„Nić” Oli Bieńkowskiej plecie się jak podróż w czasie i przestrzeni, a sama artystka w trakcie powstawania płyty przeszła szereg życiowych i zawodowych rewolucji. Niektóre zmiany były jak trzęsienie ziemi, a inne znów subtelne, podskórne, prawie niezauważalne gołym okiem. „Nić” jest więc prawdą dziewczyny, która już trochę przeżyła i chce o tym opowiedzieć. 

Jednocześnie zaskakuje to, jak uniwersalne są tematy poruszane na płycie. „Nić” dotyka tematów wewnętrznej dojrzałości, upływu czasu i zmieniających się relacji ze sobą i z innymi. 

Wszystkie pytania, radości, wątpliwości można by w tej czy innej formie przeszczepić na każdy grunt – copy + paste, może tylko inną czcionką. Mocnym punktem jest też spojrzenie na jasne i ciemne strony przebudzenia, jakie przynosi ze sobą macierzyństwo (Paradise Lost” „Billie”, „Nić”).  Przez opis samotności i niełatwych przeżyć i przebija jednocześnie spełnienie, nadzieja i optymizm. 

W warstwie muzycznej nowy album jest też bardziej stanowczy niż debiut artystki. Ola dokonuje również zdecydowanego zwrotu od fortepianu dominującego na pierwszej płycie, aby teraz oprzeć brzmienie piosenek głównie na gitarach (Tomek „Serek” Krawczyk). Najnowsze piosenki napisane z producentem płyty Miłoszem Wośko łączą fascynacje muzyką spod znaku singer – songwriter z bogatym doświadczeniem popowym, jazzowym i musicalowym Oli. 

„Nić” pletli Miłosz Wośko (produkcja muzyczna/ fortepian/ instrumenty klawiszowe, nagrania dodatkowe), Tomek „Serek” Krawczyk (gitary/ ukulele), Krzysztof Pacan (gitara basowa), Michał Dziewiński (perkusja), Anna Pašic (harfa), Daniel Wojsa (chórki), Kamil Bobrukiewicz – Radio Łódź (realizacja nagrań live), Andrzej Izdebski (miks), Rafał Smoleń (mastering).

Jeśli ktoś ma ochotę na trochę prawdy z życia mamy-artystki ubranej w pop-jazzowe dźwięki napisane z pasji i zagrane przez fantastycznych muzyków to trafił pod dobry adres.