Człowiek. Można by go sklasyfikować pod względem gatunkowym, społecznym, emocjonalnym, jako zjawisko, bądź też jako nieustanny element ewolucji. Temat to tak złożony, że choćby zebrać wszystkie ciekawostki, informacje, dywagacje to pozostanie nadal otwartą kartą, którą zapisywać można na różne sposoby. Za tenże temat zabrał się izraelski pianista jazzowy lubujący się w improwizacjach. Nie straszne mu złożoności i połamane schematy. Mam wręcz wrażenie, że one jeszcze bardziej go napędzają i rozwijają. Jego najnowszy, autorski album „Human” wydany przez wytwórnię ECM jest z pewnością tworem równie intrygującym co wszystkie zakamarki człowieczej natury. 


Shai Maestro od wczesnych, dziecięcych lat interesował się muzyką. Po zdobyciu kwalifikacji szkolno/uczelnianych oraz licznych nagród grał w trio Avishai Cohena zostawiając swój ślad na jego czterech albumach. Jako lider własnych formacji nagrał 5 albumów, a tegoroczny szósty to kolaboracja z Jorge Roederem (kontrabas), Ofri Nehemayą (perkusja) oraz Philipem Dizackiem (trąbka). „Human” jest bogactwem dźwięków, form, rozwiązań i interpretacji każdego z czwórki muzyków. Maestro przenika z pozycji lidera do wycofanego akompaniatora, co jest dość karkołomne w synchronizacji słuchacza z kompozycjami. Bardzo mi się podoba, że każdy z utworów jest odrębną historią. Czasami zdarzają się elementy powtarzalnych melodii, ale szybko są one wyparte przez dysonanse i nagłe zwroty akcji. Celowo używam terminu „akcji”, gdyż jest tu tyle charakterów co pozycji na set liście.

Począwszy od emocjonalnego „Compassion” reprezentującego solo fortepianu, przez iście epickie opowieści w „They went to war” budujące napięcie, aż po stonowaną historię relacji „Hank and Charlie”. Właśnie ten utwór wzbudza we mnie największy przemyślunek. Czy jest to radosna opowieść, czy jednak śmiech przez łzy? Dlatego też tak bardzo zakochany jestem w jazzie. Każdy ma szansę na własną analizę i emocje. Tu nie ma prostych i złych odpowiedzi, a wszystko zależy od słuchacza. Podobna akcja i reakcja zachodzi w „The Thief’s Dream”, gdzie zarówno trąbka, fortepian, perkusja jak i kontrabas wydają się przenikać, ale nie zauważając. Mam wrażenie jakby o milimetr mijają się w solówkach nie zwracając uwagi, że mogliby się właśnie zderzyć. Ostatecznie wszystko ma swoje ręce i nogi, a wytchnienie od nadinterpretacji przychodzi przy „In a sentimental mood” (z repertuaru George Duke‘a) będącym najbardziej „rozrywkowym” w tym zestawieniu. Bardzo ważnym punktem jest tytułowy utwór mający przepiękne video zrealizowane przez Gili Azgad. Dla mnie doskonałe w każdym dźwięku i kadrze.


Shai Maestro nie pozwala się nudzić. Jego najnowsza płyta jest intensywna w doznaniach, a jej ogromnym walorem jest inteligencja przelewającą się z tematu w temat. Bardzo twórcza i żyjąca swoim życiem. Myślę, że absolutnie nie jest to muzyka uniwersalna, choć na pierwszy rzut ucha harmonizuje w znanym nam dobrze współczesnym jazzie. Sukcesem jest nadany sens egzystencjalny człowieka, gdzie nie wprowadza czerni i bieli, dobra i zła, ani smutku i radości. Wszystko jest ze sobą powiązane. Przyznam, że nie było mi łatwo przedrzeć się przez natłok informacji jaki niosą ze sobą utwory na „Human”, ale kiedy już mi się udało, to rozkochałem się w nim totalnie. Może czasami jest za dużo perkusji, która sprawia wrażenie chwilowego przytłoczenia, ale jest to już kwestia indywidualna co komu bardziej pasuje. Człowiek według Shai Maestro jest jeszcze bardziej skomplikowany, ale i piękniejszy niż się nam wydaje, a wszystko to opowiedziane zostało kosmiczną matematyką jaką jest muzyka. 

Ocena płyty: