Album „Two Roses” jaki nagrał Avishai Cohen znalazł się według naszego podsumowania w trójce najlepszych jazzowych płyt roku 2021. Nagród i wyróżnień tego wydawnictwa było całe multum. Po każdym sukcesie nadchodzi często trudny moment w życiu artysty kiedy to czas zabrać się za nowy projekt. Wielu stara się iść za ciosem by kontynuować passę podobnymi tworami, inni robią sobie przerwę, a jeszcze inni próbują rzeczy zupełnie odmiennych. Avishai nie ma ochoty na żadną z tych opcji. „Two Roses” zostało spełnione, odhaczone na liście marzeń więc artysta bez żadnego sentymentu zebrał swoje nowe kompozycje napisane w czasie pandemii i kroczy dalej jako Trio.


Małe składy w dyskografii Cohena nie są nowością. W 2012 roku wydał album „Duende” z pianistą Nitaiem Hershkovitsem, ale to rok 2008 był tym ważniejszym kiedy pojawiło się „Gently Disturb”. Spod jego skrzydeł wyszedł wtedy Shai Maestro, który dziś jest jednym z najbardziej pożądanych pianistów jazzowych, oraz Mark Gulliana na perkusji. Nowy album jest też nowym rozdziałem, gdyż izraelski kontrabasista do współpracy zaprosił muzyków, który dojrzewali słuchając jego muzyki. Cohen doskonale zna ich emocje. Uwielbiając Chicka Corea miał sposobność, aby z nim grać, a nawet się zaprzyjaźnić. Zaufał im zatem w pełni i uzyskał to, czego się chyba nie spodziewał. Razem stworzyli album, który wykracza poza jego charakterystyczne już kompozycje. Elchin Shirinov na fortepianie ma niezwykły dar postrzegania przestrzeni za pomocą klawiszy. Sam lider zauważył, że nie trzeba tu orkiestry bo Shirinov w całości zastępuje ją swoją charyzmą. Dołączyła do nich Roni Kaspi na perkusji, która pomimo młodego wieku (21 lat) gra z taką pasją, że absolutnie nie potrzeba jej było tłumaczyć, ani doradzać co i jak ma zagrać na tym albumie. Lider postanowił dać im wolną rękę i zobaczyć co z tego wyjdzie. Wyszło doskonale! 

Shifting Sands” jest zgodne z tym co Cohen komponował do tej pory. Są to powtarzalne melodie i proste formy ubarwione świeżością i niezależnością Roni oraz Elchina. Oczywiście spina je kontrabas, który nie poszukuje pierwszego miejsca wpasowując się pomiędzy. „Interwinted” wyróżnia się najbardziej i bardzo dobrze, że otwiera ten zbiór minimalistycznych w formie, ale bogatych w aranżacji kompozycji. „The Window” z niesymetryczną energią podbija uwagę, a nostalgia załącza się dzięki „Dvash” i „Kinderblock”. Najlepsze dzieje się jednak w bujającym, poukładanym „Chacha room”, gdzie kontrabasowe arco robi całą magię! Moim ulubionym jest także „Joy”, w którym to orientalne dziedzictwo wybija się ponad wszystko. 

Przyznam się, że byłem sceptyczny co do tego albumu. Sądziłem, że nie spełni moich oczekiwań, które po poprzedniej płycie były nieprzeciętne. Że będzie to album skierowany bardziej do największych fanów, którzy uwielbiają wszystko co idol stworzy, a co nie zawsze jest zgodne z merytoryczną oceną. „Shifting Sands” jest w sam raz dla mnie. Dużo lekkiej improwizacji, ciekawych rozwiązań i spójnych przejść między kompozycjami. Jest to Avishai jakiego znam, lubię i cenię, ale jakby z innej szuflady aniżeli mój ulubiony „Two Roses”. To ogromna zaleta, bo zarówno jedna, jak i druga płyta mogą zachwycać niezależnie od swojego istnienia. Myślę, że największą puentą jest zaufanie i otwartość na współpracę, bo na nich opiera się ten album. 

Ocena płyty: