Fascynujące albumy wreszcie doczekały się reedycji! Wybór nieoczywisty, ale warty poznania. Pięć wyjątkowych płyt, które łączą pokolenia. Wśród wykonawców: Urszula Sipińska, NOVI SINGERS, Wojciech Skowroński oraz plejada gwiazd polskiej piosenki na jednej płycie, a wśród nich: Niemen, Skaldowie, Jerzy Grunwald, Stan Borys, Marek Grechuta, Andrzej i Eliza, Dwa Plus Jeden. Płyty dostępne są w kolekcji wydawanej na czarnych krążkach CD, zostały do nich dodane książeczki z komentarzami i zdjęciami. 



Novi Singers „Pay Tribute” – to ostatnia płyta w karierze zespołu i najbardziej piosenkowy album w całej karierze zespołu. Zawiera zestaw hitów, które dla najważniejszego kwartetu wokalnego w historii polskiego jazzu stanowią świetny pretekst do zabaw aranżacją, barwą, ale też po prostu – niezwykłej radości z muzykowania. A przecież właśnie o to w jazzie chodzi przede wszystkim.

NOVI nie tylko prezentują zapierające dech w piersiach harmonie wokalne, ale przeplatają je z partiami solowymi. W programie płyty znalazły się m.in. rozmarzona, bardzo udana adaptacja „Wave” Jobima oraz brawurowo zaśpiewana „One Note Samba”. Pojawiły się także popularne kompozycje Jimmy’ego Webba, ale nie zabrakło także Beatlesów i standardów jazzowych – z „Hello Dolly” na czele, którego gorące, swingujące wykonanie przełamano klasycyzującym wstępem. We wszystkich nagraniach wokalistom akompaniuje grupa Pawła Perlińskiego, złożona z muzyków współpracujących wówczas m.in. z Orkiestrą Andrzeja Trzaskowskiego – bardzo zgrana, rzetelna formacja, która napędza całość.

Album, który ukazał się w połowie lat 80. w niezamierzony sposób stał się nie tylko hołdem złożonym „wszystkim kompozytorom, których muzykę kochamy” (jak można przeczytać na kopercie oryginalnego wydania), ale też podsumowaniem działalności zespołu.

KUP ALBUM

„Bright Days Will Come” Urszuli Sipińskiej i Piotra Figla to drugi studyjny album artystki, który został wydany w 1973 roku – 50 lat temu!

Po intrygującym debiucie, Urszula Sipińska spotkała Piotra Figla, który okazał się doskonałym partnerem muzycznym. Wspólnie święcili sukcesy na festiwalach w Meksyku i Japonii. W roku 1973 wydali album „Bright Days Will Come”, który podsumował twórczą drogę duetu. Oprócz „Jaka jesteś Mario” i „To był świat…” znalazły się na nim m.in. „Rafael” oraz „The Memory”. Wspólna muzyczna podróż z Piotrem Figlem trwała dwa lata i była niezwykle owocna.

Na prośbę artystki do tej edycji została dodana „Piosenka do śpiewania we dwoje”, która powstała we współpracy w Piotrem Figlem. „Ta piosenka powinna znaleźć się na tej płycie już wtedy” – mówi Urszula Sipińska. Fani w książeczce znajdą też wspomnienia, zdjęcia i pamiątki – wszystko od Urszuli Sipińskiej!

KUP ALBUM


„To pejzaż mojej ziemi” – niezwykły album, w nagraniu którego udział wzięła plejada gwiazd polskiej piosenki: Marek Grechuta, Skaldowie, Niemen, zespół Dwa Plus Jeden, Stan Borys, Jerzy Grunwald z zespołem En Face, Tadeusz Woźniak, Andrzej i Eliza. To młodzieżowe oratorium zostało napisane przez Marka Sewena, Adama Kreczmara i Jacka Hohensee. Pierwsze wydanie albumu ukazało się 50 lat temu w 1973 roku.

