Muzyka wywodząca się z Minneapolis to nie tylko Prince, ale także bujna i prężna scena muzyki elektronicznej. Jedną z wiodących przedstawicieli jest grupa Poliça, która od blisko 5 lat zaskakuje słuchaczy swoim podejściem do muzyki elektronicznej, wzbogacając je licznymi wpływami innych gatunków. Już 7 października grupa wystąpi po raz pierwszy w Polsce – w warszawskim klubie „Proxima”. Między innymi z tej okazji Channy Leaneagh – frontmanka grupy i główna autorką jej muzyki została przez nas przepytana.
Naprawdę sądziliście, że “Poliça” oznacza po polsku “Policja”?
To plotka! Nigdy wcześniej nie słyszeliśmy o tym, żeby „Poliça” oznaczała „Policję”. Nazwa naszego zespołu po prostu idealnie pasuje do muzyki, którą wykonujemy.
Skoro mowa o Polsce – 7 października zagracie w Warszawie.
Jesteśmy bardzo podekscytowani występem w Polsce! Wcześniej tylko przejeżdżaliśmy przez Wasz kraj, natomiast dla mnie dotarcie do Warszawy to jeden z celów tej trasy i jestem ogromnie wdzięczna, że będę mogła u Was zagrać.
Wasz trzeci album “United Crushers” przenosi zespół o kilka szczebli wyżej na artystycznej drabinie. Co kryje się za tą płytą?
Ta płyta stanowi odbicie moich przemyśleń związanych z moim obecnym życiem. Muzycznie natomiast już trzeci raz pokazujemy jak nasza muzyka się rozwinęła i jak ewoluowała od momentu, gdy założyliśmy zespół.
Nagraliście ją w “Sonic Ranch” w El Paso w Teksasie. To dość prestiżowe miejsce i zarazem legendarne studio. Jak doszło do tego, że nagrywaliście właśnie tam?
Nasz przyjaciel Sean Tillman z grupy Har Mar Superstar nagrywał w nim kilka miesięcy przed nami i jest absolutnie zwariowany na punkcie tego miejsca oraz jego atmosfery. Wydawało się ono również idealne dla nas. I rzeczywiście jest znakomite, jednak nadal wolę nagrywać bliżej domu.
Wiem, że gracie koncerty w nieco szerszym składzie. Nie widziałem was wcześniej na żywo, więc czy możesz przybliżyć rolę, jaką spełniają członkowie tego składu na scenie? Grają swoje partie i melodie, czy jedynie ich rola ogranicza się do odegrania linii syntezatora, czy automatu perkusyjnego, znanych z płyt?
Chris Bierden jest grupie basistą, a także śpiewa ze mną w wielu naszych piosenkach. Zajmuje się muzyką o wiele dłużej, niż istnieje Poliça, a prócz tego przewodzi projektowi o nazwie Invisible Boy, który gra muzykę w klimatach popu z lat 60. i 70.. Ben Ivascu jest natomiast jednym z bębniarzy na naszych koncertach. Gra także z STNNNG oraz z Marijuana Deathsquads. Drugim perkusistą jest Drew Christopherson i on również gra w Marijuana Deathsquads, w Invisible Boy z Chrisem, a także w Taggart and Rosewood z Ryanem Olsonem. Ryan jest producentem oraz aranżerem w Poliça – to on przygotowuje wszystkie partie do naszego setu na żywo oraz zajmuje się ich obróbką. A ja jestem autorką wszystkich piosenek i je śpiewam.
W waszej muzyce słychać wpływy muzyki r&b, hiphop oraz oczywiście liczne odmiany muzyki elektronicznej. Czy wasze inspiracje zmieniły się w miarę istnienia i grania w zespole?
To złożona sprawa. Wszyscy w zespole słuchają bardzo różnej muzyki, co oczywiście odbija się na tym, co wnoszą do gry. Mamy bardzo różne gusty muzyczne. Jeśli chodzi o mnie, to na przestrzeni czasu, który spędziliśmy na wspólnym graniu, inspirowałam się głównie muzyką innych członków zespołu. Moje własne wpływy to rzeczywiście muzyka r&b, ale słucham także sporo klasyki i muzyki folkowej. Natomiast Chris Bierden słucha bardzo dużo funku oraz rock and rolla. Z kolei Ben Ivascu wywodzi się ze środowiska muzyki rockowej i hardcore’owej. Drew również pochodzi z podobnego środowiska, choć uwielbia także bity hiphopowe i szerokie spektrum muzyki elektronicznej. Także wpływów w zespole jest sporo i są one dość rozległe.
Słyszałem wszystkie wasze płyty i muszę przyznać, że jestem ciekaw, w którą stronę pójdziecie na kolejnym albumie.
Nie jestem pewna, czy potrafimy zdefiniować ten kierunek. Jednak cokolwiek to będzie, to jestem przekonana, że muzyka ta będzie nas stymulowała i stanowiła wyzwanie dla nas jako artystów.
Dzięki za rozmowę i do zobaczenia na koncercie w Warszawie.