„Przyszłość to dziś” – można sparafrazować tytuł drugiego albumu gdańskiego tria Confusion Project. Lider Michał Ciesielski, od kilku już lat aktywnie wciela tę myśl w życie. Młody pianista z Wybrzeża jest absolwentem specjalności Kompozycja i Aranżacja Jazzowa gdańskiej AM, a obecnie pedagogiem i ponownie studentem tej uczelni (fortepian jazzowy). Ma już na koncie pierwszą solową płytę „Between black and white” z okołojazzowymi miniaturami fortepianowymi, zrealizowaną dzięki nieocenionej pomocy Leszka Możdżera. Teraz przyszedł czas na kolejny album w trio – następcę świetnego debiutu „How to Steal a Piano?” z ubiegłego roku.
Trio to szczególne, bo elektryczno-akustyczne (w miejsce kontrabasu – sześciostrunowa gitara basowa, fortepian wyłącznie akustyczny), a i stylistyka dosyć szeroka. Członkowie Confusion Project chcą ukazać muzykę jazz-fusion „w świeżej, zwiewnej, tryskającej pomysłami odsłonie”. Repertuar stanowią „niebanalne, rozbudowane kompozycje czerpiące z szerokiej palety stylistyk”, a główny cel zespołu to dążenie, „aby zachować w swojej grze balans między błyskotliwością i humorystycznością, a subtelnością i intymnością” – jak piszą na swojej stronie internetowej. Cóż mogę więcej dodać? Właściwie jedynie potwierdzić prawdziwość tych słów.
Dawcą repertuaru (nie licząc standardów) jest Michał Ciesielski, obdarzony świetnym zmysłem kompozytorskim, dużą dozą kreatywności oraz bardzo interesującym postrzeganiem harmonii. „Fusion” to szuflada pojemna, ale i dość enigmatyczna, dlatego chyba lepiej potraktować ją jako ogólny wyznacznik stylistyczny zespołu, będącego przede wszystkim triem jazzowym z fortepianem. Jednak brak gitary elektrycznej czy syntezatorów wcale nie oznacza, że poziom energetyczny kompozycji przypomina stopień zasilania elektrowni podczas największych upałów. Ciesielski bowiem wie, jak tę energię dostarczyć i odpowiednio rozdysponować, a wydatnie pomagają mu w tym Piotr Gierszewski (gitara kontrabasowa, również absolwent AM w Gdańsku) i Adam Golicki (perkusja, absolwent Uniwersytetu Zielonogórskiego i AM we Wrocławiu).
Na „The Future Starts Now” złożyło się sześć kompozycji lidera oraz Coltrane’owski „Moment’s Notice”, zresztą przearanżowany tak, że brzmi jak kolejna autorska kompozycja tria (czyż nie o to właśnie chodzi w graniu coverów?). Modalny, kwartowy wstęp (echa Tynerowskie), dysonansowa reharmonizacja tematu, ale i błyskotliwe nawiązanie do oryginału, bas Piotra Gierszewskiego, jakby na chwilę pożyczył go np. Filip Sojka, a potem… solo Ciesielskiego niesione sambowym pulsem kolegów… Sporo jak na jeden cover!
Autorski materiał tria stanowi kontynuację stylu wypracowanego na poprzednim albumie. Trudno tu rozsądzać, czy jest to płyta „lepsza” czy „gorsza”, ponieważ obydwie są zagrane bez zarzutu. Niewątpliwie czas dzielący oba wydawnictwa pozwolił zespołowi okrzepnąć – porozumienie sceniczne wyostrzyło się, a osobowości twórcze członków przekuły się w jeden triowy byt (mam na myśli oczywiście sytuacje „live”). Styl kompozytorski Ciesielskiego nadal cechuje duża zmienność (wręcz kalejdoskopowość) nastrojów, rytmiczna elastyczność tematów, poszukiwanie własnego języka harmonicznego, zabawa konwencjami i stylami jako przejaw muzycznego humoru i swoistej erudycji autora. Jednak casus drugich albumów nie jest łatwy do “przeskoczenia”. Osobiście nieco brakuje mi na “The Future Starts Now” elementów pastiszu, jak również tego poziomu świeżości i luzu, który można było odnaleźć słuchając “How to Steal a Piano”. Jednocześnie, podchodzę do tego faktu ze zrozumieniem i cieszę się tym, co zespół przygotował. A jest i tak naprawdę wybornie.