Każdy zaproszony artysta otrzymał dużą swobodę, jeśli chodzi o aranżacje poszczególnych utworów. Słychać to choćby w „Wierzę drzewom”, które w opracowaniu Janusza Kępskiego stało się podniosłym songiem, mogącym uchodzić za rozgrzewkę przed „Jaskółką uwięzioną”. Podobnie jest z „Czy musisz odchodzić” Skaldów, które dzięki charakterystycznej partii wokalnej i elegijnemu akompaniamentowi organów Hammonda z powodzeniem mogłoby trafić na album „Od wschodu do zachodu słońca”. Nie inaczej jest z utworami Bractwa Kurkowego 1791, Tadeusza Woźniaka oraz Andrzeja i Elizy – ich autorskie spojrzenia na muzykę z pogranicza rocka i folku nadają charakteru całej płycie. W kontrze do tych subtelnych piosenek stoi „Przecież nas wita” Grupy Niemen, będący ostatnim wspólnym nagraniem tego składu. Nagraniem symbolicznym, gdzie ekspresyjna część wokalna z kaskadami organów Hammonda, zawieszona stylistycznie w pół drogi między dokonaniami Niemen Enigmatic a Grupy Niemen, spotykała się z instrumentalną codą – jazz-rockowym szaleństwem w stylistyce znanej później choćby z utworu „Na pierwszy ogień” SBB.

W ten sposób z kilkunastu zupełnie odmiennych od siebie elementów powstał album, którego siła poszczególnych składowych potrafi pozytywnie zaskoczyć. Obok „Na szkle malowane” Gärtner i Brylla, polska muzyka nie doczekała się podobnych projektów, zestawiających ze sobą artystów z różnych zespołów prezentujących kolejne części tej samej, rozbudowanej formy.

KUP ALBUM

Wojciech Skowroński i Blues & Rock „Blues and Rock” to jubileuszowa edycja studyjnego debiutu zespołu pod wodzą Wojciech Skowrońskiego. Album obchodzi 50-lecie wydania. Początkowo album miał być rejestrowany live – tak, jak pierwsza „czwórka” zespołu, która została nagrana podczas festiwalu Jazz Jamboree, ostatecznie zdecydowano się na nagranie studyjne. Czwórka została dołączona do niniejszej edycji.

W momencie, gdy scena rockowa w dużym stopniu skupiała się na poszukiwaniu nowych lądów i łamaniu zasad (Klan, Dżamble, Nurt czy kolejne formacje Niemena), Wojciech Skowroński wprowadzał do tego świata absolutną przeciwwagę w postaci muzyki niezwykle energetycznej i żywiołowej. Łączył w niej jazzową swobodę, bluesowy feeling i żarliwość gospel. Jego wizytówką były słowa: „Najważniejszy jest rytm, później melodia, a na dalszym planie słowa”. I to słychać od pierwszych dźwięków albumu. Obok dłuższych utworów w programie płyty znalazły się: przejmujący blues („Człowiek bez swojej gwiazdy” eksponujący chórek Rock & Blues), ciekawe opracowanie wspomnianego już przeboju „Kominiarz Johnny” (wykonywało go także Bractwo Kurkowe 1791), ale też rozbujana, zagrana z wspaniałym feelingiem piosenka Andrzeja Korzyńskiego „Gdybyś miał dwa życia”.

KUP ALBUM


Wojciech Skowroński “Wojciech Skowroński” – drugi album artysty sygnowany jedynie nazwiskiem muzyka, podąża podobną ścieżką co starszy o trzy lata debiut „Blues and Rock”. To znowu mariaż bluesa, rock’n’rolla i niezwykle charakterystycznej wokalnej ekspresji przywołującej skojarzenia z gospel. Całość brzmi jednak inaczej, bardziej stylowo i miękko, uciekając w stronę amerykańskich produkcji z tego okresu. To z jednej strony zasługa nowego składu, w którym dużą rolę odgrywał grający na gitarze Edmund Klaus, a z drugiej – obecność piana Fendera, które w większości utworów zastąpiło liderowi akustyczny fortepian. Stąd nawet zwykłe bluesy („Szósta rano na trasie”) mają bardziej soulowe brzmienie, a żywsze utwory takiej jak przebojowy “Ja to się cieszę byle czym” uciekają w stronę funku.

Wojciech Skowroński nie znalazł wielu następców, ponieważ tworzenie muzyki prostej i wyrazistej wcale nie należy do najłatwiejszych zadań. Sam tłumaczył: „Najtrudniej jest grać prosto, nie ześlizgując się na łatwiznę”. Skowrońskiemu ta trudna sztuka udawała się doskonale.

KUP ALBUM