Dziś zdecydowanie trudniej zaskoczyć czym wykwintnym i nowatorskim w muzyce. Zwłaszcza gdy jest się debiutantem bo zawsze będą do kogoś porównywać i przyklejać łatki. Z drugiej strony… jeśli ktoś się inspiruje i prawdziwie czerpie ze źródeł to nic w tym złego i wstydliwego być czyimś wychowankiem. Tak na przykład będąc od lat fanem i odbiorcą tria GoGo Penguin natrafiłem na debiutancki album londyńskiego duetu Kessoncoda. Pierwsze co przeszło mi na myśl to nie tylko to, że przypominają mi GoGo tylko fakt, że są pierwszą taką formacją, która podoba mi się na równi z nimi.
Perkusista Tom Sunney oraz klawiszowiec Filip Sowa są podopiecznymi wytwórni Gondwana Records, która świeci sukcesami Hani Rani, Jasmine Myra, a także założyciela Matthew Halsalla. Kessoncoda błyszczą wśród nich debiutanckim albumem będącym dwunastoleciem zabawy, pasji i ciężkiej pracy co przekłada się na styl gry. Scalają się jak rzeka z oceanem tworząc spektakularną scenerię. Wszak klawisze nie brylują szerokimi ornamentami, a tylko momentami pozwalają sobie na szerokość skal i wariacji, ale perkusja to istny żywioł, który dopełnia drapieżności. Wystarczy posłuchać „Greyscale” by poczuć delikatność melodii i dać dopaść się perkusyjnej energii. Od razu będzie też wiadomo skąd to porównanie do GoGo Penguin. „Outerstate” powinien zaskoczyć wszystkich fanów elektro czerpiącego z jazzu, rocka, ambientu i breakbeatu, a dodatkowym walorem jest udział gości. Wśród nich wspomniana i jakże bardzo ceniona na brytyjskiej scenie młodych Jasmine Myra i jej subtelna solówka na saksofonie w „Dreambend”. Jest to też jeden z dwóch utworów gdzie na wiolonczeli gościnnie zagrał Anreas Manoras. W kompozycji „X is closer to A” towarzyszy mu Krystyna Pędzińska na skrzypcach. Tak tak, akcenty polskie są nie tylko w trzonie zespołu bo grafiki i okładkę przygotował akcent kolejny, brat Filipa, Paweł Sowa. Szatą graficzną z kolei zajął się brat szefa, Daniel Halsall.
Są tu także trzy lekko wokalne pozycje. W „The sum of all the parts” oraz „Greyscale” wokalizy należą do Caoilfhionn Rose i bardzo ciekawym jest schowanie ich w roli instrumentalnego tła aniżeli przodujących solówek. Trzeci jest drugim moim ulubionym utworem z tego albumu, ale nie tylko ze względu na wokal. Jest on bowiem szepczącym narratorem co wprowadza w stan lekkiej niepewności. Zasługa ta Sian O’Connor, która idealnie wczuła się w klimat piękniej kompozycji z jakże wymownym tytułem „Talk to me I’m sleeping”. Jest to jedyny utwór bez perkusji, ale wcale nie dlatego jest on moim ulubionym. Ma w sobie dreszczyk opowieści zespolony z pierwiastkiem spokoju. Pierwszą moją ulubioną jest natomiast kompozycja „KTO”. Tak bardzo ambientowa. Tak bardzo energetyczna. Tak bardzo w punkt. Bardzo.
Za produkcję albumu odpowiada założyciel Gondwany, Halsall, a materiał nagrany został w londyńskim studio The Shed oraz w WR Studio mieszczącym się w Manchesterze. Filip i Tom chociaż debiutują tym albumem to jest to debiut czysto teoretyczny. Grają, tworzą i bawią od wielu przecież lat, a „Outerstate” narodziło się za sprawą Covidu, który nieprzerwanie wraca tematem w artyzmie. Widać odbił głęboką bliznę także w duecie Kessoncoda, który tytuł albumu tłumaczy następująco: „jest to uczucie gdy jesteś w grupie przyjaciół, wsród których rozmawiasz i jesteś tam fizycznie, ale mentalnie zupełnie gdzie indziej. To naprawdę dziwny stan”. Być może, ale wcale nie dziwne jest znajdywanie w ich twórczości wachlarza emocji począwszy od ukojenia, a na rozbudzeniu kończywszy. Wracanie do tego albumu gwarantowane.