To było moje drugie koncertowe spotkanie z Andreyą. Za pierwszym razem było dobrze jednak czegoś brakowało. Drugi koncert był idealny, nie brakowało niczego. Pani Triana przez te kilka lat od wydania debiutanckiej płyty i tras z Bonobo bardzo obyła się ze sceną i publicznością, można było to odczuć wczoraj w Klubie Proxima, w Warszawie.
Ku mojemu zaskoczeniu, artystka nie zagrała jedynie utworów z nowej płyty “Giants”. Mieliśmy okazję posłuchać również utworów z albumu “Lost Where I Belong”, bo jak powiedziała sama Andreya: “Lubię do nich wracać”. Wcale mnie to nie dziwi, pierwsza i druga płyta to dwie zupełnie inne bajki, które jakby nie patrzeć dzieli aż 5 lat!
Na scenie Triana była wulkanem energii, epicentrum osiągnęła podczas bisowych utworów, przy których skakała, śpiewała z publicznością (to zdarzało się częściej). Największym, miłym zaskoczeniem dla mnie były wokalizy wokalistki. Wcześniej nie słyszałem jej tak śpiewającej, zrobiło to na mnie ogromne wrażenie i rzuciło na nią zupełnie nowe światło.
Cały występ oceniam na bardzo mocne 6! Niczego podczas wczorajszego wieczoru nie brakowało. Była znakomita publiczność, która nie wstydzi się śpiewać i potrafi klaskać na dwa. Był znakomity zespół z Andreyą Trianą na czele. Mam nadzieję, że będzie odwiedzać nas częściej.
Poniżej kilka zdjęć z koncertu.
[AFG_gallery id=’124′]