Po płycie „NEOWISE” Sara przeszła swoistą metamorfozę. Jej nowa, dość krótka EPka „HOT SAUCE” to deklaracja zmysłowości, wolności seksualnej i dobrej zabawy, zamknięta w krótkich współczesnych soulowo-hiphopowych formach. O przemianie, świadomości, sensualności, reakcjami na hejt, a przede wszystkim – o zawartości muzycznej ep-ki opowiedziała mi bezpruderyjnie w poniższej rozmowie.  

„HOT SAUCE” to zupełnie nowy materiał?

Nie, ta ep-ka powstawała w pewnym rozstrzale czasowym. Pierwszy numer jest dość stary, bo „Brokat Szpilki Hajs” powstał w 2022 roku. To był taki moment, kiedy byłam po wydaniu płyty „NEOWISE” i dostałam wtedy skrzydeł, bo dla mnie ta płyta była takim przełomem i “Brokat Szpilki Hajs” powstał trochę na fali tego bycia w zgodzie ze sobą. Był też wyjściem ze strefy komfortu jeszcze dalej i spróbowaniem czegoś nowego. Wtedy powstało też wiele innych utworów, w tym “Biczess”, ale nie zostały od razu wydane. Z demówką nowego albumu chodziłam, pokazywałam go w różnych miejscach, próbowałam nawiązać współpracę z różnymi wytwórniami itd. Cały proces rozmów o kontrakcie, o warunkach, o tym, że już miało być coś podpisywane… To się przeciągnęło i jednocześnie wyciągało powoli energię artystyczną, dlatego trochę to stanęło w miejscu. Właściwie powodem do tego, żeby w ogóle wrócić do tego materiału, było spotkanie z Olą, moją managerką, z którą nawiązałam współpracę w zeszłym roku po ważnym dla mnie koncercie w Cudzie Nad Wisłą w Warszawie. Wystąpiłam wtedy boso, kompletnie uziemiona i był to dla mnie ważny moment. Pierwszy raz od dawna odczepiłam się sama od siebie, od oczekiwań, opinii, to chyba też pierwszy solowy koncert, który zagrałam bez tremy i uczucia suchości w ustach w trakcie śpiewania. Koncert rozpoczęłam, tańcząc i śpiewając na scenie w wiosennym deszczu. Niebo wyglądało jakby miało się załamać, prognozy z resztą były bardzo niepokojące, ale po kilku otwierających piosenkach niebo się oczyściło. Upatruje w tym jakąś metaforę tego, co zadziało się też w moim środku, bo po tym koncercie wątpliwości zaczęły znikać. W poście podsumowującym wydarzenie wymanifestowałam publicznie, że szukam ludzi do współpracy, zdecydowałam, że nie mogę rezygnować z tego, co daje takie poczucie spełnienia i celu. Niedługo później byłam już z Olą na spotkaniu po którym puściłam jej “Brokat szpilki hajs” i “Biczess”. Zaczęła się tworzyć wizja tego, żeby to wydać. Początkowo chciałam puścić je jako single, ale Ola wpadła na pomysł, by spiąć w to w mini album. Od momentu naszej rozmowy do rozpoczęcia realizacji planu, właściwie wszystko szło bardzo sprawnie i szybko. Odpowiadając na Twoje pytanie – myślę, że musiałam po prostu dojrzeć i zdobyć się na odwagę, żeby ten materiał wypuścić i na nowo znowu w niego uwierzyć.

Mam wrażenie, że „NEOWISE” był o relacjach z drugą osobą, a „HOT SAUCE” jest o Tobie, o wnętrzu Ciebie. Śpiewasz tu wyłącznie o swojej osobie, o swoich potrzebach. Te utwory, które które miałaś na dysku miały już gotowe teksty i wokale?

