Definicja muzyki R&B? Dlaczego nie. Mamy do czynienia z pierwszorzędnym autorytetem. Regina Belle słynęła zawsze ze swego opanowania i kontroli. Dała się także poznać jako eklektyczna autorka – inspiracje czerpała bez kompleksów z różnych gatunków muzyki. „The Day Life Began” nie rozczaruje miłośników czarnej muzyki. Zróżnicowana rytmicznie, bardzo dobrze zagrana płyta przynosi porcję wspaniałej muzyki. Belle brzmi tak dobrze jak zawsze, a jej możliwości wokalne znajdują w produkcji poszczególnych nagrań właściwą oprawę.

Regina Belle The Day Life Began

Regina Belle nie należy co prawda do tych wokalistek, które wymienia się jednym tchem jako ożywczą nowatorską siłę w żeńskim rhythm’n’bluesowym śpiewaniu, ale ma swój niezaprzeczalny styl i wdzięk. Można ją lubić z różnych powodów: ja lubię ją za interpretację szybkich, rytmicznych, tanecznych utworów, w których jest najlepsza. Jej nowa płyta przynosi solidną porcję urokliwych piosenek do słuchania i tańczenia we dwoje i nie tylko.

Zaczyna się spokojnie, pierwszy utwór nie daje pojęcia o pomysłowości Reginy. Aż tu nagle bardzo dobre, pulsujące funkiem „He’s Alright” i zaraz po nim taneczne „You Know How To Love Me”.  „Live 4 You” ma ciekawe tempo i jest drapieżną miłosną balladą. Perełką tej płyty jest olśniewający, delikatny i pełen jazzowych smaczków „A Night Of Love”. Retropsektywy dostarcza „Open Our Eyes” – doskonały staromodny numer w którym odbijają się echa czarnej muzyki poprzednich dekad, soulu, funku.

W muzyce Reginy słychać wielką wrażliwość, która sprawia, że jej piosenki aspirują do miana sztuki, a nie tylko rozrywki. „The Day Life Began” jest płytą słodszą niż inne, piękną i miłą dla najbardziej nawet wybrednego ucha. Regina Belle należy do wokalistek budujących pozytywny wizerunek kobiety, więc najnowszy album nie jest zbiorem piosenek zmysłowo-kuszących, a raczej opowiadających o tajnikach kobiecej duszy.

Mówi się, że album brzmi retro, ale jeżeli nawiązanie do brzmienia lat 70. Jest grzechem, to pewnie dziedzicznym, bo Regina Belle pochodzi z Englewood, New Jersey, miejsca urodzin innego klasyka soulu Wilsona Picketta. Nie oznacza to wcale, że „The Day Life Began” jest płytą staromodną czy pod jakimkolwiek względem wtórną. Wręcz przeciwnie.

Bardzo dobra, równa, dojrzała płyta artystki, która osiągnęła pełną kontrolę nad środkami wyrazu i całkowitą niezależnością stylistyczną. Z pełną konsekwencją, opowiedziała się stylistycznie przy amerykańskim R&B. Prezentuje rozkołysaną, zmysłową, zawsze bardzo osobistą wersję muzyki soul, w jej nie tylko balladowym wydaniu.

Ocena płyty: