Album „times” – tytuł pisany małą literą – pojawia się w naprawdę ciężkich czasach, zwłaszcza w porównaniu do 2019, gdy SG Lewis mógł cieszyć się wyprzedanymi koncertami na całym świecie, w tym na tak słynnych imprezach jak Coachella czy Glastonbury. SG Lewis wystąpił także przed polską publicznością, na Open’er Festivalu.
Na swój debiutancki album SG Lewis (artysta naprawdę nazywa się Sam Lewis) zaprosił gwiazdorską obsadę: Robyn i Channel Tres, Lucky Daye, Rhye czy legendarny Nile Rogers.
O swojej debiutanckiej płycie artysta mówi:
– „times” to hołd dla teraźniejszości. Rok 2020 pokazał nam, że rzeczy, które braliśmy za pewnik, tak naprawdę nigdy nie są nam dane na zawsze oraz że szansa na wspólne tańczenie jeszcze długo nie nastąpi. Dużo czytałem o narodzinach disco oraz Nowym Jorku w latach 70. Zachwyciło mnie poczucie euforii i eskapizmu, które dawała wówczas muzyka, jak również to, że kluby stanowiły azyl oraz świetne miejsce do wyrażania samego siebie. Chciałem uchwycić podobne odczucia i zastanowić się, jaka muzyka dziś mogłaby być grana w tego typu klubach.
Album „times” to następca kolekcji EPek „Dusk”, „Dark” oraz „Dawn”, na których gościnnie pojawili się Clairo, T.E.E.D., AlunaGeorge oraz Ruel. SG Lewis ma na koncie współpracę m.in. z Aluną, Victorią Monet, Raye, Ray BLK, Chadem Hugo z The Neptunes/N.E.R.D., Chadem Hugo, Gerdem Jansonem, Conducta i wieloma innymi. Wyprodukował „Hallucinate” z płyty Duy Lipy „Future Nostalgia” oraz „100M’s” Dave’a. Katalog Sama zawiera coraz więcej przebojów – zarówno ten solowy, jak i kawałki nagrane z innymi lub dla innych twórców. Nie ograniczając się żadnymi kategoriami czy wytycznymi stylistycznymi, SG Lewis pokazuje, że „times” może stać się jego przepustką do świata największych gwiazd muzyki.