliśmy przez Dropboxa. Potem zaczęliśmy pisać razem nowe piosenki i tak pisaliśmy przez chwilę…

Całkiem sporą chwilę, bo Wasz debiutancki album zatytułowany „9am to 5pm, 5pm to Whenever” ukazał się trzy lata później. Dlaczego trwało to tak długo?

(śmiech) Ciągle pisaliśmy, dlatego zajęło nam to dużo czasu. Robiliśmy kariery solowe, a we właściwym momencie powiedzieliśmy sobie: „Ok, to jest projekt… To coś poważnego, chcemy to robić i chcemy stworzyć projekt The Young Professionals oraz nagrać album”.

Jednym z utworem, które zremiksowaliście na potrzeby pierwszej płyty, był przebój „D.I.S.C.O.” zespołu Ottawan. Czy wybór tego kawałka był dla Was jakoś szczególnie znaczący?

Johnny: Wiecie, Ivri dorastał przy tej piosence!

Ivri: Naprawdę, jako dzieciak kochałem Ottawan! Pewnego dnia rozmawiałem ze swoim znajomym z Francji, dyskutowaliśmy o muzyce. Potem zaczęliście rozmawiać o francuskiej muzyce czy o muzyce lat 80.. Kiedy wróciłem do swojego samochodu, zacząłem myśleć o piosenkach Ottawan i zdałem sobie sprawę, że to będzie świetny pomysł. Wtedy zadzwoniłem do Johnny’ego…

Johnny: …A ja nie znałem tej piosenki! (śmiech)

Ivri: Tak, musiałem jej przesłuchać. Kiedy już to zrobił, zdecydowaliśmy się na użycie sampli tego utworu i stworzyliśmy nowy kawałek z samplami „D.I.S.C.O.”. Cały czas wykorzystujemy sample. W dzisiejszych czasach jest to niesamowite, że możesz wziąć fragment jednego utworu i zmienić to w coś zupełnie nowego. A chłopaki z Ottawan są świetni i umożliwili nam wykorzystanie ich przeboju, bo musieliśmy mieć na to pozwolenie.

www.youtube.com/watch?v=04Weep45JT8

W 2011 roku otrzymaliście nagrodę MTV European Music Award w kategorii „Najlepszy izraelski artysta”. Jak ta nagroda zmieniła Wasze życie oraz jakie oczekiwania mieliście w tamtym czasie?

Bardzo miłe jest dostać nagrodę za to, co się robi. Podpisaliśmy dobry kontrakt z dużą wytwórnią muzyczną, to było świetne uczucie. Ale my ciągle pracujemy i piszemy różne rzeczy i w tamtym momencie też tak było, ciągle tworzyliśmy i graliśmy koncerty. Samo wyróżnienie potraktowaliśmy jako „małe pchnięcie do przodu”.

Ale nie czuliście presji, że teraz musicie udowonić ludziom, że zasłużyliście na tę wygraną?

Nie, nie czuliśmy, bo nie musimy niczego udowadniać.

Johnny: Musimy robić dobra muzykę! (śmiech)

Ivri: Mówiąc szczerze, bardziej musimy udowadniać coś sobie niż innym. Musimy udowadniać sobie, że możemy robić dobrą muzykę, że możemy być dobrzy na scenie czy w studiu, a także że możemy pisać dobre kawałki.

Wasza druga płyta zatytułowana „Quick Quick, Star Star, Money Money” ukaże się jeszcze w tym roku. Co to będzie?

Johnny: Cała paleta różnych artystów, z którymi pracowaliśmy. Ten album będzie bardziej dynamiczny niż „9am to 5pm…”, bardziej taneczny.

Ivri: Myślę, że będzie to weselszy album. Nasza pierwsza płyta miała radosne momenty, ale jako całość była całkiem mroczna. Nowy album będzie bardziej popowy, dynamiczniejszy i z większą ilością elementów hip-hopowych. Znajdą się na niej artyści z Francji, Ameryki czy Niemiec. Myślę, że słuchacz znajdzie różnice między płytą nagrywaną w naszym studiu w Izraelu a płytą nagrywaną na całym świecie. Kochają ją i myślimy, że będzie to dobra płyta.

Jednym z artystów, który się na niej znajdzie, będzie Anna F., która zaśpiewała gościnnie w Waszym nowym singlu „All of It But Me”. Jak do tego doszło?

Mieliśmy już całą piosenkę i potrzebowaliśmy żeńskiego głosu. Odezwaliśmy się do francuskiej filii wytwórni Universal Music i poprosiliśmy ich o pomoc. Oni skontaktowali się z niemieckim oddziałem, który zaoferował Annie F. pracę z anmi. Kiedy zobaczyliśmy jej klipy wiedzieliśmy, że jej chcemy. To było dokładnie to, czego potrzebowaliśmy: idealny głos, idealna postawa, poza tym Anna jest piękna i miła.

www.youtube.com/watch?v=7ZyMEy64zS4

Tak samo jak Sarsa, która wystąpiła dzisiaj z Wami na scenie. Niedawno zremiksowaliście jej najnowszy singiel „Indiana”. Czy ten kawałek znajdzie się na Waszej płycie czy to bardziej jednorazowy projekt?

To jej piosenka, także pewnie zostanie wykorzystana w jej projektach. Ale oglądaliśmy jej dokonania i kochamy je. Mamy nadzieję, że dzięki temu remiksowi pojawią się kolejne okazje do pracy z Sarsą. Jest tym typem człowieka, z którym chcesz pracować. Zobaczymy…

A więc kto pojawi się na płycie?

Johnny: Kick-The-Killer, Mykki Blanco, Mat Bastard z francuskiego zespołu Skip the Use, no i Anna F.

Ivri: Pracowaliśmy także z Johnem Mamannem. Na płycie będzie wiele osób, to będzie kolorowy album.

Kiedy możemy spodziewać się jego premiery?

Johnny: Dobre pytanie… (śmiech)

Invi: Tego jeszcze nie wiemy, ale jeszcze w tym roku.

Dzisiejszy występ to Wasz pierwszy koncert w Polsce. To część europejskiej trasy?

Bardziej część promocji naszego nowego singla. Gramy tutaj po raz pierwszy, jesteśmy tu nowi. Chcielibyśmy być częścią polskiej sceny muzycznej, grać w większej liczbie miejsc. Poza tym, mamy polskie korzenie…

…naprawdę?!

Johnny: Ja jestem pół-Polakiem i Ivri też. Moi dziadkowie byli z Polski.

Ivri: A ja mam polski paszport. Moja mama się tu urodziła, mieszkała tutaj z moim ojcem także wtedy, kiedy się urodziłem. Kilka lat później opuścili Polskę i wyjechali do Argentyny… Długa historia… Ale świetnie znów tu być. Dla nas Polska to całe nasze życie, temat do rozmów oraz część nas.

Świetnie. Więc macie polskie korzenie, jesteście z Izraela, podpisaliście kontrakt z francuskim oddziałem wytwórni muzycznej, a Johnny mieszka w Niemczech. Co za światowy projekt!

Ivri: Kochamy podróże, kochamy grać w różnych miejscach i poznawać nowych ludzi. Myślę, że jeśli dużo podróżujesz i poznajesz ludzi z całego świata, to daje ci perspektywy w życiu. Możesz poznać nowe kultury, nowe języki. Zawsze staramy się zdobyć nowe doświadczenie, co sprawia, że możesz być lepszym człowiekiem.

www.youtube.com/watch?v=yR7wKUNBPVg

Porozmawiajmy też o Waszych karierach solowych. Johnny, jesteś w sumie debiutantem w branży muzycznej, jesteś młody…

Ivri: A ja jestem profesjonalistą! (śmiech)

Oczywiście, a do tego wciąż młody, jak w nazwie Waszego projektu! Johnny, opowiedz nam o swoich początkach muzycznych.

Johnny: Jako ośmio- czy dziewięciolatek zacząłem grać na perkusji. Zawsze grałem na komputerze, na którym uczyłem się nowych bitów itd. Kilka lat później zacząłem pracę z izraelskimi artystami i nagrałem płytę „The Johnny Show”, na którym pojawiło się wielu gości. To całkiem hip-hopowy album, bo dorastałem przy tej muzyce.

Płyta ukazała się w 2008 roku. Jak przebiegała praca nad jej nagrywaniem?

Tak naprawdę… nie pamiętam, bo to było dawno (śmiech). Było zabawnie, dobrze, pracowałem z wieloma artystami, od których wielu rzeczy się nauczyłem.

