Nie od dziś wiadomo, że Charlie Watts był nie tylko bębniarzem The Rolling Stones, ale przede wszystkim – muzykiem jazzowym. „Anthology” podsumowuje dorobek muzyka pod kątem tych fascynacji.

Z książki „Charlie’s Good Tonight: The Authorised Biography of Charlie Watts” autorstwa Paula Sextona, wydanej we wrześniu 2022 r., możemy dowiedzieć się o licznych fascynacjach najspokojniejszego ze Stonesów. Charlie Parker, Duke Ellington, Louis Armstrong znaczyli bardzo wiele w muzycznym spectrum Wattsa. Pod wpływem jazzu, Charlie sam zaczął grać w towarzystwie różnych muzyków oraz przyjaciół pod koniec lat 50. w różnych londyńskich lokalach. Po dołączeniu do The Rolling Stones w 1962 r., ta muzyczna aktywność perkusisty ustała. Pierwszych nagrań jazzowych dokonał dopiero pod koniec lat 80., a jeszcze więcej wydawnictw pojawiło się w latach 90. Watts najczęściej grał w kwintetach, ale i większe składy nie były mu obce. „Anthology” prezentuje nagrania jakie popełnił aż do roku 2004. Grał m.in. kompozycje wspomnianego Parkera („Relaxing At Camarillo”, „Cool Blues”), Benny’ego Goodmana („Stomping At The Savoy”, „Flying Home”), musicalowe utwory Iry Gershwin („My Ship”, „Long Ago (And Far Away)“).


Ale kluczowe na „Anthology” są nagrania stworzone z innym perkusistą, Jimem Keltnerem, a więc „Roy Heynes” (hołd dla legendy bebopu, fushion i awangardy – amerykańskiego perkusisty, Roya Haynes) i „Airto” oraz te zarejestrowane na żywo – u Ronniego Scotta w Birmingham i w Londynie. We wszystkich słychać nie tylko pietyzm gry Wattsa, a przede wszystkim nadmierną… nienachalność. Bo Charlie taki był na co dzień – raczej skromny, małomówny, oszczędny. I tak też grał w towarzystwie kolegów i przyjaciół z jazzowego podwórka, bo w The Rolling Stones rzecz miała się wszak inaczej.

Wersja analogowa „Anthology” pozbawiona jest kilku utworów – brakuje na niej nie publikowanych wcześniej „Rockhouse Boogie”, „Ain’t Nobody Minding Your Store”, „Swindon Swing”, które Watts zarejestrował na żywo w Swindon Arts Centre. Trochę szkoda, bo kameralna atmosfera tych nagrań, przekłada się na kapitalny drive, z jakim gra Charlie i jego koledzy. Tym niemniej „Anthology” to swoisty rarytas dla fanów perkusisty The Rolling Stones – zwłaszcza tych, którzy dotąd nie mieli okazji usłyszeć go jako artysty jazzowego.

Ocena płyty: