Jazz środka ma okazję do świętowania bo zdobywa dodatkowe punkty dzięki płycie „Colors” Marka Jakubowskiego Quartet. Ten mistrz kompozycji i techniki perkusyjnej zaprosił do współudziału zdolnych, młodych muzyków jazzowych, z pomocą których uskutecznia wysokie loty. Wszystkie 10 utworów to zbiór kolorów, zadedykowany własnym dzieciom. Fajnie zatem być jego dzieckiem i dostać taki oto prezent.
Wszystkie utwory zostały skomponowane przez lidera, czyli Jakubowskiego. Jego perkusyjne atrybuty opiewają w stanowczość, wariacje i szeroko pojęte kombinacje. Jacek Szwaj na pianinie wtóruje mu wcale nie mniejszymi popisami. Poprzez delikatne romanse, aż do frywolnych improwizacji udoskonala barwami ten album. Damian Kostka na kontrabasie jest dość zachowawczy, ale to celowe zagranie, bo w pewnych momentach doskonale wie jak szarpnąć i uderzyć w struny. Saksofon Marka Konarskiego to już swoista wiśnia na tym torcie, bo scala całość swoim charyzmatycznym i impulsywnym charakterem. Zaskakując są dla mnie solowe płyty perkusistów, bo tak naprawdę perkusję słuchać zawsze na dalszym planie. Uwagę skupiają przecież melodie, dźwięki i harmonie. Dlatego też tak istotne jest tu podkreślenie, że kompozycje należą do perkusisty. Należy o tym pamiętać. Bardzo podoba mi się pomysł z nazwaniem utworów kolorami. Są to swoiste papierki lakmusowe, które nie mają określonych wzorów i form. Każdy może wyczytać z nich swoje własne emocje, dopasowane do potrzeb.
Mnie najbardziej przypadły do gustu „Red”, z delikatnym zacięciem latino, pełne pauz i zwrotów dynamicznych. Może dlatego, że właśnie tu najbardziej dociera do mnie kleisty kontrabas, a saksofon jest tak demonicznie brudny. Lubię takie składowe. Oczywiście perkusja jest najważniejsza, a tutaj pozwala sobie na trochę więcej niż gdzie indziej. Bardzo trafiony jest także „Green”, który przeplata old jazz z soczystym bluesem i triumfującym solo na saksofonie. „Blue” z kolei, jak można się tego spodziewać odrywa nas na chwilę od rzeczywistości i przenosi w chwilę zadumy. „Brown” nieco balladowe przejawia jednak spore pokłady energii, zwłaszcza jeśli chodzi o bębny. Idąc przez wszystkie 10 kolorów dostajemy album zgrabnych melodii ubranych w równie przyjemne improwizacje. „Colors” może być spokojnie komercyjnym, jazzowym albumem na potrzeby tła wszelkiego rodzaju miejsc publicznych, jak i osobistym spotkaniem słuchacza w zaciszu domowym. Kompozycje są uniwersalne, nie odbijające się od schematów, ale także nie łapiące piorunów.
W natłoku muzyki i komercjalizacji słuchacza ciężko dostrzec wyraźne kolory. Co rusz podsuwane są idee zasłużonych pionierów i klasyków, a jak widać młodzi mają równie dużo do powiedzenia. Kolory kwartetu Marka Jakubowskiego nie są mdłe, byle jakie, ani przesadzone. To porcja czystych i przejrzystych barw, które na pewno przypadną do gustu zarówno nowym, jak i zaawansowanym fanom instrumentalnego jazzu.