A jak to było w Twoim przypadku, Ivri? Jesteś doświadczonym muzykiem w Izraelu z ogromnym dorobkiem…

Tak, zacząłem pod koniec lat 90. W 1998 roku ukazała się moja pierwsza płyta [„Melatef Umeshaker” – przyp. red.]. Od tamtej pory wydałem dziewięć albumów, a ostatni – „Ha’ahava Ha’zot Shelanu” – ukazał się w lutym tego roku. Teraz jestem jurorem w drugiej edycji programu „The X Factor” w Izraelu, na planie którego Johnny zajmuje się produkcją muzyczną. Nasza współpraca to głównie The Young Professionals, ale wychodzimy też poza to. Johnny pomaga mi podczas moich solowych koncertów. Uważam, że to dobrze, bo to daje perspektywy, można skonfrontować się z innym stylem muzycznym czy językiem.

A skąd czerpiesz inspiracje do pisania solowych numerów?

Ivri: Jeżeli myślisz o inspiracjach, pewnie zawsze będzie tak samo – inspiracja to coś, czego nie da się opisać, bo nigdy nie wiesz, kiedy i skąd przyjdzie. Jeśli jesteś otwartą osobą, znajdziesz inspiracje w innych ludziach, w innych kulturach na świecie. To może być książka, film, reklama w telewizji, ktoś, kogo spotkasz i z kim porozmawiasz.

Johnny: Ty możesz być moją inspiracją! (śmiech)

www.youtube.com/watch?v=x7TvtWLnHUc

Mam nadzieję, że nasza rozmowa Was do czegoś zainspiruje!

Ivri: Tego nie wiemy! (śmiech)

Wspomniałeś o „The X Factor Israel”. Co myślisz o programach typu talent-show? W jednym z wywiadów przyznałeś, że nie każdy powinien brać udziału w tego typu konkursach i że nie każdy czuje, co taki udział może my przynieść…

Ivri: Tak powiedziałem. Są różne opinie. Z jednej strony taki program to przyzwoita droga do zdobycia popularności oraz uwagi mediów, wytwórni muzycznych, producentów czy menedżerów. Z drugiej strony, większość uczestników dobrze śpiewa, ale nie robi kariery, bo talent-shows to wciąż zupełnie inny świat niż rzeczywistość w show-biznesie. Podczas programu staram się wytłumaczyć moim podopiecznym wszystkie zasady panujące w tym biznesie. Chcę, by pamiętali o tym i mieli to w głowie, bo mogą się o tym szybko przekonać. Wiesz, jednego dnia możesz czuć się jak gwiazda, która ma dużo fanów, z którą każdy chce pogadać i którą każdy chce zapraszać na koncerty. Ale po zakończeniu sezonu zainteresowanie mija. Jeśli jesteś dobry, to będziesz znany dzięki swojej muzyce.

Johnny: Talent-shows to dobra platforma na start, ale musisz pracować i cały czas się rozwijać.

Jednym z jurorów w programie jest Sziri Majmon, która wystąpiła w 50. Konkursie Piosenki Eurowizji w 2005 roku. Czy Wy myśleliście, by reprezentować Izrael w tym konkursie?

Ivri: Nie! (śmiech) To nie dla nas, to nie nasz styl.

Johnny: Ale moglibyśmy napisać piosenkę na Eurowizję, ale nie wiem…

Ivri: Ja nawet nie oglądam tego konkursu, bo uważam, że jest nudny. Kiedyś mój chłopak cały czas to oglądał, a ja go pytałem: „Jak możesz to oglądać, to takie nudne!” (śmiech) Ale krajowy nadawca kilka razy pytał nas, czy nie pojechalibyśmy na Eurowizję.

W 2008 roku też powiedziałeś „Nie”, kiedy Johnny zaproponował Ci współpracę. A teraz siedzę naprzeciwko Was!

To prawda, świetne spostrzeżenie! (śmiech) Ale ja szybko zmieniłem swoje zdanie. Więc może pewnego dnia… nigdy nie mów nigdy! (śmiech)

www.youtube.com/watch?v=XrO1AQLvly0

Ivri, pomówmy trochę o Twoim życiu prywatnym. W 2002 roku wyznałeś, że jesteś gejem. Czy to było dla Ciebie łatwe?

Wiesz… kiedy się „wyoutowałem”, byłem pierwszą gwiazdą w Izraelu, która to zrobiła. Na początku to było nieco kłopotliwe dla wytwórni płytowej i ludzi od PR-u, nie byli z tego zadowoleni. Nie obawiali się nie wiadomo czego, ale nie chcieli stracić artysty. Musiałem dokończyć płytę, zagrać koncerty, wszystko szło dobrze, więc czemu miałoby się to spieprzyć… Ale dla mnie osobiście było to w pewnym momencie oczywiste, że muszę to zrobić z kilku przyczyn. Po pierwsze, jak udzielam wywiadów to nie lubię poczucia, że o czymś nie mówię ani że o czymś nie mogę rozmawiać. Czułem się, jakby coś ukrywał, a nie rozumiałem, czemu miałbym cokolwiek ukrywać. To było głupie. Czułem coś w stylu „Ok, jestem gejem, nie robię niczego złego, więc czemu o tym nie rozmawiać?”. Oprócz tego, zrobiłem to dla moich fanów. Jeśli stajesz się sławny, dostajesz coś od ludzi: ich miłość, wsparcie. Chcesz, by kupowali Twoją muzykę, by Cię kochali. Czułem, że moje wyznanie to jakby zwrot tego, co dostałem od nich. Czułem też, że mogę coś tym zmienić i pomóc ludziom – kiedy osoba znana dokona „coming outu”, jest to bardzo ważna rzecz dla środowiska LGBT. Myślę, że to okazja dla mnie do zrobienia czegoś poza muzyką, a jednocześnie do pomocy ludziom. Kiedy życie daje ci szanse, wykorzystaj je. To ważniejsze od pieniędzy, kariery czy czegoś tam… Bardzo się cieszę, że to zrobiłem.

Johnny: Myślę, że szczerość jest bardzo ważna w sztuce. Musisz być szczery.

A jakie macie plany na najbliższe miesiące, poza kończeniem płyty?

Ivri: Lecimy do Nowego Jorku i Los Angeles. Zostaliśmy zaproszeni do zagrania podczas gali Armory, co jest dla nas dużą rzeczą. Potem lecimy do Los Angeles do pracy, a potem wracamy do Niemiec i Francji, gdzie zagramy koncerty.

Johnny: Płytę dokończymy w samolocie!

To i tak lepiej niż przez Dropboxa…

Ivri: (śmiech) Dropbox pomaga, możesz edytować muzykę w samochodzie, w samolocie, w pociągu, w pokoju hotelowym…

Dzięki za rozmowę. Toda!

Ivri, Johnny: Toda! (śmiech)

www.youtube.com/watch?v=Z7zywRoGhi8

____________________

The Young Professionals was founded by you in 2008. How has your collaboration begun?

Ivri: Well… Johnny called me once six years ago and asked me if I wanna participate on his debut album as a producer. And then we met each other, but back in time I couldn’t do it. You know, I was finishing my album and was going to United States for the shows. It happens sometimes in the music industry. But year later he called me again and asked about common work for the second time. And I said „Ok, cool, send me something!”. And he sent some music and I loved it. An hour later I went to the studio and I put it on my computer and I recorded something and sent it back to Johnny. We were living in the different cities, so most of our work was in the Dropbox. We started writing new songs together and we kept writing for a while…

Quite long while, because your debut album „9am to 5pm, 5pm to Whenever” was relased three years later. Why it took so long?

(laugh) It took that long, because we kept on writing. We were two solo musicians and at certain moment we said: „Ok, this is a project… it’s something serious and we wanna do it and create the project called Young Professionals and record an album”.

One of the songs you remixed for the album was Ottawan’s hit „D.I.S.C.O.”. Was it any special meaning for you to work on this track or not?

Johnny: You know, Ivri grew up with this song!

Ivri: Seriously, I loved Ottawan when I was a kid! One day I met with my French friend and we were discussing about music. And we were talking about French music and 80s music and then when I came back to my car I was thinking about Ottawan’s songs. A then I realised: „Wow, that would be so cool!” and called Johnny…

Johnny: …And I didn’t know this song! (laugh)

Ivri: Yes, so he had to listen to this and he did. Then we both decided to sample it and they after we make a brand-news song with sample of „D.I.S.C.O.”. We do samples all the time. It’s great that you can take some song and turn it into something new. And guys from Ottawan we so cool and let us do that, because you had to get a permission for doing that.

