Pełnia Księżyca w sobotę, 28 października, oznaczała premierę przedostatniego utworu z nadchodzącego albumu Petera Gabriela „i/o”. To piosenka zatytułowana „And Still”. Pierwszą dostępną wersją jest Dark-Side Mix w wykonaniu Tchada Blake’a.

Napisane i wyprodukowane przez Petera Gabriela „And Still” jest jednym z najbardziej osobistych utworów w karierze artysty. To nie tylko mowa pożegnalna. To także opowieść o naturze wspomnień: jak nas ograniczają, jak dają nam bezpieczeństwo.


– Kilka lat temu napisałem piosenkę dla mojego ojca, „Father, Son”. Udało mi się nawet ją mu zagrać. Kiedy zmarła moja mama, chciałem napisać też coś dla niej, jednak zajęło mi chwilę, abym nabrał dystansu i czuł się na tyle komfortowo, by coś stworzyć. Próbowałem skomponować w stylu, który był bliski moim rodzicom, dlatego prawdopodobnie w pewnym stopniu inspirowałem się muzyką lat 40. Zależało mi na pięknej melodii dla mamy. Uwielbiała muzykę klasyczną, stąd ta piękna wiolonczela w piosence. Chwilę zajęło uzyskanie właściwego efektu, całość nie mogła być zbyt emocjonalna lub za mało wyrazista, ale myślę, że ostatecznie udało się nam osiągnąć pożądany efekttak Peter Gabriel opowiada o „And Still”.

Piosenka była jednym z najbardziej wyjątkowych momentów trasy promującej „i/o”. Partię wiolonczeli zagrała Ayanna Witter-Johnson, jednak na nagraniu studyjnym słyszymy Iana Burdge’a z New Blood Orchestra.

„i/o” to 12 utworów pełnych gracji, a przy tym powagi i wielkiego piękna, które potwierdzają nie tylko zdolności Petera do pisania zapierających dech w piersi utworów, ale pozwalają także obcować z jego zachwycającym, niezmiennie pełnym uroku głosem. Album wypełniają inteligentne, doskonale przemyślane i często zmuszające do refleksji piosenki, w których artysta porusza tematykę związaną z życiem, wszechświatem i naszym połączeniem z nim. Wyśpiewywane przez Petera w utworze tytułowym słowa „jestem jedynie częścią wszystkiego” są motywem przewodnim całej płyty, na której nie brak również wątków przemijania, śmiertelności i żalu, jak również niesprawiedliwości, inwigilacji i korzeni terroryzmu. Mimo to „i/o” nie jest smutnym albumem. Refleksyjnym – owszem, ale w żadnym momencie nastrój płyty nie jest przygnębiające. W warstwie muzycznej „i/o” jest pełne przygód, często radosne i finalnie pełne nadziei, co pokazuje wieńczący dzieło optymistyczny utwór „Live and Let Live”.