Decca Records świętuje dwudziestolecie kariery Melody Gardot, wydając „The Essential Melody Gardot”, kolekcję utworów z bogatej dyskografii artystki. „The Essential Melody Gardot” jest świadectwem rozwoju Gardot jako wokalistki i autorki tekstów oraz dokumentacją muzycznej podróży, którą gwiazda rozpoczęła w 2004 roku, leżąc w szpitalnym łóżku, dochodząc do siebie po wypadku samochodowym.
Większość utworów na płycie „The Essential Melody Gardot” pochodzi z sześciu albumów studyjnych Gardot, od jej debiutu „Worrisome Heart” (2008) aż do jej współpracy z brazylijskim pianistą Philippe Powellem przy albumie „Entre eux deux” (2022). Kilka z nich to specjalne remiksy lub wersje, które nie były wcześniej dostępne, takie jak „Love Song” Eltona Johna (pierwotnie z albumu „Sunset in the Blue” z 2020 roku) z trębaczem Ibrahimem Maaloufem. Wiele z nich podkreśla wielojęzyczne umiejętności artystki, która płynnie śpiewa po francusku („La chanson des vieux amants”, „La Vie en Rose”) i hiszpańsku („La Llorona”). Na albume znalazły się też cztery nagrania koncertowe.
Dwa utwory na „The Essential Melody Gardot” nie zostały do tej pory opublikowane: „La Llorona” to meksykańska ballada pełna tragedii. Gardot zdecydowała się wykonać ją na Majorce w 2019 roku z łagodnym akompaniamentem gitary i wiolonczeli; „First Song” to mistrzowskie odczytanie kompozycji Abbey Lincoln/Charlie Haden (w utworze usłyszymy na basie Charliego Hadena oraz brazylijskiego wiolonczelistę Jaquesa Morelenbauma i klawiszowca Gila Goldsteina).
– Charlie był katalizatorem –wspomina Gardot. – To był przypadek, wyjątkowa chwila niczym sesja Money Jungle [sesja Duke’a Ellingtona/Charlesa Mingusa/Maxa Roacha]. Byliśmy tam wszyscy, a Charlie wręczył mi nuty i powiedział: „Chcę, żebyś to zaśpiewała”.
Melody Gardot zarówno jako wokalistka, jak i autorka tekstów, znajduje się w ścisłej czołówce artystów jazzowych lub pokrewnych jazzowi na dzisiejszej scenie, których muzyka osiągnęła tak wielką popularność w głównym nurcie. Melody Gardot jest jedną z niewielu, która osiągnęła wszystkie muzyczne szczyty. Ale nazwanie jej wokalistką jazzową – jak robi to większość – jest zbyt proste i ograniczające dla kogoś, kto znalazł sposób na uwolnienie twórczości od jakichkolwiek kategorii. Mimo to sama przyznaje, że inspiracje czerpała z tradycji wokalnej Billie Holiday, Peggy Lee, Edith Piaf, Blossom Dearie, Chris Connor, Shirley Horn, Astrud Gilberto.
– Jest tak wiele historii zakorzenionych w bluesie i jazzie – mówi Gardot o swoim muzycznym punkcie wyjścia. – To emocjonalny i uduchowiony gatunek, który niesie ze sobą wiele historii nie tylko o osobie lub miejscu, ale przede wszystkim o czasach i sposobie życia.
Melody Gardot urodziła się w 1985 roku w New Jersey i od samego początku była otoczona muzyką, śpiewając piosenki z matką podczas jazdy samochodem, a później pobierając lekcje gry na pianinie. W wieku nastoletnim zaczęła występować w Filadelfii. W wieku 19 lat, podczas jazdy rowerem, została potrącona przez samochód. To tragiczne wydarzenie zmieniło bieg jej życia.
Wynikające z tego obrażenia głowy i miednicy doprowadziły do dwóch lat niezwykle powolnego i bolesnego procesu rekonwalescencji. Artystka musiała odzyskać wspomnienia, a także przywrócić umiejętności motoryczne i komunikacyjne. Z uwagi na nadmierną wrażliwość na światło i dźwięk, muzykoterapia okazała się najskuteczniejszym narzędziem rekonwalescencji, „błyskawicą”, jak sama to nazywa, która przywróciła ją do zdrowia:
– Śpiewałam i pisałam piosenki, aby ponownie nauczyć się mówić. Muzyka jest wszechpotężną siłą.
Nadwrażliwa na światło i hałas, nosiła ciemne okulary, a muzyka, której słuchała – i w której zaczęła odkrywać swoje własne brzmienie – była powolna i melodyjna. Nawet siedzenie na krześle było początkowo wyzwaniem. Nie mogąc grać na pianinie, zaczęła uczyć się gry na gitarze. Jeszcze w szpitalnym łóżku napisała i nagrała utwory, które stały się jej pierwszym nagraniem, EP-ką „Some Lessons: The Bedroom Sessions” z 2005 roku.
Lokalny, a następnie regionalny rozgłos, szybko doprowadził do podpisania z nią kontraktu przez Universal Music w 2006 roku, a wkrótce do nagrania debiutanckiego albumu „Worrisome Heart”, wydanego w 2007 roku przez wytwórnię Verve. Krążek spotkał się z ciepłym przyjęciem krytyków. Przełom nastąpił w 2009 roku dzięki albumowi „My One and Only Thrill”. Wyprodukował go Larry Klein, znany ze swojej pracy z wokalistami, zwłaszcza Joni Mitchell. Za aranżacje odpowiadał Vince Mendoza. Płyta zajęła drugie miejsce na amerykańskiej listy Billboard Jazz Albums i ostatecznie sprzedała się w nakładzie 1,5 miliona egzemplarzy na całym świecie, zdobywając trzy nominacje do nagrody Grammy.
Ten sukces doprowadził do wielu międzynarodowych tras koncertowych, podnosząc status artystki. Trzy lata później, w 2012 roku, Gardot wydała album „The Absence”, który zadebiutował na szczycie listy Billboard Jazz LP chart. Album został wyprodukowany przez brazylijskiego gitarzystę/kompozytora Heitora Pereirę, ukazując Melody poszerzającą swoją paletę stylistyczną o bardziej egzotyczne dźwięki i rytmy. Ponownie współpracując z Larrym Kleinem, Gardot wydała „Currency of Man” w 2015 roku. Jej głos stał się już mocniejszy i bardziej zdecydowany, a kierunek muzyczny, w którym podążała, poszerzył możliwości wykorzystania technik nagrywania do kreatywnego tworzenia utworów dla współczesnych uszu, silnie inspirowanych R&B, bluesem i śladami nowoczesnego popu. „Live in Europe”, pierwszy pełnowymiarowy album koncertowy, został wydany w 2018 roku, celebrując nie tylko jej występy na żywo, ale także jeden z jej ulubionych zespołów koncertowych.
W 2020 roku Gardot i Klein ponownie spotkali się, aby wyprodukować „Sunset in the Blue”. 13-utworowy album zawierał mieszankę oryginalnych utworów i dobrze dobranych coverów wykonywanych przy wsparciu Royal Philharmonic Orchestra i zawierał gwiazdorską obsadę, w tym Stinga, trębacza jazzowego Tilla Brönnera, portugalskiego piosenkarza Antonio Zambujo, aranżera Vince’a Mendozę i realizatora dźwięku Ala Schmitta. W 2022 roku ukazał się album „Entre eux deux, będący dopracowaną współpracą Gardot i brazylijskiego pianisty Philippe’a Powella (syna legendarnego gitarzysty Badena Powella). Skupiający się wyłącznie na głosie i fortepianie album zawiera dziesięć utworów, w większości skomponowanych przez Gardot.
Mając na uwadze swoje zdrowie i zamiłowanie do zagranicznych tradycji muzycznych, artyska zdecydowała się w 2012 roku przeprowadzić do Lizbony, a następnie w 2017 roku do Paryża. We Francji została ciepło powitana i wyrosła na gwiazdę wielkiego formatu, zdobywając najwyższą nagrodę kulturalną w kraju, Chevalier– Ordre des Arts et des Lettres, zaszczyt dzielony przez takich artystów jak William Burroughs i Philip Glass.
Spojrzenie wstecz na dwie dekady osobistego rozwoju, muzycznego wzlotu i oszałamiającej spójności, pokazuje jak silna jest Melody Gardot jako artystka, która ma jeszcze wiele rozdziałów do napisania w swojej historii. Sam fakt, że jej podróż rozpoczęła się w szpitalnym łóżku, jest niesamowity. To, że w ciągu kilku krótkich lat była w stanie odkryć swoją muzyczną tożsamość, jest świadectwem jej niesamowitego talentu, który ma jeszcze wiele do przekazania.