Od debiutanckiej płyty Alicji minęło 9 lat. W tym czasie Ala zmieniała image, co nie do końca było jej pomysłem, ale to jest już nieważne! 3 grudnia br. miała premierę jej pierwsza, w pełni autorska płyta Vintage.

Znam Alę od bardzo dawna, jeszcze z czasów kiedy występowała w Piotrusiu Panu, spektaklu Teatru Buffo. Kibicowałem jej w Idolu, który wygrała. Minęło od tego czasu wiele lat, i z małej Ali zrobiła się Alicja i Artystka przez wielkie “A”.

Vintage to 11 utworów, w których miesza się jazz, soul, blues, reggae momentami również funky. Jak sama wokalistka mówi przerwa jej dobrze zrobiła, co bardzo dobrze słychać. Album jest ambitny, powiem nawet, że bardzo ambitny. Nie ma głupkowatych tekstów, czegoś nieprzemyślanego. Jak śpiewa w utworze Jest jak jest, że ma w pamięci co jej mówiła mama: bądź sobie kapitanem, za sterem stawaj sama – tak też Ala uczyniła. Z pomocą męża – Bartka Niebieleckiego zrobili świetną produkcję, którą możemy się śmiało chwalić zagranicą. Ogromnym plusem jest fakt, że nie mamy tutaj żadnych loopów, wszystko nagrane zostało na żywych instrumentach!

Wszystkie teksty są autorstwa Alicji, muzykę w większości komponowała wspólnie z Bartkiem (prócz utworów: Feel In Love, który skomponowała wspólnie z Bartkiem Miarką oraz Nie tak, który powstał z pomocą Łukasza Damrycha). Całość jest bardzo spójna, płyta nie nudzi, wręcz z niecierpliwością czeka się na kolejny utwór. Mam kilka swoich faworytów, m.in. utwór Hush Hush oraz Nie tak. Bardzo dobrym zabiegiem było połączenie tekstów polskich i anglojęzycznych. Co prawda tych drugich jest więcej, jednak  u Alicji mnie osobiście to nie przeszkadza, ponieważ ma przewagę nad większością artystów – dobrze brzmi po angielsku.

Chciałem również zwrócić Waszą uwagę na oprawę graficzną płyty. Ci, którzy jeszcze nie widzieli, objaśniam co jest w niej takiego fajnego. Całość wydana jest jako vinyl. Mamy dwie płyty, jedna nazwana jako “A” oraz druga “B”, na której znajdują się dodatki takie jak np. making of z nagrania albumu, zdjęcia do płyty i inne. Tłoczenie krążków również przypomina vinyl, ponieważ jest czarne z wyrytymi “drogami”. Szacunek dla twórców! Wielkie gratulację należą się również Annie Powierży, która wykonała świetną sesję zdjęciową!

Podsumowując. Alicja Janosz dorosła, jest pewną siebie kobietą, z bagażem doświadczeń. Wie o czym chce śpiewać i co tworzyć. Nie ma już “mądrych ludzi” nad sobą, którzy mówią co i jak. Vintage jest w płytą wartą polecenia, zakupienia i słuchania bez względu na porę roku, godzinę czy samopoczucie. Wszystko gra jak należy! Alu ja ze swojej strony bardzo Ci gratuluję! Zawsze wiedziałem, że warto czekać na to co właśnie leci mi w głośniach!

Poniżej do odsłuchu dwa single, które promują wydawnictwo, pierwszy to polski utwór Jest jak Jest, drugi I Woke Up So Happy.

Alicja Janosz – Jest Jak Jest by JazzSoul.pl

Alicja Janosz – I Woke Up So Happy by JazzSoul.pl