Back in 2011, you received MTV EMA Awards for „Best Israeli Act”. How has this award changed your life and what expectations did you have at that time?

It’s always great when you get a price for something you did. We’ve signed a good contract with a big music label, it’s great feeling. But we work and write things all the time and at that certain point we were still creating and had another shows. We treated this award as a „little push”.

But was it a little bit of pressure when you got this award like „Oh no, now we have to prove everybody we deserved this”.

No, we don’t think so. We fell like we don’t need to prove anything.

Johnny: We need to do good music! (laugh)

Ivri: To be honest, it’s like proving to yourself more than anything. It’s proving to youself that you can do good music, be good on stage and in the studio, write a good songs.

Your second album called „Quick Quick, Star Star, Money Money” will be released this year. What it’s going to be?

Johnny: Bunch of collaborations, a lot of great artists who we were working with. This album will be more up-tempo than „9am to 5pm….”, more dancy-vibes.

Ivri: I think it’ll be happier album. Our first album had some happy moments, but all in all it’s pretty gloomy. It will be more poppy, much more up-tempo and more hip-hop inside. It will include some French, American and German artists. I think you’ll feel the difference between album which was made in our living studio in Israel and album which was made all over the world. We love it and we think it’s great album.

One of the artists, who will appear on the album, will be Anna F., who features the single „All of It But Me”. How has the work with her started?

Well… we had this song and we need a female voice in it. We spoke to Universal French, where we’re signed, and asked them to help us find someone. And they spoke to Universal Germany, where Anna F. is signed and offered her a work with us. And when we saw her videos we knew we wanted her. It was exactly what we wanted: the perfect voice, the perfect attitude, she’s beautiful, she’s so nice.

As well as Sarsa, who you’ll perform today with. You also remixed her newest single „Indiana”. Will this song appear on your album or it’s just one-show project?

It’s her song, so maybe it will be released on her projects. But we were watching her stuff and we loved it. We kinda hope that this remix will create the opportunity to do more things with her. She’s this kind of person who you want to work with. We’ll see…

So who will appear on your album?

Johnny: Kick-The-Killer, Mykki Blanco, Mat Bastard from French group Skip the Use and Anna F., of course.

Ivri: We also worked with John Mamann, we did a lot of work with him. There will be a lot of people on this album, it’ll be very colourful album.

And when can we expect the album’s premiere?

Johnny: Good question… (laugh)

Invi: We don’t know yet, but it suppose to be released this year.

It’s your first concert in Poland. It’s part of the European tour?

It’s more like promoting our new single. It’s our first time playing here, we’re new here. We would like to be a part of the music scene in Poland, play in more places. Moreover, our roots are Polish…

…oh, really?!

Johnny: I’m half-Polish and he’s half-Polish. My grandparents were from Poland.

Ivri: And I have a Polish passport. My mom was born here. My parents also were in Poland when I was born. Then they escaped and moved to Argentina…. Long story… But it’s great for us to be here. For us Poland is whole our lives and something what we are talking about, it’s part of who we are now.

Awesome. So you have Polish roots, came from Israel, were signed to French branch of Universal Musi Records, Johnny also lives in Germany. What’s a global project!

Ivri: We love travelling, we love playing in the different places and we love meeting new people in the different places. I think if you travel a lot and meet a lot of people all over the world, it gives you a perspective in life. You can meet new cultures, new languages. We always try to get new experiences, what can make you a better person.

Let us focus on your solo careers. Johnny, you are kind of newcomer in music industry, you’re young…

Ivri: And I am professional! (laugh)

Of course, but still young as well! But Johnny, let us know a little bit more about your beginnings.

Johnny: I started with drums when I was like 8-9 yo. I’ve always played with my computer, studying beats and stuff like that. Years later I started work with Israeli artists and then I did a collaboration album „The Johnny Show”. It was quite a hip-hop album, because I grew up in this music genre.

This album was released in 2008. How has the work on it lasted?

Actually, I don’t remember, because it was long time ago (laugh). It was fun and cool and working with a lot of artists was great. I’ve learnt a lot of stuff.

