Minęły trzy lata, odkąd urodzony w Australii muzyk z Los Angeles, Ry Cuming (RY X), zaprezentował swój znakomity album „Dawn”. Powszechne uznanie z jakim spotkał się album, było w pełni zasłużone. RY X to artysta, którego muzyka zdaje się istnieć jako nośnik kruchej zmysłowości, wewnętrznego ognia, wrażliwego buntu. Niezależnie od scenerii, w której grany jest jego kameralny folk czy alternatywny R&B, eteryczny wokal Cuminga jest zawsze uderzający. Na „UnfurlRY X prezentuje hipnotyczną kolekcję utworów, doskonale nadających się na zimne, mroźne noce u progu wiosny.

RY X jest przedstawicielem pierwszej ligi nastrojowej elektroniki. Po sukcesie debiutanckiej płyty „Dawn” z 2016, RY X wyruszył w wyprzedaną trasę po Europie, Ameryce i Australii. „Dawn” zachwycało subtelnością melodii, aranżacyjnymi niuansami i pełną uniesienia wokalną ekspresją. Drugi krążek Cuminga ugruntował tylko jego doskonałą pozycję, jest w ekstraklasie i szybko z niej nie spadnie.

RY X Unfurl


Album rozpoczyna się od „Body (Ambient)”, z pozoru tylko chłodną, metaliczną kompozycją z wytwornymi dźwiękami pianina, która z powodzeniem pasowałaby do twórczości Maxa Richtera, niemieckiego kompozytora i pianisty, łączącego w swoich utworach muzykę klasyczną i elektroniczną. W singlowym „Bound” ciepły szept RY X układa się z metronomicznym beatem w bujny chór dźwięków. Malowanie muzycznego krajobrazu kontynuuje perkusyjnym „Body Sun”, wirującą mantrą „Yayayaya”, nastrojowym, melancholijnym „Hounds” i gwiezdnym „Foreign Tides”.


Mimo, że niezaprzeczalnie piękne, „Coven” i „Mallorca” dryfują, nie robiąc większego wrażenia, będąc bardziej szkicami niż pełnoprawnymi artystycznymi dziełami. RY X uwielbia eksperymentować z tempem rytmów, nie boi się zwolnić lub przyspieszyć w najmniej oczekiwanym momencie. Tak jak w nagraniu „To know”, w którym nasze nogi w mig znajdują właściwe kroki i prowadzą nas do rytualnego tańca. „The Water” zawodzi najbardziej. Głównie dlatego, że zabrakło kulminacji muzycznych myśli rozwijanych przez wręcz szalone, jak na RY X, syntezatory. Zamiast dokończyć tę paradę mocniejszych dźwięków, zbudować efektowny finał, decyduje się na wyciszone outro. Wydaje się, że straciliśmy szansę na coś wielkiego i epickiego, na wzór genialnego „Deliverance”.

RY X to bez wątpienia jeden z najważniejszych kreatorów wizerunku współczesnej muzyki elektronicznej.

To wyczerpująca definicja nowego stylu muzyki, w którym sąsiadują obok siebie eksperymentalny trip hop, folk, R&B czy jazz. Konsekwencja podkładów wprowadza nas w hipnotyczną rzeczywistość. Nagrania dopełnia przejmujący wokal, który brzmi nad wyraz oryginalnie. Na „Unfurl” nie ma żadnego zbędnego nagrania, każdy dźwięk został starannie dobrany i oszlifowany, w efekcie czego całość błyszczy lodowatym pięknem i zdaje się przypominać: „Im bardziej cichy się stajesz, tym więcej możesz usłyszeć”.

Ocena płyty: