Każdy kto szanuje muzykę dobrze wie, że spełnia ona rolę nie tylko rozrywkową, ale także i edukacyjną. Potrafi poszerzać horyzonty, skupiać się na wyjątkowych emocjach, aby potem je przeanalizować lub się zainspirować. Śledząc ukraiński jazz doszedłem do albumu „QuestsNataliyi Lebedevej Quintet. Pierwsza próba odsłuchu była dość oporna, gdyż nie jest to album z cyklu „ach jak lekko i przyjemnie”. To album niezwykle inteligenty, niekiedy chaotyczny i szeroki w swojej formie. Dzieje się tu zdecydowanie za dużo, ale na tym także polega artyzm. Nie idzie się na łatwiznę, kiedy chce się wyjść poza znane granice. Niekiedy bycie spełnionym to nadal za mało. Niektórzy mają misję, by ewoluować i inspirować. Taki jest właśnie ten album.


Nocturne Cis-Moll, Op. PosthFryderyka Chopina jako pierwsze ukazuje piękno znajdującego się tu materiału. Nie zostało ono odwzorowane, ale fascynująco zinterpretowane w jakże przemyślany, jazzowy sposób. Od razu skupia się uwagę na przekazie, a nie samej grze. Cudowne jest kiedy do słuchacza dociera, że muzyk nie jest jedynie wykonawcą, a przekaźnikiem uczuć. Zaiste tak jest w przypadku Lebedevej. Jej Quintet stworzony został z utalentowanych, światowych w swym kunszcie, ambitnych i przepełnionych muzyczną wyobraźnią najlepszych ukraińskich muzyków. Viktor Pavelko na saksofonie, Igor Zakus na basie, Roman Yakovchuk na perkusji oraz Laura Marti odpowiedzialna za wszystkie znajdujące się tutaj wokale. Gościnnie pojawił się również niemiecki trębacz Hans Peter Salentin.

To ile można usłyszeć w kompozycji „Quasi Samba” totalnie mnie zachwyciło. Po jakże niespodziewanym, mrocznym wstępie nadchodzi klasyczny rytm samby przekształcający się w improwizacyjny latino jazz, by z powrotem zejść w melodyjny nurt i skończyć lekkim, wokalnym skatem osadzonym na przepięknym kontrabasie. To jeszcze nic, bo zaraz za nim znajduje się moje ulubione „Ultra-Motion”. W tym utworze dzieje się jeszcze więcej. Połamane metrum, zawadiacka linia dęciaków, doskonale rozłożysta perkusja i tyle zwrotów akcji, że słucha się go z niekłamaną uwagą. Najmocniej rozkłada mnie na łopatki zakończenie, wywijające melancholijne wnętrze tego utworu na lewą stronę. Lebedeva swoją grą na fortepianie scala się z dźwiękami dając im wolność przepływu. Przepiękne. Tyle talentów na raz, a to ciągle jedna płyta. Chwilami mam wrażenie, że znów wszystkiego jest mi za dużo, ale po chwili dochodzę do wniosku, że to nie jest album, który ma spełniać oczekiwania, ale wychodzić poza skalę. „Soul Searching” oraz „Twilight Charm” tylko mnie w tym utwierdzają, gdzie ten drugi to jakże zsynchronizowany dialog wokalu i saksofonu. 


Jestem przekonany, że w wielu aspektach jest to płyta na miarę światowej atencji. Wykracza poza schematy łącząc w sobie klasykę, jazz, world music i delikatną rozrywkę. Wszystko to w taki sposób, że brzmi zachwycająco. Lebedeva, Pavelko, Zakus, Yakovchuk, Marti oraz Salentin świecą własnym światłem dzięki „Quests”. Takiej muzyki nam trzeba, taka muzyka góry przenosi. Pełne uznanie!