Urodzaj na talenty wśród wokalistek nie ominął również bluesa. Ida Zalewska, urodziwa blondynka, posiada nieprzeciętnie ustawiony głos i umiejętność wykrzesania z niego porywających fraz z całym bogactwem cytowań z muzyki klasycznej. Na swojej najnowszej płycie „Storytelling” udaje się jej wprowadzić słuchacza w bardzo osobisty świat muzyki.
Wymieńmy najpierw plusy nagrania: bezbłędna technika wokalna, instrumentalne traktowanie głosu w partiach ułożonych i improwizowanych, wielowarstwowe aranżacje, pełna gama nastrojów i brzmień, a całość pogodna; profesjonalna realizacja, celny dobór kompanów sesji (Kuba Płużek, Szymon Mika, Kuba Dworak, Damian Niewiński) i wreszcie rzadkość w naszych stronach – dbałość o szczegóły. Minusy: w zasadzie jeden – kompakt gra za krótko.
Ida Zalewska zaczynała od interpretacji cudzych utworów, dziś jej własne kompozycje zyskują miano standardów. Tworząc na granicy różnych gatunków, wokalistka stopniowo wypracowała swój własny styl oraz mocną i wyjątkową pozycję na polskiej scenie. Jej mocny wokal i niesamowite poczucie rytmu – które sprawiają, że potrafi w synkopowanych utworach śpiewać jakby ciszą – zjednują jej wielu miłośników.
„Storytelling” rozwija się niespiesznie i słuchacz nawet nie wie, kiedy dał się zaczarować i porwać w odległe krainy. Akustyczne tło malowane przez fortepian, gitarę i perkusję, podkreśla wokalne partie w sposób bardzo dyskretny. Zalewska reprezentuje najwyższy poziom w wyczuciu interpretacji melodii oraz intonacji. Cała oprawa muzyczna, w tym akompaniament fortepianowy, jest bardzo umiejętnie dopasowana do jej lekko zachrypniętego, zmysłowego głosu.
Płyta ma bardzo emocjonalny charakter. Za każdym razem wydaje się nam, że Ida śpiewa tylko dla nas, szepcząc nam do ucha liryczne teksty. Idealna rzecz na wieczór ze świecami, kolację we dwoje i kieliszek wina.
Ida przerasta wokalnie to, co śpiewano do tej pory w bluesie. Czy czyni to lepiej? Nie, „lepiej” to niewłaściwe słowo. Czyni to inaczej. Dzięki fenomenalnym warunkom głosowym śpiewa bardziej w tradycji muzyki soul, a nie blues. Łączy ekspresyjność ludowej muzyki Murzynów północnoamerykańskich z wielkim liryzmem śpiewaków soul i uzyskuje powalający efekt. Śpiewa głębokim szorstkim, bez wątpienia bluesowym głosem. Jest to jednak blues XXI wieku – pełen energii, nowych rozwiązań harmonicznych i melodycznych, blues zagrany z szacunkiem i znajomością tradycji, ale nie na klęczkach. Kiedy Zalewska przeciwstawia zwinny rytm utworu „We’ll meet there again” wzruszającym wyznaniem „Bez ciebie nie ma mnie”, to sztuka ponad tradycyjnymi podziałami gatunkowymi.
„Storyteling” jest staromodną płytą, która spokojnie mogłaby powstać w latach 70. Żadnych odjazdów, żadnych zakręconych aranżacji, żadnego wyszukanego instrumentarium. Po prostu klasyczny, bluesowy album, którego wyróżnikiem jest niepowtarzalny głos autorki. Prawdziwa rzadkość – ciekawa polska płyta bluesowa.