Tylko dwa koncerty w pełnej obsadzie. Pierwszy 5 czerwca w ICE Kraków, drugi 6 czerwca w MCK Ostrowiec Świętokrzyski.

Suita „Night in Calisia” Włodka Pawlika powstała z okazji obchodów 1850-lecia Kalisza, najstarszego miasta w Polsce.

www.youtube.com/watch?v=1l6lQ36sY1A

Album Włodka Pawlika ukazał się w Polsce w listopadzie 2012 r., w sierpniu roku następnego w Stanach wydała go wytwórnia Summit Records. Dla Pawlika nie była to pierwszyzna, bo Summit wydał również już wcześniejszy wspólny album polskiego i amerykańskiego jazzmana – “Tykocin Jazz Suite”. Pierwsza płyta Pawlika i Breckera – “Turtles” – ukazała się już w 1995 r.

Album “Night in Calisia” powstał przy okazji obchodów 1850-lecia Kalisza, które przypadło w 2010 r. Muzykę u Włodka Pawlika zamówił Adam Klocek, dyrektor Filharmonii Kaliskiej. Koncert z udziałem Breckera, tria Pawlika (Paweł Pańta – kontrabas, Cezary Konrad – perkusja) i orkiestry FK zarejestrowano odbył się w czerwcu 2010 r. Materiał na płytę muzycy nagrali rok później w studiach Polskiego Radia.

Na suitę “Night in Calisia” składa się sześć utworów: “Night in Calisia”, który tytułem nawiązuje zapewne do standardu Dizzy’ego Gillespiego “A Night in Tunisia”, “Amber Road”, “Orienthology” (tu kłania się “Ornithology” Charliego Parkera), “Follow The Stars”, “Quarell Of The Roman Merchants” i “Forgotten Song”.

– O ile muzyka z “Tykocina” ma bezpośredni związek z historią zmagań rodziny Breckerów z nieuleczalną chorobą Michaela [zmarły w 2007 r. brat Randy’ego, słynny saksofonista – przyp. yes], których konsekwencją było m.in. odnalezienie korzeni przodków Breckerów w okolicach Tykocina na Podlasiu, o tyle utwory dla Kalisza są pozbawione wyraźnego rysu programowego – tłumaczył Pawlik w rozmowie z “Jazz Forum”. – Bardziej bawiłem się tu konwencją, formą, wymyślając przy okazji zupełnie abstrakcyjne i surrealistyczne asocjacje w sferze choćby tytułów, nawiązujących wszakże do wędrówek kupców na starożytnym Bursztynowym Szlaku, na trasie którego wg ksiąg rzymskich leżała osada nazwana Calisią.

Pianista nie wraca do domu od razu po gali. Czeka go jeszcze m.in. wtorkowy koncert w polskim konsulacie w Los Angeles.

55-letni muzyk triumfował w Los Angeles za sprawą jazzowej suity orkiestrowej. Ale jego najnowszym albumem są “Kolędy polskie” w wydaniu jak najbardziej dalekim od orkiestrowego rozmachu – solowym. Laureat Grammy jest bowiem artystą wszechstronnym, a do tego bardzo pracowitym, ciągle angażującym się w nowe przedsięwzięcia.

Edukację muzyczną zaczynał w Kielcach, na studia pianistyczne wybrał się do Warszawy – jest wychowankiem zmarłej w grudniu prof. Barbary Hesse-Bukowskiej.

Na Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina wykłada dziś improwizację. Sam uczył się jej – i nie tylko – na wydziale jazzowym Hochschule für Musik w Hamburgu, który ukończył w 1990 r. Był już wówczas dawno po fonograficznym debiucie – jego solowy album “Quasi Total” ukazał się w 1987 r.

Do dziś Pawlik nagrał ponad 20 płyt. Oprócz wspomnianych albumów z Breckerem w ostatnich latach najgłośniej było o podwójnej płycie “Grand Piano” (2008) z solowymi improwizacjami pianisty, oraz “Anhelli” (2006), suicie inspirowanej poematem Juliusza Słowackiego. W autorską muzykę Pawlik oprawił także poezję Jerzego Czechowicza, Czesława Miłosza, Jarosława Iwaszkiewicza i sonety Szekspira.
Pawlik słynie z talentu do pisania muzyki ilustracyjnej, która sprawdza się także jako dzieło autonomiczne. Markę tę zawdzięcza ścieżkom dźwiękowym do “Wron” Doroty Kędzierzawskiej, “Rewersu” Borysa Lankosza, “Nightwatching” Petera Greenawaya i “Pora umierać” Doroty Kędzierzawskiej – oraz kompozycjom do spektakli teatralnych i słuchowisk.

Pawlik ma także w dorobku kompozycje sakralne, w tym operę oraz misterium “Stabat Mater” łączące elementy jazzu i chorału gregoriańskiego, a także utwory, które należałoby zaliczyć do muzyki klasycznej, np. na dwa fortepiany, orkiestrę smyczkową i sekcję rytmiczną.