Ambrose Akimusire to amerykański trębacz młodego pokolenia. Już w wieku 19 lat został poproszony o dołączenie do zespołu Steva Colemana „Coleman’s Five Elements” , z którym koncertował w Europie. Studiował pod okiem Herbiego Hancocka i Wayn’a Shorter’a w Thelonious Monk Institute of Jazz in Los Angeles. W 2007r. został laureatem Thelonious Monk International Jazz Competition. Jako kompozytor, producent i lider zespołu debiutował albumem Prelude…To Cora” wydanym w 2008 r. Najnowsza płyta „The Imagined Savior Is Far Easier To Paint” jest drugim albumem wydanym dla prestiżowego wydawnictwa Blue Note. Do tej pory nagrał jako side man dwadzieścia płyt studyjnych dla takich artystów, jak: Aaron Parks, Steve Coleman, Vijay Iyer, Gerald Clayton, Dayna Stephens, Jack DeJohnette, Walter Smith III, Esperanza Spalding i wielu innych.

DSC_0124

Zanim zacznę relację z koncertu na początku muszę powiedzieć, że było to złe miejsce na tego typu koncert. Pardon, To Tu jest fantastycznym klubem, ale z organizacją koncertu takiego nazwiska, jak Akinmusire po prostu sobie nie poradziło. Większość ludzi stała przez dwie godziny w potwornym ścisku. Na koncert takiego zespołu powinna być ograniczona liczba biletów! W warunkach jakie panowały wczoraj naprawdę ciężko było się skupić i w pełni zanurzyć się w atmosferze koncertu.

DSC_0112

Zespół wystąpił w składzie Ambrose Akinmusire (trąbka), Sam Harris (fortepian), Harish Raghavan (kontrabas) i Justin Brown (perkusja). Akinmusire rozpoczął koncert dźwiękami z kompozycji „Confession to my Daugther”, ale poprzestał na improwizacji wokół charakterystycznej w tej kompozycji kwarty. Następnie dołączył Sam Harris i w formie rozmowy rozpoczęła się improwizacja całego zespołu. Bardzo energiczny początek koncertu zaakcentowała również kompozycja z najnowszej płyty „The Imagined Savior Is Far Easier To Paint” – „As We Fight” zagrana bardzo szybko, a muzycy wyraźnie napędzali się coraz bardziej przy każdej zmianie tempa występującej w tym utworze. Pierwsza część koncertu była zagrana bardzo mocno, energicznie. Solówki trąbki były fantastyczne – opierały się na melodii, rytmie i przede wszystkim energii. Natomiast partie solowe fortepianu były bardzo koncepcyjne. Budowane były na zasadzie nakładających się struktur, które tworzą pod koniec całość. Ballada w środku koncertu „Regret (No More)”, którą Ambrose Akinmusire zagrał bez użycia swojego białego mikrofonu, wprowadziła publiczność w zachwyt. Niesamowita technika, skala, brzmienie i wybór dźwięków w improwizacji sprawiły, że przeniosłem się zupełnie w świat jego muzyki, zapominając na moment o napierającym na mnie tłumie. Zespół zagrał również bardzo szybkie „trumpete scetch”, podczas którego Justin Brown popisał się wspaniałą solówką. W tle do końca koncertu w punkt podgrywał mu cały zespół. Na zakończenie zespół zagrał dwa bisy. Drugim z nich był standard jazzowy „What’s New” Bob’a Haggarta.

DSC_0122

Tuż przed bisami, z końca sali  ktoś krzyknął, zgodnie z charakterystycznym profilem klubu: „play some free music”, na co Akinmusire spokojnie odpowiedział: „it’s all free”. Zupełnie się z tym zgadzam. Jego muzyki nie daję się łatwo zaszufladkować. Były takie momenty podczas koncertu kiedy muzycy mocno odchodzili od harmonii utworów, ale wszystko miało swoją głęboko przemyślaną koncepcję. Kwartet zabrzmiał fantastycznie. Publika, wśród której byli, m.in. Zbigniew Namysłowski, Marcin Wasilewski i Rafał Bryndal, doceniła koncert gorącymi brawami i owacją na stojąco.

[AFG_gallery id=’125′]