Album otwiera kompozycja tytułowa. Żywiołowy, akordowy groove fortepianu przeplata się z figuracyjnym tematem, a wszystko ozdobione jest rytmicznymi przyprawami – przesuwaniem akcentów, czy wstawkami polirytmicznymi. Te niewinne zabawy rozwijają się w prawdziwy rytmiczny poligon w przedostatnim utworze „The Fruit of Change”. Początkowo, wirtuozowski temat ponownie przeplata się z akordowym groovem. Z czasem muzycy zaczynają żonglować podziałami rytmicznymi i nastrojami ze sprawnością rasowych cyrkowców, tworząc coś na kształt polirytmicznego morfingu, z kulminacją w rozbudowanej solówce bębnów Golickiego. Niezwykle interesujący jest również „Status Quo”, oparty na „mięsistej”, swingowej figurze basowej (ostinato) i oktawowym, fortepianowym temacie o cechach bitonalności – to chyba właśnie o niej myślał lider, gdy w zakończeniu błyskotliwie przesunął motyw tematu pół tonu w górę, puszczając oko do słuchacza. Aby jednak energia i „pazur” mogły zaistnieć w pełnej krasie, muszą być równoważone przez kompozycje nieco spokojniejsze, np. „A Slavic Fairytale”, z melancholijnym, nostalgicznym wstępem basowo-fortepianowym. Jednak kompozytor, wprowadzając groteskowo-tanecznym motywem kolejne świetne solo perkusji, wcale nie da nam wytchnąć… Bardziej klasycznie pojmowane ballady mają na tej płycie dwie zacne reprezentantki. W przepięknej „On the Other Hand”, która może kojarzyć się z estetyką Możdżera (przypadek?), Ciesielski daje wybrzmieć akordom nieco dłużej, Golicki buduje intymną werblową pulsację początkowo bez użycia pałek, a Gierszewski uaktywnia swój zmysł melodyczny. „Those from the Past” to już subtelne miotełki i gitara basowa, która wspiera lub kontrapunktuje fortepian, brzmiąc niemal jak akustyczna. I tak oto dochodzimy do końca, w którym finałowy utwór łączy się symboliczną klamrą z otwierającym, a wszystko, co pomiędzy, to nasza teraźniejszość, „muzyczna refleksja na temat punktu w czasie” – jak powiedział Michał Ciesielski w jednym z wywiadów w listopadowym “JazzPress”.
Z pewnością jest to muzyka intelektualna, być może nawet bardziej, niż wskazuje na to proponowany przez zespół styl, skrzętnie ukryty w nazwie. Sam „fusion” (czy „jazz-rock”, jak bywa zamiennie nazywany) w wielu przypadkach stanowi bowiem niewiele ponad pretekst do instrumentalnych potyczek, które wirtuozerię i pewien rodzaj złożoności, komplikacji, wysuwają na czoło. W przypadku Confusion Project jest nieco inaczej – lider traktuje dźwięki w sposób bardziej osobisty, przemyślany. Jego gra jest nader świadoma i daleka od taniego popisu; ponadto cechuje ją naturalność kształtowania narracji, która przekłada się na odczuwalną szczerość przekazu. Dzięki temu muzyka zespołu ma szansę opowiadać jakąś historię, jednocześnie pozostając materią abstrakcyjną. Sądzę, że te wszystkie cechy stanowią potencjalne ułatwienie w dotarciu również do „niejazzowego” słuchacza, i to bez konieczności obniżania jakości swojej sztuki, co jest dla prawdziwego artysty sprawą niezwykle istotną.
Osobne wyrazy uznania należą się również pozostałym członkom tria. Piotr Gierszewski i Adam Golicki, którzy pierwszy raz spotkali się ze sobą dopiero przy okazji Confusion Project, podjęli wyzwanie i wypracowali z Michałem Ciesielskim pewien rodzaj porozumienia, który zaowocował już drugą wspólną płytą, i – jak sądzę – będzie procentować w najbliższej przyszłości. Dowodem na słuszność tych prognoz może być np. współpraca muzyków tria przy okazji niedawno wydanej solowej płyty Adama Golickiego „Ad Shave”.
Z zainteresowaniem będę śledzić kolejne poczynania Confusion Project. A Państwa uwadze polecam wszystkie wydawnictwa z udziałem tych młodych, obiecujących muzyków z Pomorza.
Autor recenzji: Michał K. Zawadzki