Poznaliśmy ją jako jedną z wokalistek P.Unity, po drodze pojawiła się w składach koncertowych Rosalie., Rasmentalism i Mięthy, zaś w 2018 roku uraczyła nas solową płytą „Światłocienie”. Teraz wróciła z nowym, poważniejszym i trudniejszym albumem zatytułowanym „NEOWISE”. O tym jak się tworzyło w pandemii, co kryją poszczególne elementy płyty oraz o swoich inspiracjach muzycznych Sara opowiedziała nam w poniższej rozmowie.


Mam teorię, że ten album nagrałaś już bez nazwiska, bo nazwisko zmieniłaś.

To jest dobra teoria (śmiech). To był też jeden z powodów, gdyż nie mogłam już operować na dwóch różnych nazwiskach.

Przychodzi pierwszy lockdown i co się dzieje?

Przychodzi lockdown, a ja zamykam się w swojej sypialni zaaranżowanej na studio, spędzając godziny przed mikrofonem. Ilość wolnego czasu i braku koncertów przekłułam głównie na pisanie i nagrywanie piosenek na płytę “NEOWISE”, na szczęście miałam do czego pisać. Kilka miesięcy wcześniej poznałam się z Mięthą, czyli ze Skipem i AWGS-em, którzy zaproponowali mi współpracę przy mojej płycie. Wcześniej zaprosili mnie do chórków do swojego składu koncertowego. Miałam od nich w zanadrzu folder zawierający bity od AWGS-a  i od Kxllage’a oraz moje internetowe poszukiwania. Zabrałam się do tworzenia, pisałam dość zaciekle. Tym razem było inaczej, niż przy poprzedniej płycie, bo nie siadałam przy pianinie. Wcześniej też sama robiłam aranżacje i produkowałam. A w tym przypadku skupiłam się na napisaniu dobrego tekstu i dobrej melodii, nie ograniczając się do jakichś swoich możliwości. Do bycia stricte producentką mi daleko, ale wydaje mi się, że kompozytorką już mogę być określana. Potrafię napisać na pianinie piosenkę i słyszę jej aranż. Jest to jednak coś zupełnie innego, niż piosenki na tej płycie. Patrząc na to, co dzieje się tam aranżacyjnie, to jest nieco wyższa szkoła jazdy i w życiu bym tego sama nie zrobiła. I tutaj kluczową rolę odegrał AWGS, który pomógł mi to poskładać. Sam proces twórczy skończył się koło maja ubiegłego roku. W międzyczasie przelatywała też kometa NEOWISE, która dała tytuł płycie.

Myślałem, że tytuł wziął się od połączenia neosoulu, ze słówkiem ‘wise’, czyli mądrością.

Bardzo dobrze to rozbroiłeś na czynniki pierwsze, bo o to też mi chodziło. Nowy początek, nowa mądrość – nazwa komety bardzo pasowała na tytuł tej płyty. Wyraża to, co chciałam na niej powiedzieć. Po nagraniu płyty zaczęło się rozsyłanie po wytwórniach. Gdy pojawiały się propozycje, to zaczęły się negocjacje dotyczące wydania tego materiału. W końcu trafiłam na Sony Music Polska i zdecydowałam się na podpisanie umowy na dystrybucję cyfrową, poszerzoną o ich działania promocyjne. W związku z tym miałam dużą wolność artystyczną – nikt mi niczego nie narzucał. Dystrybucję fizyczną zapewnia mi natomiast Natalia Moskal i jej wydawnictwo FameArt.

Płyta zaczyna się dość mocno, bo w „Rysach” już w pierwszym wersie przeklinasz.  

To celowy zabieg. Chodziło o to, żeby mocno zaznaczyć swoją obecność. Trudno przejść obok tego pierwszego wersu obojętnie, ale to jedyne przekleństwo na płycie. Poza tym „Rysy” to pierwsza piosenka, którą na nią napisałam. Od tego utworu zawiązała się też moja współpraca z Mięthą, którzy zaprosili mnie na swój album „36.6” oraz zaproponowali pomoc przy mojej płycie. Jest to więc numer pierwszy i pod wieloma względami ważny, więc stwierdziłam, że nie mam zamiaru się silić na jakiś inny początek całości.

A te rihannowo podane słowa: „Spadaj, spadaj” to follow up do utworu Sistars?

(śmiech) Tak, to też celowy zabieg, bo Rihanna jest jedną z moich inspiracji, zwłaszcza jej ostatnia płyta „ANTI”. Nie mogę już się doczekać jej nowego albumu, bo tamten był fantastyczny. Mnóstwo mi pozmieniała w głowie. Już wtedy myślałam, że chciałabym kiedyś zrobić coś podobnego.

Mówisz, że bohaterką tej płyty jest kobiecość z różnymi jej odcieniami. A mnie brakuje tutaj w tekstach takiego kobiecego rozedrgania na zasadzie: mówię jedno, myślę drugie, zrobię trzecie.

Nie słyszysz tego w tekstach? Najlepszym przykładem jest ostatni na płycie „Dalej nie będziemy się oglądać”, który ma w sobie takie przekomarzanie się i traktuje o niezdecydowaniu.


To słyszę w „Po co?”, gdzie gościnnie udzielił się Skip.

“Po co” opisuje trudną dla mnie sytuację. Pisząc tę piosenkę, jej temat był dla mnie jak najbardziej prawdziwy i ważny. To Skip dołożył w swojej części kontrapunkt widzenia, który nadał temu kawałkowi trochę lekkości, jeśli chodzi o ładunek emocjonalny. “NEOWISE” to przekrój bardzo wielu różnych emocji, które często można czuć jednocześnie. Raz jest złość i niezgoda, a gdzie indziej chęć porozumienia i pewien spokój. 

A skąd ten śpiew ptaków w „Blondzie”?

To sprawka AWGS-a. To jest bit, który przyszedł skrojony przez niego w takiej formie. Tam było niewiele poprawek. Zresztą piosenek na tę płytę było znacznie więcej, bo około 30. Z nich musiałam wybrać te 10, które najlepiej pasowały. Myślę, że wyszło optymalnie. A w przypadku „Blondu” zachowaliśmy tytuł roboczy. Tak był bowiem zatytułowany bit do tej piosenki (śmiech). Uznałam, że to ładne słowo i kobiecy tytuł.

Ile zrobił Jarecki w „Spójrz”, oprócz swojej linii wokalnej?

Napisał tekst i melodię do swojej zwrotki. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało się go zaprosić na tę płytę. Znaliśmy się wcześniej z koncertów i widzieliśmy się nawzajem na scenie. Myślę, że taka sytuacja daje dodatkowo szerszą perspektywę, bo widzisz artystę, który reaguje na dźwięki i wchodzi w nie na żywo. Napisałam do Jareckiego na Instagramie z pomysłem na ten numer, a on ochoczo na to przystał. To super miły i ciepły facet. Dla mnie to ogromny sukces, że znalazł się na tej płycie.


Czy utwór „Coś wisi w powietrzu” traktuje o smogu?

(śmiech) Nie. Tzw. środowiskowy song był na mojej poprzedniej płycie – mam na myśli utwór „Ziemia”. Na „NEOWISE” otwieram się na swoje przeżycia i emocje, które są bardzo osobiste. A w przypadku „Coś wisi w powietrzu” chodzi o niepokój, że zaraz coś się stanie. Taka cisza przed burzą.

Swoją drogą, czemu tym razem nagrałaś płytę w całości po polsku?

Bo nie ma wiele tego typu muzyki po polsku u nas i dlatego bardzo mi zależało na tym, by moja płyta była po polsku.

A czemu są one takie smutne?

Pisanie tych tekstów było dla mnie autoterapią. W moim życiu panował chaos, nagromadziło się we mnie dużo często sprzecznych emocji i musiałam odreagować. A pisało mi się to łatwo i szybko, więc chciałam ten moment wykorzystać jak najlepiej. Była pochłonięta tą muzyką i miałam na nią czas. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło, a ja nagrałam świetną płytę (śmiech).