Tak, nawet do tego stopnia, że powstał teledysk do “Brokat Szpilki Hajs”, chociaż klip przeszedł 3 montaże w tym czasie. Więc to tak naprawdę był w dużym stopniu gotowy materiał. Najświeższym utworem jest tytułowy „HOT SAUCE”, bo powstał na potrzeby ep-ki.

Zastanawiałem się, co się w Tobie otworzyło, bo mówisz, że był to proces czasowy.

Myślę, że przez ostatnie pół roku bardzo otwarłam się na ludzi. Okazało się też, że spontaniczność, która towarzyszyła wydawnictwu nowych singli, była dla mnie bardzo odświeżająca. Poczułam, że kwitnę, będąc w miejscach blisko muzyki, blisko ludzi, którzy czują podobnie. Zrezygnowałam z pracy na etacie. Łączenie życia w trasie, pracy 9-17, promowania albumu i dbania o najbliższych w potrzebie przerosło mnie. Zatroszczyłam się o zdrowie psychiczne – nie obyło się bez pomocy specjalisty. Nabrałam też dystansu do tego, co pomyślą inni, a to kluczowe, jeśli decydujesz się o śpiewaniu na temat pupy i swoich potrzeb po polsku. Wraz z promowaniem tych numerów, połączyłam się też na nowo ze swoją seksualnością. Wczułam się w bycie “bad bitch”(śmiech). To fajne, uwalniające uczucie, jakby nikt i nic nie stały Ci na przeszkodzie. Od zawsze lubiłam zmysłowość i sensualność, które mogłam podkreślić ubiorem, czerwoną szminką, czy zawadiackim zachowaniem. Natomiast chyba wisiało nade mną widmo tego, że mogę coś zrobić tylko do pewnego momentu, bo potem ktoś powie, że jestem wyuzdana albo płytka. Cały czas miałam coś takiego z tyłu głowy… A teraz mam tak, że ok. Nawet jeśli tak będzie, to co z tego?


Myślę, że także coś przepracowałaś, ale wydaje mi się, że pomógł Ci także taniec?

Na pewno to była jedna z takich rzeczy. W ogóle cała ta ep-ka i całe ostatnie pół roku było takim łączeniem się kropek. Na potrzeby klipu do “Brokat Szpilki Hajs”, stworzyłam choreografię taneczną, którą można oglądać w teledysku. Zaczęliśmy promować materiał rolkami tanecznymi, a reakcja środowiska tanecznego zaskoczyła mnie i sprawiła, że ten materiał zyskał dla mnie nowego znaczenia. Zawodowi tancerze nagrywali swoje choreografie do “Brokat Szpilki Hajs”, które publikowaliśmy potem wspólnie na social mediach. To wszystko dało mi do myślenia, że to świetny kierunek, żeby to eksplorować. Bardziej profesjonalnie z tańcem miałam trochę do czynienia jako dziecko – przez lata chodziłam na różne zajęcia taneczne, jeździłam na zawody. Potem trochę to się gdzieś rozmyło. Jeździłam też na obozy taneczne. To była moja ulubiona forma spędzania czasu oprócz śpiewania. Na scenie ruch zawsze był dla mnie bardzo ważny, czy w P.Unity, czy w moich solowych projektach. Parę lat temu ułożyłam swoją pierwszą choreografię do klipu “DNC” w reżyserii Sebastiana Juszczyka. Moim pomysłem było zrobienie całkowicie tanecznego teledysku. Wymyślając ruchy i ćwicząc choreografię, porysowałam cały parkiet w salonie (śmiech) Taniec sprawia mi bardzo dużo frajdy. Mogę wylać z siebie siódme poty i nie postrzegam tego jako wysiłek, tylko jako coś, co czuję totalnie i coś, co mnie pasjonuje. Poza tym to inwestycja w siebie dla ciała – to jest dobre i zdrowe. Przy ep-ce „HOT SAUCE” razem z Martyną Przybyłowską, nagrywałam na sociale duety taneczne. Martyna przeprowadziła też masterclass w Egurrola Dance Studio do mojej piosenki. Widok całej sali tańczących kobiet do “Brokat Szpilki Hajs”, to jedna z fajniejszych rzeczy, które zadziały się przy tej ep-ce.

Podejrzewam, że feedback na klipy dostajesz bardzo różny.

Przy „Brokat Szpilki Hajs” było bardzo ciekawe, bo to było pierwsze moje zetknięcie z hejtem w Internecie i sama byłam zaskoczona swoją reakcją. Podeszłam do tego z dystansem i humorem – to najlepsza broń na absurd niektórych zachowań ludzkich. Sama ich trollowałam, a czasem wchodziłam sobie w dyskusję z tymi ludźmi na Facebooku, na Instagramie, na Youtube. Często okazywało się, że podchodzili do piosenki i klipu bardzo powierzchownie. Pewnie mają takich 500 piosenek na swoich playlistach amerykańskich, czy zagranicznych. A tu nagle coś takiego po polsku (śmiech).

Przypuszczam też, że obserwowałaś dwie zbliżone, nie stylistycznie, ale sytuacyjnie historie, czyli Oliwkę Brazil i Fagatę?

One też w swojej twórczości przekraczają granice tylko robią to po prostu trochę w innym charakterze i w inny sposób. A jeszcze inaczej robi to Mery Spolsky. I myślę, że właśnie każda z nas jest też inna w tym, co jest w sumie fajne.

Skoro poruszyłaś temat amerykańskich playlist z tego typu utworami – bliżej Ci do Lil’ Kim, czy do Nicki Minaj?

Bardziej chyba do Lil’ Kim z tym oldschoolowym sznytem. Ja lubię oldschool.

Wracając do kwestii muzycznych – miałaś więcej takich gotowych utworów?

Tak. Z tego okresu miałam jeszcze chyba dwa utwory zmasterowane. Nie pasowały mi jednak kompletnie do konceptu ep-ki „HOT SAUCE”. Nie zmienia to jednak faktu, że jeszcze kiedyś może je usłyszycie.

To czemu „HOT SAUCE” jest takie krótkie?

Wszystko, co dobre, szybko się kończy (śmiech). Mnie się podoba ta krótka forma. Uważam, że ona też jest dobrze skrojona pod dzisiejsze czasy. Jak już zaczęłam ją składać w całość, to miało to dla mnie po prostu największy sens. Szybka, pikantna ep-ka.

Wydaje mi się, że utwór „HOT SAUCE” napisałaś z perspektywy mężczyzny lub kobiety z upodobnieniami biseksualnymi?

Tak, z tych dwóch opcji – ta druga.

Natomiast kawałek „Przed Tobą” jakoś łączy mi się z „NEOWISE”.

No i dobrze Ci się łączy. To jest numer, który powstał w erze „NEOWISE” i miał oryginalnie znaleźć się na płycie, ale nie przeszedł selekcji. Cieszę się, że mogłam go umieścić jako ostatni numer na „HOT SAUCE”. To najbardziej sensualny, pościelowy numer na albumie z soulowym sznytem i ma przepiękne outro – jedno z moich ulubionych. Pozdrawiam z tego miejsca producenta tej piosenki Kxllage’a.

Pytałem Cię o taniec. A mnie jeszcze do „HOT SAUCE” pasuje pole dance.

Totalnie. Sama nie tańczę na rurze. To jest bardzo ciężka sztuka i niestety nie do końca dla mnie, bo mnie się bardzo łatwo robią siniaki.

A czy ludzie piszą do Ciebie żeby na przykład zremiksować te numery?

Pojawiały się takie głosy, ale jeszcze nic konkretnego z tego nie wyszło. Furtka jest otwarta i mogę zaprosić z tego miejsca, jakby ktoś miał ochotę zrobić remiks jestem na to otwarta. Wcześniej nie robiłam nic takiego. Nie jestem specjalnie też obyta z kulturą remiksową i z takimi klubowymi wersjami, ale wydaje mi się, że ten materiał się do tego super nadaje.

To też chciałem powiedzieć – zostawiając ten materiał z „NEOWISE”, gdzie produkcje momentami się pokrywają, jeśli chodzi o twórców, to wydaje mi się, że tutaj produkcja jest bardziej otwarta i ‘soczysta’.

Może przez to, że to jest krótka ep-ka: cztery numery i mamy aż trzech producentów – AWGS, Kxllage i Soul Eater.

Odrzucając temat tabu – lubisz się masturbować?

No pewnie. Niedawno nabyłam swojego pierwszego pingwinka i polecam. Solo i w duecie.

Przepuszczając swój przekaz przez filtr swojej wrażliwości, a jednocześnie przy swojej otwartości, bliżej by Ci było do założenia Only Fans i zrobienia live’a o bezpruderyjnym temacie kobiecości, czy raczej byś to poszła w taką stronę jak np. było to w programie „Różowa landrynka”?

Nie mam zielonego pojęcia, bo nie widziałam nigdy live’a na Only Fans, ani „Różowej landrynki”. Musiałabym to zobaczyć, żeby się lepiej wypowiedzieć, bo trochę czuję się jakbym wróżyła z fusów.

A myślałaś o tym, żeby w jakiejś formie rozpocząć taką dyskusję albo żeby na ten temat rozmawiać?

Tak, cały czas o tym myślę i mam pewne plany. Od momentu, kiedy miałam rozmowę z Ulą Kaczyńską w „Czwórce”, zaczęłam pytać moich obserwatorów na Instagramie o różne rzeczy związane z seksualnością. I ludzie bardzo żywnie na to reagują. Mam wrażenie, że to jest faktycznie tematyka, która pozostawia dużo miejsca na rozmowę szczególnie w sferze medialnej. Chciałabym ją kontynuować i zaprosić do niej inne kobiety, bez tabu, na luzie. Wydaje mi się, że faceci mają większą lekkość w tych tematach od zawsze, a u dziewczyn to: A co oni pomyślą? A co kto powie? Niepotrzebnie. Uważam, że rozmowa o seksie powinna wejść do normalnego dyskursu. Nie mówiąc o edukacji.

Na płycie jest dużo o tyłkach, a czemu nie ma nic o biuście?

Podobno ludzie dzielą się na tych, którzy lubią albo jedno, albo drugie. Ja jestem team: to i to (śmiech)

Powiedziałaś, że przychodzi do Ciebie hejt. I mówisz, że traktujesz go na pewno lżej, niż gdybyś podchodziła do tego wcześniej. Ale to jest taka lekkość, że po prostu opuszczasz i nie zwracasz na to uwagi?

Nie. Wchodząc z hejterami w polemikę, chciałam pokazać im, że po drugiej stronie też jest człowiek. I to człowiek, który fajnie myśli i ma coś do powiedzenia. To, że robisz piosenkę o dupie, to nie znaczy, że nie masz nic do powiedzenia. Z resztą całkiem serio uważam, że to bardzo ważny temat (śmiech). Świadomie napisałam taką ep-kę, bo miałam na to ochotę. Pisanie o dupie to jakaś konwencja, którą wybrałam i którą chcę się bawić w tym momencie. I to właśnie bardzo jest normalne. Ludzie widzą coś, oceniają po prostu powierzchownie. Nie posłuchają nigdy innych piosenek. Albo piszą, że to beznadziejne gówno, a potem słuchają innych numerów i… jednak im się podoba. Był ktoś taki, kto napisał, że posłuchał jednak kilka razy i w sumie to się podoba, przypomina Doja Cat, która takich kawałków ma na koncie 25. Także uważam, że takie dyskusje potrafią mieć sens.