Po ośmiu latach od premiery płyty „War & Leisure” Miguel powraca z nowym materiałem. Jego najnowszy singiel „RIP” to kolejny krok w stronę długo oczekiwanego albumu „Caos”, który ukaże się 23 października 2025 roku — dokładnie w dniu 40. urodzin artysty.

„RIP” otwiera się spokojnie, niemal eterycznie — delikatne dźwięki klawiszy stopniowo ustępują miejsca subtelnemu house’owemu groove’owi, by w końcu przejść w energiczny, połamany rytm perkusji. Ten kontrast — od intymnych fragmentów wokalnych po mocniejsze, pulsujące momenty — nadaje utworowi napięcia i dynamiki.

Za produkcję odpowiada duet dobrze znany fanom Miguela: sam artysta oraz Happy Perez. Współpraca ta przyniosła efekt w postaci utworu balansującego na granicy R&B, elektroniki i alternatywnego popu, a przy tym zachowującego charakterystyczną wrażliwość wokalną twórcy.

Tytuł „RIP” można rozumieć wieloznacznie. Tradycyjne „Rest in Peace” przeplata się tu z angielskim „to rip” — czyli „rozerwać” czy „targać”. Ten dualizm znajduje odzwierciedlenie w tekście, w którym Miguel mówi o kruchości emocjonalnej, walce z własnymi barierami i nieustannym balansowaniu między otwartością a lękiem przed zranieniem.

W refrenie dominuje poczucie napięcia i konfliktu wewnętrznego — to właśnie emocjonalna huśtawka, w której chwile światła sąsiadują z obrazami ciemności, tworzy narracyjne jądro utworu.


Wizualna oprawa singla nawiązuje do „Danza de los Diablos” — afro-meksykańskiego tańca o korzeniach w regionach Oaxaca i Guerrero. To rytuał związany z pamięcią, wolnością i walką z opresją, a jego symbolika doskonale wpisuje się w estetykę „chaosu”, którą Miguel rozwija w nowym projekcie.

Artysta zapowiada, że cały album „Caos” będzie eksploracją procesów destrukcji i odbudowy — zarówno w wymiarze osobistym, jak i kulturowym. „RIP” można więc traktować jako swoiste preludium do tej opowieści: to utwór o pęknięciach, przemianie i konieczności konfrontacji z własnymi demonami.

„RIP” pokazuje, że Miguel nie boi się ryzyka artystycznego. Zamiast powtarzać sprawdzone schematy, stawia na eksperyment i łączenie gatunków. Tym samym udowadnia, że jego muzyka wciąż pozostaje świeża, a powrót po tak długiej przerwie ma szansę stać się jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych jesieni 2025 roku.