And how it was in your case, Ivri? You’re an established artist in Israel with huge background now…

Yes, I started doing music in late-90s. I released my first album [„Melatef Umeshaker” – edit. note] in 1998. Since then I’ve released nine albums and one of those, „Ha’ahava Ha’zot Shelanu”, was released last February. Now I’m a judge in second season of „The X Factor” in Israel, where Johnny does some music productions. Our collaborations is mainly for The Young Professionals, but it goes beyond that, he also helps me during my solo shows in Israel. It’s great to be able to do it both, because it gives you great perspectives, but also you can listen to different music styles or different language.

Where do you get the inspirations to do new solo tracks from?

Ivri: If you think about the inspirations, it’s probably always the same – inspiration is this thing you can’t describe, because you never know where it comes from and when it’s going to come. If you are an open-minded person, you’ll find inspiration in other people, in different cultures in the world. It can be a book, a movie, a TV-commercial, someone you meet and talked to.

Johnny: You can be the inspiration! (laugh)

Hope this interview will inspire you somehow!

Ivri: We never know! (laugh)

You mentioned „The X Factor Israel”. What do you think about talent-shows? In one of the interviews you said that not everyone should take part in this kind of shows and not everyone feels what this shows can bring to them…

Ivri: Yes, I did. It’s a mixture of opinions. In one hand: that’s totally acceptable way to get known, to get attention from media, music labels, producers, managers. In the other hand: there are a lot of guys who do well on stage, but they won’t have career, because talent shows in TV is still quite different than real music business. During the shows I always try to explain them all the rules of this business. I always want them to remember about that and keep it in their minds, because they can feel it really fast. You know, one day they can fell, that they have a lot of fans, everybody wants them to sing or just to talk with them, but after one season it’s over. If you’re good, then you can be known by your music.

Johnny: It’s good platform to start, but you still have to work and develop yourself.

One of the judges in second season of „The X Factor Israel” was Shiri Maimon, who took part in Eurovision Song Contest 2005. Have you ever though about taking part in this contest as Israeli representants?

Ivri: No! (laugh) It’s not for us, it’s not our style.

Johnny: But we can write song for Eurovision, but we don’t know…

Ivri: I don’t even watch this show, because I found it kinda boring. My boyfriend used to watch it all the time and I was asking him: „How you can watch this, it’s so boring”! (laugh) But national broadcaster asked us few times to go for Eurovision.

But you also said „No” for work with Johnny in 2008 and now we’re sitting in front of you!

Yes, that’s true, good point! (laugh) But then I’ve changed my minds very fast. So maybe one day… never say never! Q(laugh)

Now let us ask you about your private life… In 2002 you came out as a gay, was it easy for you that time?

You know, when I came out I was the first Israeli pop-star who did it. In the beginnings it was kinda scary for record labels and PR people, they weren’t really happy about that. They weren’t scared more than anything, but they didn’t wanna lose an artist. I had to finish my album, do the show, it was going well, so why fuck it up… But for me, personally, at that certain point it was obvious, that I have to do it for different reasons. First of all, during the interviews I didn’t like if there’s something what’s not saying, something we cannot talk about. I felt like I’m hiding something what I didn’t understand why I’m suppose to hide. It was really stupid for me. I felt „Ok, I am gay, I don’t do anything wrong, so why don’t talk about it?”. Next thing is about your fans. If you become famous, you get something from people: their love, their support. You want them to buy your music, to love you. So I felt it was my way to get-back. I also felt I can change something or I can help those people – when famous people came-out, it’s very important thing for LGBT communities. I think it’s my opportunity to do something outside of music to help people. When life gives you this opportunity, you take it. This is more important than money, career or bla bla bla… I’m so happy I did that.

Johnny: I think that honesty is very important in artism. You have to be honest.

What plans for the following months do you have apart from finishing the album?

Ivri: We’re going to New York and Los Angeles. We were invited to play during the gala evening of Armory, which is really cool for us: there will be a crazy show, about 50 dances, an orchestra… Then we’re going to LA to work and then we’re coming back to Germany and France to play some concerts.

Johnny: We will finish an album on the plane!

But it’s still better than working with Dropbox…

Ivri: (laugh) The Dropbox helps, it’s like you can edit in the car, on the plane, on the train, on hotel room…

Thank you for the interview! Toda!

Ivri, Johnny: Toda! (laugh)