Jill Scott najnowszym albumem „Woman” prezentuje różne oblicza kobiety. Sama artystka jest już esencją kobiecości. Najnowszym materiałem udowadnia, że jest także kobietą silną, energiczną, pozytywnie nastawioną do życia, ale przede wszystkim wrażliwą.

Wrażliwość oraz czułość od dawna są znakami rozpoznawczymi muzyki Jill Scott, której partie wokalne zawsze są przejmujące i emocjonujące. Artystka swoim kojącym i łagodnym głosem, zapewnia słuchaczom prawdziwie relaksujące chwile, błogie, ale i o dużym ładunku emocjonalnym.

Brzmienia na najnowszym albumie nie zawodzą. Soulowe ballady o bogatym instrumentarium stanowią wizytówkę płyty. Piosenka „You Don’t Know” nawiązuje do najlepszych dokonań muzyki z lat ’60 ubiegłego wieku, repertuar zdecydowanie na miano np. Etty James. Z kolei ballada „Jahraymecofasola” to oaza błogich dźwięków, która słuchacza potrafi przenieść w całkowicie odmienną, spokojną przestrzeń. Jednak artystka urozmaiciła materiał również o żywsze kompozycje, choćby energetyzujący utwór „Run Run Run”, czy „Closure”. W większości brzmienia nawiązują do old-schoolowych dźwięków soulu oraz r’n’b. Nowocześniejsze inspiracje słychać m.in. w utworze „Lighthouse”, które idealnie korespondują z subtelnymi 'rapowymi’ partiami artystki. Muzyka Jill Scott bardzo zgrabnie wkomponowuje elementy hip-hopowe, tworząc niezwykle apetyczną całość. Nie do końca zrozumiały jest cel utworu „Say Thank You” o brudnych i rozregulowanych dźwiękach, minimalnie zaburza spójną zawartość albumu oraz jego harmonię.

Dzięki łagodnym, przemyślanym brzmieniom  praz kojącej barwie głosu Jill Scott albumowi „Woman” przyświeca wyjątkowy nastrój, który z pewnością sprawdzi się podczas długich, jesiennych wieczorów.

Mimo jednoznacznego tytułu, album Jill Scott, czyli „Woman”, nie jest  skierowany jedynie do kobiet. Wprost przeciwnie, mężczyźni również powinni sięgnąć po niego… aby lepiej zrozumieć kobiety, choć to nie jedyny powód.