Sławek Jaskułke w mojej głowie zbudował sobie solidne miejsce wyjątkowego artysty używającego fortepianu jako środka przekazu. Niesamowicie wrażliwy, wypełniony muzyczną przestrzenią subtelności ma w swoim dorobku 7 solowych albumów (plus jeden live), na których solo oznacza dosłownie On i Piano. Łatwo znaleźć więcej, bo Jaskułke formułował także duet, trio, sekstet, orkiestrę… najnowszy album „Europa 67/21” sygnowane solowym projektem nie jest jednak monodramem, a rozbudowanym dziełem scalającym jazz, klasykę oraz poezję. Skład jest bogaty, ale nie ma tłoku. Sekcja smyczkowa (Neo Quartet), perkusja (Sławek Koryzno), kontrabas (Adam Żuchowski), saksofon (Piotr Chęcki), trąbka (Emil Miszk), recytacje (Tomasz Borkowski) i oczywiście spinający wszystko fortepian. Wydawnictwo jest współpracą pianisty z Polskim Radiem i Narodowym Centrum Kultury, a w notce prasowej można wyczytać, że inspiracją do tworzenia była “Moja Słodka Europejska Ojczyzna” Krzysztofa Komedy. Cieszy mnie, że jest tutaj jednak dużo więcej Jaskułke.
Z Krzysztofem Komedą artysta zetknął się już wcześniej. W 2018 roku nagrał album „Komeda Recomposed”, który to był w całości wypełniony potężną dawką improwizacyjnego, szorstkiego jazzu. Teraz jest dużo łagodniej. Skupiono się bardziej na mainstreamowym przekazie harmonicznym. Znaczna w tym zasługa formacji Neo Quaret odpowiadającej za klasyczne i niekiedy bardzo romantyczne partie smyczków. Nie jest za to mgliście. Fajnie utrzymana jest dramaturgia i charakter materiału. Tak na przykład w kompozycji „Europa” pomimo subtelności strun bardzo fajnie napięcie budują dęciaki. Wśród nich Emil Miszk przemycający w „Neo” zaskakująco modernistyczną solówkę pośród lekkich i miękkich partii smyczkowych. To jeden z mich ulubionych momentów na tym albumie. Drugim jest także inny niż dotychczas, wręcz popowy „Nowy świat” ukazujący rozrywkową twarz kompozytora. Poza nimi jest konsekwencja merytoryczna jazzu, który dostajemy. Oscyluje on w okolicy środka z dość dużym naciskiem na klasyczne barwy. Uzupełniający całość ciepły głos Tomasz Borkowskiego ubrany w przepiękne wiersze Miłosza, Szymborskiej, Herberta, Różewicza i Przerwy-Tetmajera sprawia, że tytuł albumu wcale nie jest taki niedosłowny.
Warto zwrócić uwagę na solo saksofonu w „Home and Land” jak i na całą tę kompozycję. Wydaje mi się, że jest ona sercem tego albumu. Każdy uczestnik projektu ma tutaj własną wygenerowaną przestrzeń do interpretacji, do której to cudownie wpasowuje się wiersz Szymborskiej. Tutaj także najbardziej słychać lidera i jego zamiłowanie do fortepianu. Przyznam, że jest to chyba najbardziej rozbudowana konstelacja dźwięków w jego wykonaniu jaką osobiście wychwyciłem. Szeroki, gęsty jazz. Właśnie to sprawia, że dotychczasowe moje lubowanie się w solowych projektach Jaskułke wpuszczają w swe szeregi równie ulubioną „Europę 67/21”. Nie ma w tym jednocześnie niczego zaskakującego, wystarczy posłuchać „Przerwę na Tetmajera” i wszystko staje się jasne. Jest to album dla każdego kto kocha jazz i ceni sobie twórczy oraz wykonawczy kunszt na najwyższym poziomie. Jest również ambitnie i czasami trzeba się nieco dostroić do tego materiału, ale to jest właśnie w tym najfajniejsze – scalanie się z muzyką, z czyimiś emocjami, z tym co artysta chce nam przekazać. Oby więcej takich projektów.