Słuchając nowych projektów Julio Resedne czuć dreszczyk emocji. Ten portugalski pianista będący laureatem wielu wielu nagród i jeżdżący po całym świecie ma w swoim dorobku albumy, które znacznie wykraczają poza granice komfortu wielu artystów. Zaczynał w jazzie, przechodząc przez klasykę, muzykę elektroniczną, a także pop-rock. Jednak to fado jest jego największym dziedzictwem. Nie jest to typowe fado i dalece szukać jemu podobnych. Wziął już jakiś czas temu za cel wymieszanie fado z jazzem transponując wokalne melodie na interpretacje fortepianowe. Zachwytom nie było końca, kiedy to nawet francuska CLASSICA dała mu 5 gwiazdek (a to magazyn, który bardzo pilnuje, aby uznawać tylko wybitnych, światowych muzyków). Julio powraca z nowym, drugim albumem dla wytwórni ACT, będącym kontynuacja zeszłorocznego „Fado Jazz”.


Sons of Revolution” jest bardzo osobistym albumem, będącym swoistym dziękczynieniem ku rewolucji portugalskiej. Pokojowe obalenie dyktatury Salazara w 1974 roku skutkowało zakończeniem wojen kolonialnych w Mozambiku i Angoli. Właśnie z Angoli wyemigrował ojciec Julio osiadając w Portugalii, gdzie łatwo dokończyć tę historię, poznał przyszłą matkę artysty. Tak oto Resende czuje się nie tyle w obowiązku, co w charakterze świadka poprzez muzykę opowiedzieć swoją historię. Powtarza wszak nieustannie, że najważniejsza dla niego jest „wolność wyrażania siebie”. Sentencję tę podpiera drugą częścią fado-jazz, którą stworzył wraz z gitarzystą Bruno Chaveiro, kontrabasistą André Rosinha oraz perkusistą Alexandre Frazão. Ważnym punktem „Sons of Revolution” jest wokalny gość, Salvador Sobral. Ten zwycięzca Eurowizji z 2017 roku jest dla Julio najznakomitszym wokalistą jakiego pianista słyszał w całym swoim życiu (!!!). 

Album złożony jest zarówno z autorskich kompozycji Resende, jak i interpretacji znanych utworów fado, plus jedna zewnętrzna kompozycja. Chociaż liderem i producentem całości jest Julio, to nie można pominąć odczucia, że dzieli on swój plan z Bruno Chaveiro. Jego portugalska gitara (często porównywana do lutni) odgrywa tutaj kluczową rolę przejmując rolę melodyjności i całkowicie przodując w niektórych utworach. Szczerze przyznam słuchając Chaveiro, że mam niekiedy trudności, aby nie skupiać się tylko na nim. Z drugiej strony powoduje, że album jest dużo jaśniejszy. Cały kwartet sprawia, że albumu słucha się z niebywałą trwałością emocji. Ma się ochotę przeżywać ich podróżowanie przez jazz i fado bez końca. Ja jednak zatrzymuję się na dłużej przy „Anagrama – The Retornados Love Two Lands”. Ten jeden z duetów fortepianu i gitary przewija się na tym albumie jako dialog mądrości dwóch dojrzałych muzyków. 

Wytwórnia ACT bardzo dba, aby każdy muzyk, artysta będący w ich katalogu miał możliwość swobody wyrazu i doskonalenia ich motta, którym jest „uniwersalny język jazzu”. Osobiście uważam, że robią szalenie dobrą prace inwestując i prowadząc znakomitych pionierów w swoich kategoriach. Jeśli chodzi o Fado Jazz to obecnie nie ma bardziej uznanego i beztrosko spełniającego się artysty niż Julio Resende. Jego drugi album zakorzenia go mocniej w priorytetach ACT Records, a także daje słuchaczowi poczucie szczerej, nieklasyfikowanej i porządnej przyjemności odbioru.

Ocena płyty: