„Nie czuję się samotny. Jestem Istnienie Poszczególne. IP. Bardzo mi odpowiada to określenie Witkacego. Żaden związek, ani grupa, ani też patriotyzm, tylko IP. Jestem Polakiem, tu się urodziłem, takim mówię językiem, jestem głęboko związany z tą ziemią, ale generalnie najbardziej czuję, że jestem Tomasz Stańko. Istnienie Poszczególne. Jestem niepowtarzalnym zbiorem atomów, nie ma takiego drugiego na świecie, w kosmosie. Idę.”

Tym cytatem z autobiografii Tomasza Stańki „Desperado”, prowadzący wczorajszą galę finałową Jazz Juniors 2018, dziennikarz Polskiego Radia Janusz Jabłoński, zaprosił publiczność zgromadzoną w sali audytoryjnej Centrum Kongresowego ICE Kraków, do niezwykle uważnego i głębokiego przeżywania koncertu „Tribute to Tomasz Stańko” poświęconego ikonie polskiego jazzu. Stańko był postacią niepowtarzalną. Tak samo bliski i obecny dla kilku pokoleń, do samego końca aktywny na scenie. Odważny i bezkompromisowy, inspirował do działań daleko wykraczających poza to, co przychodzi bezrefleksyjnie. Szalenie twórczy i utalentowany, dla wielu stał się magnesem, powodem dla którego podążyli w swoim życiu zawodowym drogą improwizacji. Nic więc dziwnego, że wieczór rozpoczął się od osobistych wspomnień. Dyrektor Festiwalu Tomasz Handzlik, dziękując wszystkim, którzy wsparli go w realizacji tegorocznej edycji Jazz Juniors, przywołał koncert Mistrza w krakowskim Łęgu sprzed dwudziestu lat. Sekstet Stańki wykonał wówczas skomponowaną przez innego geniusza i pioniera polskiej muzyki improwizowanej – Krzysztofa Komedę, „Litanię”. Jak przyznał Tomasz Handzlik, był to moment, w którym świadomie i z wielkim zaangażowaniem zaczął słuchać jazzu. Saksofonista Adam Pierończyk, lider koncertu „Tribute to Tomasz Stańko”, od przyszłego roku dyrektor artystyczny Festiwalu Jazz Juniors, również odniósł się w kilku wspomnieniach do czasów, gdy dzielił scenę ze zmarłym przed paroma miesiącami naszym wybitnym jazzmanem.

Jazz Juniors 2018 fot. Andrzej Banas

fot. Andrzej Banas

Zgodnie z oczekiwaniami, koncert nie pozostawił nikogo obojętnym. Obecność na scenie tak genialnych osobowości współczesnego jazzu: trębacza Avishaia Cohena, basisty Joe Martina oraz, jak podkreślił Adam Pierończyk, autorytetu dla wszystkich wymienionych, na muzyce którego się wychowywali, perkusisty Jeffa Taina Wattsa, była niezwykłym przeżyciem dla publiczności. Muzycy wykonali program, w całości składający się z utworów najbardziej cenionego polskiego trębacza. Mogliśmy podziwiać wielkie indywidualności, ale również zespół, sceniczny organizm, dzięki któremu świat muzyki Tomasza Stańki stał się jeszcze bliższy i piękniejszy. Z pewnością, wczorajszy wieczór zapisze się w historii Jazz Juniors, jako jeden z najważniejszych momentów festiwalu.

Jazz Juniors 2018 fot. Andrzej Banas

fot. Andrzej Banas

Tuż po gali „Tribute to Tomasz Stańko” w klubie Piec Art Acoustic Jazz Club odbył się ostatni koncert showcase’owy. Premierowo, materiał z wydanego niedawno albumu „Star Cadillac”, zaprezentowała grupa Weezdob Collective. Zespół charakteryzuje niekonwencjonalne instrumentarium, a przede wszystkim połączenie brzmienia harmonijki ustnej, saksofonu i gitary. Wszystko to porwało zgromadzoną w klubie publiczność, która długimi owacjami domagała się od zespołu kilku bisów.

Jazz Juniors 2018 fot. Andrzej Banas

fot. Andrzej Banas

Zakończona w niedzielny wieczór 42. edycja Jazz Juniors z wielu względów była wyjątkowa i przełomowa. W jej programie znalazły się koncerty wspaniałych artystów i gwiazd: Marcin Wasilewski Trio, Jun Xiao Quintet, Wójciński/Szmańda Quartet czy wspomniany projekt „Tribute to Tomasz Stańko”. Po raz kolejny sięgnęliśmy po formułę showcase’u, w ramach której odbyły się cztery premiery (i przedpremiery) płytowe. Obserwowane przez polskich i zagranicznych partnerów zespołu otrzymały liczne zaproszenia na międzynarodowe festiwale i prestiżowe sceny klubów jazzowych nie tyko Europy. Z pomocą międzynarodowego jury, skupiającego ważne postaci rynku muzycznego wyłonione zostały wschodzące gwiazdy jazzu, ze zwycięzcą konkursu Jazz Juniors 2018 – zespołem Marcin Pater Trio na czele.