Długo byłem przekonany o tym, że wyjątkowe moce nie istnieją w realnym świecie, a tylko w komiksach i filmach sci-fi, aż tu nagle spotkało mnie wielkie zaskoczenie. Dominik Wania udowadnia, że można nie tylko mieć super moc, ale realizować ją w tak zjawiskowej branży jaką jest jazz. Nagrał on bowiem album „Lonely Shadows”, który ma postać solowego koncertu w najczystszej postaci. Połowę sukcesu zawdzięcza on miejscu nagrania oraz instrumentowi, który został do tego celu wykorzystany. Szwajcarskie Auditoro Lugano i znajdujący się w nim jeden z fortepianów posłużyły za narzędzia do tego wydawnictwa, koncertu, a nazwał bym to nawet performancem. Dominik Wania nie ukrywa, że nie przygotowywał się specjalnie do tego projektu. Chciał, aby od początku do końca był to zapis chwili. Tu i teraz, w pełni improwizacyjnie. Tak jak postanowił tak też zrobił. Przyjechał, usiadł przed klawiszami i dał ponieść się emocjom, a Stefano Ariero precyzyjnie wszystko zarejestrował.
Co z tego powstało? „Lonely shadows” to 11 przejmujących i przenikliwych kompozycji łączących uczucia, które znamy, za którymi tęsknimy i te, których jeszcze nie zauważamy. Przewijające się lekkie kompozycje, będące poukładanymi formami konfrontują się z silnymi, wręcz drapieżne ułożonymi dźwiękami. Album pobudza, ciekawi i zwyczajnie zachwyca. Nie skupia się tylko na dźwiękach i technice. Pozycje oscylują pomiędzy delikatną płynnością („Lonely shadows”), tajemniczą euforią („New life xperience”), romantyczną nostalgią („Towards the light”, „All What remains”), aż po pełnię zakrętów („Relativity) i dramatyzm („Indifferent Attitude”). Subtelności dodaje „AG76”, zagrane w dość nieoczywisty sposób otrzymując przez to „delikatną i mglistą barwę”. Jeśli wsłuchacie się w ten album to usłyszycie dużo więcej.
Wytwórnia ECM słynie z wydawnictw nieszablonowych artystów. Jakże miłe jest, że w pełni obdarzyli zaufaniem Wanię i pomogli mu zrealizować ten solowy album. Zresztą sam założyciel ECM, Manfred Eicher jest jedynym producentem muzycznym tego albumu. „Lonely shadows” to koncentracja znakomitego artysty, kompozytora, człowieka, który bez zadawanych pytań opowiada nam swoją historię poprzez kompozycje. Słychać w nich pełnię spełnienia, które myślę, że niejeden słuchacz znajdzie w osobistym odbiorze. Jego wyjątkowa moc to szczerość w tym co robi, czym mam nadzieję nie tyle co zarazi, a przekona innych, aby też szli tą drogą.