Ostatnimi laty w polskim jazzie coraz więcej i więcej zdolnych młodych artystów, zespołów i kolaboracji. Trzy lata temu głośno było o debiucie wydawniczym kwintetu Unleashed Cooperation, którzy to albumem „8 years” zyskali ogrom zachwytów. Parę miesięcy temu formacja wróciła z nową płytą, będącą kontynuacją debiutanckiej rewelacji. Tym razem zaprosili jednak do nagrań kogoś wyjątkowego. Kiedy ktoś mnie pyta jaka według mnie jest lista czołowych polskich wokalistek jazzowych to ona jest w pierwszej piątce. Anna Gadt. Bezkompromisowa, oddana totalnie muzyce jako formie tworzenia, a co mnie przekonuje najbardziej to jej autentyczność i surowość wokalna. Jakaż wielka zatem ekscytacja wzięła nade mną władanie gdy dowiedziałem się, że zespół właśnie z tą artystką planuje nagrać kilka utworów.
Krzysztof Kuśmierek na saksofonie, Patryk Rynkiewicz na trąbce, Patryk Matwiejczuk przy fortepianie, Flavio Gullotta na kontrabasie i Stanisław Aleksandrowicz za perkusją ciągle czerpią muzyczne inspiracje z relacji między swoimi instrumentami. Mieszając gatunkowo jazz z folkiem i improwizacją wypracowują sobie nie tylko solidne miejsce w polskiej, jazzowej przestrzeni wykonawczej, ale przede wszystkim skupiają się jako artyści. Słychać też, że dużą wagę przywiązują zarówno do przyjemności wspólnych tworzeń jak i dreszczyku spełnienia. Cały materiał jest autorski i nie jest to jednorodny projekt przenikającego się tematu. Są to odrębne historie spięte charyzmą pięciorga zdolnych muzyków. Anna Gadt użyczyła swojego niebywałego talentu w dwóch pełnych kompozycjach. „Mr. Paul’s beautiful dream” jest zaraz za „String theory” moim faworytem tego albumu. Tajemniczy, pełen powietrza, ale doskonale rozwijający się energetycznie, gdzie wokalizy nierzadko wychodzące na pierwszy plan otulają resztę instrumentów niczym falujący na nich jedwab. Bardzo klaszczę! Drugi, „Laura’s theme” jest najbardziej improwizującym dialogiem tego albumu. Lekko wpadający w performance muzyczny co udowadnia, że Unleashed Cooperation odważnie podchodzi do szukania owego spełnienia jako artysta. Wszelakie skojarzenia z muzyczną drogą Tomasza Stańko są tu jak najbardziej na miejscu.
Wokalnie Gadt zostawiła także ślad w dwóch interludiach, a całościowo można powiedzieć, że dopełniła album w sposób wytrawnie satysfakcjonujący. Cieszy mnie, że „Trust” po pierwsze nie odbiega zachwytem od debiutanckiego „8 years” (co powiedzmy sobie szczerze jest trudne do zrobienia), po drugie, że utwory wciągają w swój energetyczny świat i zatrzymują słuchacza, po trzecie, że jest to polska formacja, z której możemy być niezwykle dumni bo to światowy poziom. Potwierdza to zresztą zainteresowanie płynące z zagranicy, gdzie zespół zapraszany jest na coraz większe festiwale, a recenzje ukazują się od Niemiec po Amerykę. Brawo!